Węgrzy zbroją się obcokrajowcami
Nowy trener reprezentacji Węgier, Ted Sator wydaje się upatrywać szansy na rozwój kadry w pozyskiwaniu dla niej obcokrajowców występujących w węgierskich klubach.
Sator, który we wrześniu zastąpił Pata Cortinę na stanowisku selekcjonera w najbliższy weekend zadebiutuje w tej roli podczas rozgrywanego w Székesfehérvár turnieju Pannon Hoki Kupa z cyklu Euro Ice Hockey Challenge. Na trzydniowy turniej Amerykanin powołał aż 43 graczy i zapowiada że w każdym meczu chce dać szansę zupełnie innej drużynie. Wśród jego pierwszych wybrańców znalazło się aż czterech graczy, którzy nie posiadają jeszcze węgierskiego obywatelstwa. Jednymi z 40 zawodników powołanych pierwotnie byli: rumuński napastnik AV 19 Székesfehérvár, Árpád Mihály i Słowak Ladislav Sikorčin z Újpestu Budapeszt. Później Sator dodał do tej grupy m.in. rodaka i kolegę klubowego tego ostatniego, Vladimíra Ďubka, a dziś wysłał także powołanie Kanadyjczykowi Nathanowi Martzowi, który w piątek wrócił do klubu zSzékesfehérvár z włoskiego HC Alleghe.
W powołaniu do kadry narodowej obcokrajowców wbrew pozorom nie ma niczego sprzecznego z przepisami. Statut Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie (IIHF) wymaga co prawda od graczy reprezentujących swoje kraje posiadania odpowiedniego paszportu, ale dotyczy to tylko meczów w ramach Mistrzostw Świata i Igrzysk Olimpijskich. W meczach towarzyskich grać mogą także obcokrajowcy. Każdy z wymienionej czwórki żeby wystąpić w reprezentacji Węgier na MŚ będzie więc musiał otrzymać dokumenty świadczące o węgierskim obywatelstwie, a dodatkowo wszyscy muszą przez dwa lata występować w węgierskich klubach. Z tego punktu widzenia najlepsza jest sytuacja Ďubka, który ma już ten okres za sobą, a ponadto o węgierskie obywatelstwo wystąpił podobnie jakSikorčin w lutym.
Obaj ci gracze co ciekawe reprezentowali Słowację na ostatniej Zimowej Uniwersjadzie w Harbinie, ale ta impreza zgodnie z art. 201 statutu IIHF nie jest zaliczana do turniejów w których występ oznacza wydłużenie "karencji" do czterech lat.Ďubek będzie więc mógł zagrać w Mistrzostwach Świata Dywizji I już w przyszłym roku w Lublanie, gdzie Węgrzy zmierzą się m.in. z Polską. Sikorčin regulaminowe wymogi spełni jesienią przyszłego roku, za to w gorszej sytuacji znajdują się Martz i Mihály. Ten pierwszy co prawda spędził w Albie Volán Székesfehérvár cały ubiegły sezon, ale obecny zaczął we Włoszech, co oznacza, że odliczanie dwóch lat gry w węgierskim klubie środkowy w 2000 roku wybrany do NHL przez New York Rangers musi zacząć od nowa.
Mihály z kolei mimo że jest najlepszym rumuńskim hokeistą nigdy w kadrze swojej pierwszej ojczyzny nie grał i po tegorocznym konflikcie z władzami rumuńskiej federacji obiecał, że nigdy tego nie zrobi. Letni transfer do AV 19 dał mu za to szansę na grę dla Węgier. - Bardzo chciałbym zagrać w reprezentacji Węgier, ale to nie zależy ode mnie.Niestety mam jeszcze sporo do zrobienia w sprawach proceduralnych, ale wierzę, że władze klubu i związku krajowego pomogą mi to wszystko szybko załatwić- mówiMihály. Rumun może być dla "Madziarów" sporym wzmocnieniem, bowiem jest obecnie drugim najskuteczniejszym graczem swojej drużyny w lidze EBEL. Mihály był najlepiej punktującym zawodnikiem Turnieju o Puchar Prezydenta Sosnowca, który mistrzowie Węgier wygrali w sierpniu.
Podobnie jak Martz Rumun w Mistrzostwach Świata będzie mógł zagrać dla Węgier dopiero w 2012 roku. Węgrzy w ostatnich latach nie stronili od naturalizacji hokeistów, ale bodaj po raz pierwszy dzieje się to jednocześnie w takiej skali, a że Ted Sator dopiero debiutuje w roli selekcjonera można wyciągnąć wniosek, że jest to droga, którą były trener New York Rangers i Buffalo Sabres zamierza podążać w przyszłości. W 2000 roku także przed otrzymaniem węgierskiego obywatelstwa w reprezentacji debiutował Tamás Sille. W kadrze narodowej w ostatnich latach grali lub wciąż grają także urodzeni w innych krajach Omar Ennaffati, Roger Holéczy, Frank Kovács czy Rastislav Ondrejcik.
Sator powołał na turniej w Székesfehérvár aż 43 zawodników i zamierza w pierwszym meczu z głównym faworytem imprezy, Włochami dać szansę najsilniejszej możliwej kadrze. Dzień później z Chorwacją jeśli ta ostatnia przyjedzie na Węgry - co z powodu buntu hokeistów stoi dziś pod dużym znakiem zapytania - mają zagrać młodzi zawodnicy, a w ostatnim spotkaniu ze Słowenią ci, którzy w pierwszych dwóch meczach spiszą się najlepiej. - Chodzi o to, żeby włączać najlepszych młodych zawodników do składu reprezentacji.Najważniejsze, żebyśmy w kwietniu w Lublanie znaleźli odpowiednie zestawienie, które sprawi, że będziemy najsilniejszym zespołem na turnieju, ponieważ chcemy wrócić do elity- mówi Ted Sator.
Na Mistrzostwach Świata Dywizji I grupy B, które odbędą się w dniach 17-23 kwietnia oprócz Polaków rywalami Węgrów będą: Chorwacja, Korea Południowa, Słowenia i Wielka Brytania. Co ciekawe na startującym w piątek Pannon Hoki Kupa także Słoweńcy zagrają wzmocnieni zawodnikiem urodzonym zagranicą. Trener John Harrington powołał bowiem do kadry pochodzącego z Kanady obrońcę Olimpiji Lublana, Grega Kužnika. Jego sytuacja jest jednak zupełnie inna niż graczy powołanych przez Satora. Po pierwsze Kužnik ma słoweńskie korzenie i legitymuje się podwójnym obywatelstwem. Po drugie do kadry trafił dopiero po dwóch latach gry w klubie ze stolicy Słowenii, co oznacza, że będzie mógł zagrać już na przyszłorocznych Mistrzostwach Świata I Dywizji. Kuznik w swojej karierze rozegrał jeden mecz w NHL.
Komentarze