Reprezentant Czech zawieszony za kokainę
Reprezentant Czech został zawieszony po tym, jak badanie antydopingowe wykazało, że zażywał kokainę. Jego klub rozwiązał z nim umowę. - To policzek dla każdego, kto chce zmieniać nasz klub na lepsze - tłumaczy właściciel.
Komisja Dyscyplinarna czeskiej Tipsport extraligi poinformowała o zawieszeniu na dwa lata za doping występującego ostatnio w Dynamie Pardubice Jana Mandáta. Decyzja zapadła po tym, jak próbka B pobrana od zawodnika potwierdziła obecność w jego organizmie zakazanej substancji. Okazało się, że chodziło o kokainę.
Zawodnik nie będzie mógł grać do 13 stycznia 2023 roku.
- Użycie zakazanej substancji (kokainy) stanowi naruszenie przepisów antydopingowych, mimo, że nie dowiedziono, iż zawodnik użył jej w celu poprawienia swoich wyników sportowych - poinformowała Komisja Dyscyplinarna w swoim oświadczeniu.
O sprawie Mandáta pisaliśmy po raz pierwszy dwa miesiące temu, gdy pozytywny wynik dało badanie jego próbki A. Wtedy zawodnik został zawieszony do czasu ostatecznego wyjaśnienia sprawy i domagał się drugiego badania. To, wykonane w niemieckim laboratorium, dało identyczny wynik. Mandát może jeszcze walczyć dalej, odwołując się w ciągu trzech tygodni do Komisji Arbitrażowej Narodowej Agencji Sportu w Czechach.
25-latek "wpadł" na dopingu 13 grudnia ubiegłego roku po meczu jego Dynama Pardubice z Bílí Tygři Liberec w czeskiej ekstraklasie. Wcześniej pełnił rolę alternatywnego kapitana w drużynie prowadzonej najpierw przez Milana Razýma, a następnie przez znanego w Polsce z występów w JKH GKS-ie Jastrzębie-Zdrój Richarda Krála.
Co więcej, wydawał się przeżywać najlepsze chwile w swojej dotychczasowej karierze. W 30 ligowych meczach w tym sezonie strzelił 9 goli i zaliczył 5 asyst, a w grudniu został po raz pierwszy powołany do reprezentacji Czech i zadebiutował w niej meczem ze Szwecją podczas Pucharu Pierwszego Kanału z cyklu Euro Hockey Tour.
Teraz w klubie z Pardubic już go nie ma, bo ten rozwiązał z zawodnikiem kontrakt. Działacze Dynama są bardzo rozczarowani postawą swojego hokeisty.
Szczególnie, że w listopadzie ubiegłego roku dali hokeistom jasno do zrozumienia, że nie będą tolerowali w zespole dopingu i narkotyków. Stało się to po po incydencie drogowym napastnika zespołu Roberta Kousala, gdy test przeprowadzony u niego przez policję wykazał właśnie obecność w organizmie kokainy. Później testy krwi Kousala tego nie potwierdziły, ale władze klubu przeprowadziły badania u wszystkich zawodników zespołu i trenerów. Wtedy żadnego pozytywnego przypadku nie stwierdzono.
- Doszło do tego mimo środków, które wprowadziliśmy i mimo świadomości groźby surowej kary - skomentował sprawę na Twitterze Mandáta właściciel Dynama Petr Dědek. - To policzek dla każdego, kto stara się zmieniać klub i posuwać go do przodu. Niewybaczalny błąd i rozczarowanie. Przeszłość. Koniec.
Już w reakcji na sprawę Mandáta Dynamo w zeszłym miesiącu przeprowadziło kolejne badania na obecność narkotyków i dopingu u losowo wybranych zawodników i członków sztabu trenerskiego. Wszystkie dały wynik negatywny.
- Zapowiadaliśmy już wcześniej, że będziemy bezkompromisowi wobec takich przypadków i będą one surowo karane - mówi członek zarządu klubu Dušan Salfický. - Sprawa Mandáta jest już dla nas zamknięta i nie będziemy jej więcej komentować.
Komentarze