Klub Adama Borzęckiego w DEL
W najlepszych hokejowych ligach Europy próżno szukać choćby jednego Polaka. W przyszłym sezonie ma się to jednak zmienić, bo w niemieckiej DEL zagra drużyna Adama Borzęckiego, Schwenninger Wild Wings.
Władze Wild Wings kupiły prawa do gry w najwyższej niemieckiej klasie rozgrywkowej od Hannover Scorpions, którzy z gry rezygnują z powodu długów, z którymi właściciel, Günter Papenburg nie chciał się dłużej zmagać. Cała transakcja kosztować ma od 1 mln do 1,5 mln. euro, a ostatecznie sfinalizowana zostanie w sobotę. Jako że do piątku trzeba było złożyć dokumenty licencyjne na nowy sezon, to spółka zarządzająca klubem Scorpions zgłosiła do DEL dwie siedziby - jedną w Hanowerze, a drugą w Villingen-Schwenningen, gdzie występują Wild Wings. Jednocześnie ten ostatni klub wystąpił o licencję samodzielnie. Po podpisaniu umowy o sprzedaży prawa do gry w DEL, będą ją jeszcze musiały zaakceptować inne kluby występujące w tej lidze, ale ma to być jedynie formalność.
Wild Wings w ostatnim sezonie zajęli drugie miejsce w 2. Bundeslidze, przegrywając finałową rywalizację z Bietigheim Steelers 2-4. Nawet jednak gdyby play-off wygrali, to i tak nie mogliby awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej bez wykupienia licencji, bo DEL jest od kilku sezonów zamkniętą ligą, bez spadków i awansów. - To oczywiście bardzo pozytywna wiadomość, że będziemy grać o ligę wyżej, ponieważ w DEL gra się szybciej i lepiej technicznie. Mimo wszystko uważam, że nie jest to aż tak duży przeskok, z którym doświadczeni zawodnicy 2. Bundesligi nie byliby sobie w stanie poradzić - mówi Adam Borzęcki w rozmowie z gazetą "Südkurier".
Polak ma z klubem Schwenninger Wild Wings ważną umowę na sezon 2013-14, ale wobec nowej sytuacji nie jest jasne, w jakim składzie zagrają "Dzikie Łabędzie" w najbliższych rozgrywkach. Razem z licencją na grę w DEL Wild Wings przejmują także bowiem kilku graczy Scorpions, którzy już podpisali umowy na nowy sezon. Są to: bramkrz Dmitri Pätzold, obrońcy Stephan Daschner, Sascha Goc i Stephan Wilhelm oraz napastnicy - Morten Green, Martin Hlinka, David Sulkovsky i Robin Thomson. W klubie chce zostać także dotychczasowy trener "Skorpionów", Igors Pavlovs.
Dla Schwenninger Wild Wings gra w DEL nie będzie nowością. Klub występował w tej lidze po raz ostatni w sezonie 2002-03, a dwa lata wcześniej jego barwy w najlepszej niemieckiej lidze reprezentował Jacek Płachta. Wild Wings to także dziś solidna marka w niemieckim hokeju. Zespół wystąpił w trzech z czterech ostatnich finałów 2. Bundesligi, choć za każdym razem przegrywał. Na wszystkich finałowych spotkaniach w hali Helios Arena stawiał się komplet 6 200 widzów, a średnia widownia sezonu zasadniczego 3 005 fanów na mecz była porównywalna z tą na meczach DEL w Hanowerze. Na wyjazdowe mecze do Bietigheim w decydującej rywalizacji jeździło nawet tysiąc fanów drużyny Borzęckiego.
- Zasłużyliśmy sobie na grę w DEL - mówi rzecznik prasowy Schwenninger Wild Wings, Oliver Bauer. - Klimat dla hokeja przy takich kibicach jest tu fantastyczny. Teraz czeka nas dużo pracy, ale to także ekscytujące wyzwanie. Podobnego zdania jest największa gwiazda drużyny z Villingen-Schwenningen, Amerykanin Dan Hacker, który w ostatnim sezonie był najlepiej punktującym zawodnikiem 2. Bundesligi zarówno w rozgrywkach zasadniczych, jak i fazie play-off. - Nie mogę się doczekać wyzwania, które nas czeka. Ostatnie 4 lata były dla nas trochę jak jazda kolejką górską, ale spełnia się marzenie o DEL. Miło widzieć Wild Wings na właściwym dla tego klubu miejscu - mówi Hacker.
Przeniesienie klubu z Hanoweru do Villingen-Schwenningen będzie piątym w historii DEL. Ostatni taki przypadek miał miejsce w 2002 roku, gdy München Barons oddali swoje miejsce w lidze Hamburg Freezers.
Adam Borzęcki występuje w Schwenninger Wild Wings od czterech sezonów. Łącznie w 183 meczach rozgrywek zasadniczych strzelił 14 goli, zaliczył 63 asysty i otrzymał 412 karnych minut. 165 minut kar, które sędziowie nałożyli na niego w ostatnich rozgrywkach to najwyższy wynik w całej 2. Bundeslidze.
Komentarze