Elitserien startuje żegnając Liva
W Szwecji, jak w całym hokejowym świecie sport znalazł się w ostatnich dniach zupełnie w cieniu tragedii z Jarosławia, ale życie musi toczyć się dalej. Elitserien wraca we wtorek do gry, po raz pierwszy od lat już nie jako najpopularniejsza liga Europy.
Szwedzkie środowisko hokejowe wciąż jest pogrążone w żałobie po środowej katastrofie samolotu z hokeistami Lokomotiwu Jarosław, w której zginął Stefan Liv. W sobotnie popołudnie w hali Kinnarps Arena, w której na co dzień występuje ekipa HV Jönköping w obecności około 10 tysięcy osób pożegnano byłego bramkarza reprezentacji Szwecji.
Liv w barwach "Trzech Koron" został mistrzem olimpijskim i mistrzem świata. Do znalezienia się w Klubie Potrójnego Złota IIHF zabrakło mu sukcesu najcenniejszego - Pucharu Stanleya. W NHL nie zagrał nigdy, ale w ekstraklasie szwedzkiej osiągnął wszystko. Trzykrotnie został mistrzem kraju, otrzymał Złoty Krążek dla MVP sezonu (2007-08) i Honken Trophy dla najlepszego bramkarza ligi (2002). Liv grał w szwedzkiej ekstraklasie przez 10 sezonów w barwach HV Jönköping i gdy jutro Elitserien rozpocznie sezon, jej zawodnicy i kibice oddadzą mu hołd. Wszystkie tegotygodniowe mecze poprzedzi minuta ciszy, a hokeiści wystąpią z czarnymi opaskami na strojach. Dodatkowo klub z Jönköping dostał pozwolenie na umieszczenie na swoich strojach numeru 1, należącego niegdyś do Liva.
Już nie najpopularniejsza
Tragedia Lokomotiwu Jarosław zepchnęła start sezonu 2011-12 Elitserien nieco w cień, a sama liga już nie może chwalić się mianem najchętniej oglądanej w Europie. Średnia frekwencja na meczach szwedzkiej ekstraklasy spada nieprzerwanie od 2007 roku. W ubiegłym sezonie mecze rozgrywek zasadniczych oglądało przeciętnie 6 160 widzów. Po raz pierwszy od 5 lat Elitserien nie przewodziła pod tym względem klasyfikacji lig europejskich, tracąc pozycję lidera na rzecz szwajcarskiej Nationalligi A.
Jeśli coś ma pomóc lidze szwedzkiej w odzyskaniu prymatu, to z pewnością poziom jej wyrównania. Ekonomia sportu dawno dowiodła, że na trybunach i przed telewizorami zasiada tym więcej widzów, im bardziej zacięta rywalizacja i mniej przewidywalne wyniki. A pod tym względem żadna hokejowa liga świata nie może się ze szwedzką ekstraklasą równać. Pokazał to przedstawiony w lipcu raport Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie, w którym Elitserien miała najniższy współczynnik zależności, co świadczy o tym, że najbliżej jej do sytuacji idealnego wyrównania rozgrywek.
Obrona tytułu trudniejsza niż gdziekolwiek
Przypomnijmy, że w ubiegłym sezonie trzy najlepsze drużyny sezonu zasadniczego szwedzkiej najwyższej klasy rozgrywkowej uzyskały jednakową liczbę punktów, a od ostatniej ekipy w tabeli dzieliło je tylko 26 "oczek". Jakby tego było mało, od 10 lat żadnej drużynie nie udało się obronić tytułu mistrza kraju. To, wspólnie z identyczną w ekstraklasie szwajcarskiej, najdłuższa trwająca seria zmian mistrzów we wszystkich czołowych ligach europejskich i druga najdłuższa w historii rywalizacji o mistrzostwo Szwecji.
W rozpoczynającym się jutro sezonie straceńczej - jak się wydaje wobec przytoczonych statystyk - misji obrony tytułu podejmie się ekipa Färjestads Karlstad. Już dziś wiadomo, że wobec zmian, które w niej zaszły nie będzie łatwo. Za Ocean wyjechali Alexander Salak i Mattias Sjögren, do drugiej ligi przeniósł się najlepiej w drużynie punktujący, ale zbliżający się do końca kariery Pelle Prestberg, nie ma już w Karlstad również Dicka Axelssona i Jonasa Junlanda.
Zespół do walki o tytuł poprowadzi także nowy trener. Po zdobyciu drugiego złotego medalu Elitserien, do Austrii przeniósł się bowiem Tommy Samuelsson, a jego miejsce zajął Niklas Czarnecki. Ten ostatni stanie przed wyjątkowo trudnym zadaniem, bo choć jego pracę w Brynäs Gävle oceniano generalnie dobrze, to jego największym sukcesem w szkoleniowej karierze pozostaje awans do play-offów, a w Brynäs, mimo wspaniałych tradycji presja jest znacznie mniejsza, niż w co roku walczącej o najwyższe cele ekipie z Karlstad.
