Zdobywca "spodniowego gola" nie zagra z Patrykiem Wronką (WIDEO)
Mógł być zdobywcą jednego z najbardziej kuriozalnych goli w historii hokeja, ale sędziowie nie poznali się na jego poczuciu humoru. Mający za sobą ponad 400 występów w NHL Patrick Dwyer nie będzie w przyszłym sezonie kolegą klubowym Patryka Wronki, bo zrezygnował z gry w hokeja.
36-letni Amerykanin rozegrał w swojej karierze 416 meczów w sezonach zasadniczych NHL w barwach Carolina Hurricanes. Strzelił 42 gole i zaliczył 51 asyst. W play-offach wystąpił w dwóch spotkaniach i raz asystował. Do najlepszej ligi świata został wybrany z numerem 116 draftu w 2002 roku przez Atlanta Thrashers. Nigdy jednak w tym zespole nie zagrał, a na debiut w NHL przyszło mu poczekać aż 6 lat. Pożegnał się z tą ligą w 2015 roku. Później grał jeszcze w ekstraklasie szwedzkiej w MODO Örnsköldsvik, gdzie jednak kompletnie zawiódł, w filii Hurricanes Charlotte Checkers w AHL, w duńskim SønderjyskE Vojens, aż wreszcie przed rokiem trafił do brytyjskiego zespołu Belfast Giants.
W drużynie ze stolicy Irlandii Północnej rozegrał 38 meczów sezonu zasadniczego, strzelił 25 goli i zaliczył 36 asyst. W play-offach w 4 spotkaniach zdobył 3 punkty. Pomógł także "Gigantom" w zdobyciu Pucharu Ligi, notując w 10 meczach 3 gole i 10 asyst oraz w zajęciu drugiego miejsca w Pucharze Kontynentalnym, w którym zdobył 3 bramki i uzyskał 4 asysty. Ta druga pozycja w PK dała "Gigantom" awans do tegorocznej edycji Hokejowej Ligi Mistrzów.
Ale Dwyer już drużyny w niej nie wspomoże, a tym samym nie będzie kolegą klubowym Patryka Wronki, który przenosi się do Belfastu. Postanowił bowiem zakończyć sportową karierę i będzie teraz asystentem trenera Charlotte Checkers. Ma już pierwsze doświadczenie trenerskie, ponieważ w ostatnim sezonie był grającym trenerem Belfast Giants.
Jego pożegnanie z mistrzami Wielkiej Brytanii jest dużą stratą da drużyny, bo Dwyer był jednym z jej liderów w fantastycznym sezonie 2018-19. Mimo że zmagał się z kontuzjami, to został nominowany do Drugiej Drużyny Gwiazd ligi EIHL.
Ale kibice na Wyspach zapamiętali go też z niezwykłej próby zdobycia gola w meczu z Milton Keynes Lightning, gdy krążek utknął mu... w spodniach. Dwyer zorientował się w sytuacji i wjechał do bramki rywali, wypinając się osobliwie. Brytyjskie media nazwały całą sytuację "spodniowym golem".
Sędziowie długo nie wiedzieli, co zrobić. Poddali akcję analizie wideo i ostatecznie postanowili nie zaliczać gola. Zawodnikowi wytłumaczyli, że akcja została wcześniej przerwana, choć gwizdka nie było. - To wytłumaczenie nie było do końca przekonujące, ale chyba wszystkich zaskoczyłem, bo nikt wcześniej czegoś takiego nie widział. Szkoda, że mi tego nie zaliczyli, bo byłoby fajnie mieć taką bramkę i móc o niej opowiadać do końca życia - mówił wówczas pomysłowy napastnik. - Takie rzeczy zwykle szybko rozchodzą się w internecie, bo ludzie tego wcześniej nie widzieli.
Komentarze