Hokejowa Liga Mistrzów: Rekord frekwencji. Główny faworyt odpadł bez gry
Dla polskich kibiców najważniejszym wydarzeniem dnia w Hokejowej Lidze Mistrzów było zwycięstwo GKS-u Tychy nad HC Bolzano. Tyszanie szans na wyjście z grupy nie mają już od miesiąca, ale dziś w tych rozgrywkach doszło także do czterech innych meczów, które pozwoliły wyłonić kolejnych uczestników fazy pucharowej. Z rywalizacji bez gry odpadł jeden z głównych faworytów.
Zespół Red Bulla Salzburg, który w kwietniu przegrał z HC Bolzano w finale EBEL, także stanął dziś przed szansą wywalczenia awansu do 1/8 finału, ale wykorzystał ją lepiej niż "biało-czerwoni", choć również swoje spotkanie przegrał. Podopieczni Grega Possa potrzebowali jednak tylko jednego punktu wywalczonego dziś w Bernie w meczu z miejscowymi "Niedźwiedziami", by zapewnić sobie awans kosztem uważanych przed sezonem za głównych faworytów całych rozgrywek mistrzów Szwecji Växjö Lakers.
Mecz był dość senny, a pewna już miejsca w 1/8 finału ekipa SC Berno wyraźnie nie miała ochoty "umierać" za Szwedów ani nawet za pierwsze miejsce w grupie G, które dałaby jej wygrana w regulaminowym czasie. I to, mimo że na trybunach PostFinance Areny w stolicy Szwajcarii było 13 715 widzów, co jest rekordem tej edycji Hokejowej Ligi Mistrzów. Fani z Berna niemal otarli się o swój historyczny rekord frekwencji na meczu HLM ustanowiony w ćwierćfinale edycji 2016-17 przy okazji meczu ze Spartą Praga, który z trybun obejrzało 14 567 widzów.
Pierwszy gol w dzisiejszym spotkaniu padł dopiero w 40. minucie i strzelili go goście. Brant Harris z bliska skierował krążek do bramki po podaniu Daniela Jakubitzki. Gospodarzom udało się jednak wyrównać w trzeciej odsłonie, a konkretnie w 53. minucie, gdy na raty gola strzelił Jan Muršak. Wynik 1:1 utrzymał się do końca trzeciej tercji, a to oznaczało awans Red Bulla i wyeliminowanie Lakers. Dogrywka nie przyniosła rezultatu, choć bliżej zwycięstwa byli w niej miejscowi. A karne miały dość niezwykły przebieg.
Zaczął je katastrofalną próbą napastnik SC Berno Gaëtan Haas, który w ogóle nie oddał strzału, bo krążek uciekł mu z kija. Później dla jego drużyny trafił Muršak, a dla rywali Alexander Rauchenwald. Po 5 kolejkach był remis 1-1. I wtedy... trener SCB Kari Jalonen ponownie zaufał Haasowi, wyznaczając go do strzelania po raz drugi. Tym razem pomyłki nie było. 26-letni napastnik reprezentacji Szwajcarii zrehabilitował się i trafił do siatki między parkanami Steve'a Michalka, a że chwilę wcześniej Leonardo Genoni zatrzymał Thomasa Raffla, to gospodarze wygrali 2:1.
Jalonen po meczu dość eufemistycznie, ale jednak przyznawał, że jego drużyna nie dała z siebie 100 %. - To był dla nas trudny mentalnie mecz - skomentował dwuznacznie. - Zaczęliśmy bardzo powoli i o pierwszej tercji lepiej w ogóle zapomnieć. W zeszłym tygodniu mieliśmy cztery mecze i to nie wpłynęło na drużynę korzystnie. Ale od drugiej tercji graliśmy już lepiej i możemy być zadowoleni.
Trzy drużyny z EBEL miały w tej kolejce szanse, by awansować do 1/8 finału. Udało się tylko Red Bullowi. Vienna Capitals wczoraj zmarnowali okazję w Zurychu, a HC Bolzano dziś w Tychach. - Cieszymy się, że awansowaliśmy i to kosztem takiej drużyny jak Växjö Lakers - skomentował trener mistrzów Austrii Greg Poss. - Chłopcy ciężko na to pracowali i dziś ten punkt był dla nas na wagę złota. To rodzaj "zemsty", bo w zeszłym sezonie właśnie "Jeziorowcy" wyeliminowali drużynę Possa w 1/8 finału, a później dotarli aż do finału. Rok wcześniej w 1/16 finału Red Bull odpadł z... SC Berno. Zespół z Salzburga wychodził z grupy w każdej z poprzednich czterech edycji Hokejowej Ligi Mistrzów, ale nigdy nie zdołał przebrnąć pierwszej rundy pucharowej.
Nadal do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia pierwszego miejsca w grupie G. SC Berno, który obok HC Pilzno jest jedynym zespołem z kompletem zwycięstw w tej edycji HLM, prowadzi w tabeli z 13 punktami, ale Red Bull ma o 3 "oczka" mniej i gdyby w przyszłą środę u siebie pokonał szwajcarską ekipę w trzech tercjach to on będzie rozstawiony w losowaniu 1/8 finału.
SC Berno - Red Bull Salzburg 2:1 (0:0, 0:1, 1:0, 0:0, 1:0)
0:1 Harris - Jakubitzka 39:12
1:1 Muršak - Scherwey - Blum 52:37
2:1 Haas (decydujący rzut karny)
Strzały: 34-34.
Minuty kar: 8-8.
