Walczyć o marzenia
- Wszedłem w ciężkim momencie dla naszej drużyny, przegrywaliśmy 3:0, ale nie mogę się usprawiedliwiać chłodem czy tego typu głupstwami - twierdzi drugi bramkarz JKH GKS-u Jastrzębie David Zabolotny. – Na tym polega rola drugiego bramkarza, żeby w ciężkim momencie dla zespołu dać wytchnienie swoim kolegom - dodaje.
W pierwszym półfinałowym spotkaniu, w ramach rozgrywanego w Arenie Kraków Pucharu Polski, zespół JKH GKS-u Jastrzębie został znokautowany przez rywali z Tychów. Zespół z piwnego miasta pokonał jastrzębian aż 6:1! Warto zauważyć, że przez drugą część meczu szanse gry w bramce JKH dostał 20-letni Dawid Zabolotny.
- Przede wszystkim muszę zaznaczyć świetną organizację tego turnieju, który jest perfekcyjnie zorganizowany, a gra na takim obiekcie to czysta przyjemność. Kraków Arena zdała egzamin przed kwietniowymi Mistrzostwami Świata. Do sezonu jesteśmy bardzo dobrze przygotowani, ale co się z nami stało w tym spotkaniu? Nie mam pojęcia. Przed nami długie oglądanie taśm wideo i praca nad wyeliminowaniem wszystkich błędów. Uważam, że zabrakło nam sporej dozy szczęścia. Tak naprawdę największą porażkę ponieśliśmy w naszych umysłach. Fizycznie czy technicznie nie odstajemy aż tak bardzo od Tychów. Zawiodła nas mentalność i brak szczęścia. Jedynym pozytywem dzisiejszego meczu byli zdecydowanie kibice! Tłumnie stawili się w Krakowie, głośno nas dopingowali. Chwała im za to! - komentuje Zabolotny.
W sobotnim pojedynku dwóch GKS-ów Zabolotny dostał swoją szansę w bardzo ciężkiej sytuacji. Jego zespół przegrywał po niespełna 28 minutach gry 3:0 i nie potrafił przeciwstawić się zmasowanym atakom tyszan. Co więcej JKH pogrążone jest w głębokim kryzysie. Dość powiedzieć, że jeszcze kilkanaście kolejek temu hokeiści z tego klubu byli liderami tabeli, a obecnie spadli oni na czwartą lokatę.
- Faktycznie, wszedłem w ciężkim momencie dla naszej drużyny, przegrywaliśmy 3:0, ale nie mogę się usprawiedliwiać chłodem czy tego typu głupstwami. Na tym polega rola drugiego bramkarza, żeby w ciężkim momencie dla drużyny dać wytchnienie swoim kolegom. Niestety, dzisiaj ich zawiodłem. Bardzo szybko straciłem bramkę, po kilku minutach kolejną i mecz potoczył się zupełnie innym torem niż byśmy tego chcieli - kontynuuje golkiper JKH GKS-u
- Co się dzieje z naszą grą w ostatnim czasie? Nie wiem. Nikt nie da rady grać na najwyższym poziomie całego sezonu. Musimy wziąć się w garść, zapomnieć o chwilowym spadku formy oraz o porażce w Pucharze Polski i pokazać na co nas stać. Przyda nam się kilka męskich słów w szatni. Co do finału Pucharu Polski to według mnie wygrają go tyszanie, jeśli tylko zagrają taki hokej jak z nami - dodaje.
Warto zauważyć, że lód na turniej finałowy Pucharu Polski przygotowała ta sama firma, która była odpowiedzialna za zamrożenie lodowisk przed Zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi w rosyjskim Sochi.
- Lód faktycznie inny niż ten spotykany na co dzień w PHL. Zdecydowanie szybszy, musieliśmy się do tego przyzwyczaić na treningu przed Pucharem. Czasami wręcz miałem problem, żeby złapać krążek za bramką (śmiech).
Tegoroczna edycja Pucharu Polski jest tak naprawdę jedynie próbą generalną przed kwietniowymi Mistrzostwami Świata podczas których naszymi rywalami będą m.in. Kazachowie, Ukraińcy czy Włosi.
- Wielu moich kolegów gra w reprezentacji. Między innymi Przemek Odrobny. Mam nadzieję, że dadzą z siebie wszystko na kwietniowym turnieju i pokażą na co ich stać. Wierzę, że powalczą o upragniony złoty medal. Konkurencja na mojej pozycji jest naprawdę ogromna. Mamy świetnych bramkarzy, ale to mnie nie zraża. Trenuję na 100% swoich możliwości, dostaje szanse gry w lidze, więc mam nadzieję, że uda mi się dostać do tej kadry, powalczyć o miejsce w składzie i może nawet zostać tam na dłużej. To moje marzenie - kończy.
Komentarze