Czarnecki zapowiada, że nad jezioro Wener trafił, by wreszcie coś wygrać. Do pomocy w walce o najwyższe trofea dostał tylko jedno głośne nowe nazwisko - Fredrika Sjöströma, który jednak jak na numer 11 Draftu 2001, w NHL zawiódł zupełnie. O tym, czy drużyna Färjestads Karlstad jest dziś słabsza niż w ubiegłym sezonie, więcej będziemy wiedzieć już w czwartek. Elitserien startuje co prawda jutro, rozgrywanym awansem meczem Frölundy Göteborg z beniaminkiem Växjö Lakers, ale we właściwej pierwszej kolejce od razu dojdzie do starcia mistrza kraju z wicemistrzem.
Derby pod gołym niebem
154 dni od kończącego poprzednie rozgrywki piątego meczu finału FBK - Skellefteå AIK obie drużyny spotkają się znów w Karlstad w hicie pierwszej serii nowych rozgrywek. Ekipa SAIK, w zeszłym sezonie fantastycznie prowadzona przez Andersa Forsberga, dla którego był to pierwszy rok w roli pierwszego trenera drużyny seniorów, latem oddała klubom NHL swoje srebra rodowe - młodych obrońców Tima Erixona, Adama Larssona oraz Davida Rundblada (w sezonie 2010/11 50 punktów i 3. miejsce w klasyfikacji punktowej całej ligi!) i najlepiej punktującego gracza ubiegłego sezonu, Joakima Lindströma, a także straciła Mikko Lehtonena i choć zrobiła ciekawe transfery do klubu, to mało kto wierzy, że Forsberg i jego drużyna znów mogą zagrać w finale.
Bukmacherzy większe szanse dają etatowym faworytom - obok Färjestads Karlstad najwyżej cenione są ekipy HV Jönköping oraz Linköpings HC. Już dziś wiadomo, że ci odwieczni rywale zmierzą się ze sobą w rekordowym pod względem frekwencji meczu nowego sezonu. 10 grudnia z okazji obchodów 40-lecia HV (de facto 40 lat minęło w maju) ok. 20 tys. widzów pod gołym niebem w Jönköping obejrzy kolejną odsłonę tzw. "derbów E4".
Apetyt na pierwszy od 16 lat tytuł mistrza Szwecji ma także dysponujący świetną formacją obrony zespół Luleå HF, wzmocniony Johanem Harju wracającym do klubu, w którym nauczył się grać w hokeja. Potężny skrzydłowy w NHL furory nie zrobił, strzelając tylko jednego gola w 10 meczach, ale w Elitserien powinien być gwiazdą.
Koniec długiej drogi kopciuszka
W dwunastozespołowej Elitserien zagra w tym sezonie jeden beniaminek. Zespół Växjö Lakers wygrał tradycyjną grupę barażową z udziałem dwóch najsłabszych drużyn Elitserien i czterech najlepszych z Allsvenskan i trafił do ekstraklasy w miejsce Södertälje SK. Pozostać wśród najlepszych drużyn Szwecji udało się za to zespołowi MODO Örnsköldsvik, który w decydującym, ostatnim meczu Kvalserien pokonał drużynę z Södertälje.
Awans do ekstraklasy to dla drużyny Lakers ukoronowanie niezwykłej drogi, którą klub przeszedł w ciągu 14 lat od powstania. "Jeziorowcy" powołani na gruzach upadłego Växjö HC rozpoczynali od najniższej, szóstej klasy rozgrywkowej (Division 4), by wreszcie znaleźć się wśród 12 najlepszych hokejowych drużyn w kraju. Wzmocniony kilkoma ciekawymi nazwiskami, takimi jak Martin Gerber, Tomi Kallio, czy Liam Reddox beniaminek nie powinien jednak liczyć na więcej niż tylko utrzymanie w elicie.
Elitserien straciła latem kilka gwiazd i nie jest już najchętniej oglądaną ligą Europy. Tych, którzy odeszli jak co roku zastąpią jednak nowi - wracający zza Oceanu i młodzi, zdolni. Tak wyniki ostatnich draftów NHL, jak srebrny medal całkiem młodej seniorskiej reprezentacji na Mistrzostwach Świata na Słowacji potwierdzają bowiem, że Szwedzi wciąż szkolą hokeistów znakomicie. A że walka o tytuł jest w Szwecji wyrównana, jak nigdzie, to o emocje można być spokojnym.
Komentarze