Widzów: 13 715.
Inne środowe mecze:
Awans do 1/8 finału i zwycięstwo w grupie D zapewnił sobie inny szwajcarski zespół EV Zug, który dzięki znakomitej trzeciej tercji w bezpośrednim meczu pokonał rywala do pierwszej pozycji Kometę Brno 3:2. Goście ze Szwajcarii do 49. minuty przegrywali 0:2, ale strzelone w trzeciej odsłonie gole kolejno: Lino Martschiniego, Yannick-Lennarta Albrechta i Reto Suriego dały im zwycięstwo w regulaminowym czasie, a to oznacza pewne już pierwsze miejsce w grupie i rozstawienie w przyszłotygodniowym losowaniu fazy pucharowej. Kometa jednak także awansowała do rozgrywek play-off dzięki zwycięstwu Eisbären Berlin nad Niomanem Grodno w rozgrywanym równolegle meczu w stolicy Niemiec. EVZ i mistrzowie Czech zmierzą się ponownie we wtorek w Szwajcarii, ale stawką tego spotkania będzie już tylko prestiż oraz punkty dla poszczególnych lig do rankingu ligowego, co jest istotne, ponieważ obecnie to liga szwajcarska zajmuje w nim drugie miejsce, a to daje prawo wystawienia 5, a nie 4 drużyn w kolejnej edycji rozgrywek. Czeska ekstraklasa jest w tej chwili w rankingu tuż za szwajcarską.
Kometa Brno - EV Zug 2:3 (2:0, 0:0, 0:3)
1:0 Němec - Dočekal 06:11
2:0 Mikyska - Karabáček 08:02
2:1 Martschini - Zehnder 48:50
2:2 Albrecht - Zryd 56:08
2:3 Suri - Martschini 58:28
Strzały: 23-31.
Minuty kar: 12-2.
Widzów: 3 022.
W dramatycznych okolicznościach swoje szanse na wyjście z grupy F przedłużył niespodziewanie mistrz Francji Dragons de Rouen, który w bezpośrednim meczu pokonał Nürnberg Ice Tigers 4:2. W końcówce doszło do rzadko spotykanej sytuacji, bowiem trener "Smoków" Fabrice Lhenry wycofał bramkarza przy remisie 2:2. Taki wynik dawał bowiem awans drużynie z Niemiec. Opłaciło się, bo na 23 sekundy przed końcem trzeciej tercji Kanadyjczyk Nicolas Deschamps w grze 6 na 4 w polu (kara dla Ice Tigers) strzelił gola, który później okazał się być zwycięskim. Po tej bramce to goście wycofali bramkarza i stracili jeszcze jedną po strzale Anthony'ego Guttiga. Deschamps strzelił dla gole, a na listę strzelców w zwycięskim zespole wpisał się także jego rodak Joël Caron. Zwycięstwo daje "Smokom" 6 punktów, ale teraz czeka je trudniejsza część zadania, ponieważ aby awansować muszą we wtorek pokonać "Tygrysy" na ich terenie i to za 3 punkty. Dzisiejszy wynik oznacza, że grupę F wygrała drużyna Kärpät Oulu, która zapewniła sobie wyjście z grupy wczoraj.
Dragons de Rouen - Nürnberg Ice Tigers 4:2 (0:0, 1:1, 3:1)
0:1 Brown 26:57
1:1 Deschamps 28:17
1:2 Acton - Festerling 42:26
2:2 Caron - Langlais - Miklík 49:26
3:2 Deschamps - Lampérier - Roy 59:37 (w przewadze, bez bramkarza)
4:2 Guttig 59:48 (w przewadze, pusta bramka)
Strzały: 42-34.
Minuty kar: 8-10.
Widzów: 2 742.
Drużyna Eisbären Berlin, podobnie jak GKS Tychy, nie mając już szans na wyjście z grupy zaszkodziła swoim dzisiejszym rywalom. "Niedźwiedzie Polarne" były obok mistrzów Polski jedynym zespołem bez punktów w tej edycji Hokejowej Ligi Mistrzów, ale dziś także odniosły swoje pierwsze zwycięstwo. Podopieczni Clémenta Jodoina przed własną publicznością pokonali mistrza Białorusi Niomana Grodno 4:1 i wyeliminowali go z rozgrywek. Bohaterem gospodarzy był młody bramkarz Maximilian Franzreb, który obronił aż 38 strzałów. Po golu i asyście dla zwycięzców zaliczyli dwaj napastnicy drugiego ataku Brendan Ranford i Colin Smith, a trafiali także Marcel Noebels i James Sheppard. We wtorek obie drużyny spotkają się ponownie, tym razem w Grodnie.
Eisbären Berlin - Nioman Grodno 4:1 (1:1, 2:0, 1:0)
1:0 Ranford - Smith - Busch 14:48
1:1 Jelisiejenka - Bajarczuk 16:29
2:1 Sheppard - MacQueen - Dupont 31:20
3:1 Noebels - Rankel - Cundari 32:08
4:1 Smith - Kettemer - Ranford 41:39
Strzały: 24-39.
Minuty kar: 12-4.
Widzów: 4 110.
Drużyny pewne awansu do fazy pucharowej:
EV Zug, SC Berno (Szwajcaria), Frölunda Göteborg, Malmö Redhawks, Skellefteå AIK (Szwecja), HC Pilzno, Kometa Brno (Czechy), Kärpät Oulu, Tappara Tampere (Finlandia), Red Bull Monachium (Niemcy), Red Bull Salzburg (Austria).
Komentarze