Swift zmorą Polaków
Reprezentacja Polski przegrała wczoraj z Koreą 1:4 i praktycznie straciła szansę na awans do elity. Biało-czerwonym mocno we znaki dał się urodzony w Kanadzie Michael Swift, który trzykrotnie pokonał Przemysława Odrobnego.
– Miałem dzisiaj trochę szczęścia. Niemniej cieszę się, że udało mi się skompletować hat tricka – przyznał z szerokim uśmiechem 29-letni napastnik.
Swift po raz pierwszy wpisał się na listę strzelców 22. minucie, kiedy to wykorzystał opieszałość naszego zespołu i strzałem w długi róg zaskoczył „Wiedźmina”. Trzy minuty później uprzedził z kolei Bartłomieja Pociechę i wyprowadził swój zespół na dwubramkowe prowadzenie.
Choć biało-czerwoni za sprawą Grzegorza Pasiuta zdobyli kontaktowego gola, to chwilę później znów o sobie dał znać dynamiczny napastnik. Wyprzedził pod bandą Michała Kotlorza i nie dał szans Przemysławowi Odrobnemu.
– Najważniejszy jest fakt, że udało nam się wygrać. W sobotnim meczu musieliśmy uznać wyższość Austriaków, mimo tego, że po czterdziestu minutach prowadziliśmy 2:0. Skończyło się jednak przegraną po rzutach karnych. Dziś wiedzieliśmy, że nie możemy sobie pozwolić na to, by zwycięstwo wymknęło nam się z rąk – zaznaczył Swift.
– Gdy rywale zdobyli kontaktowego gola, zrobiło się trochę nerwowo. Na szczęście szybko udało nam się odpowiedzieć, a co za tym idzie znacząco przybliżyć się do bardzo ważnego zwycięstwa – dodał.
Ciekawa przeszłość
Warto zaznaczyć, że Michael Swift ma za sobą naprawdę ciekawą karierę. Choć w NHL nigdy nie zagrał, to ma na swoim koncie 276 spotkań (111 goli, 172 asysty) w Ontario Hockey League i 194 mecze (53 mecze, 64 kluczowe zagrania) w AHL. Ostatnich pięć sezonów spędził w Lidze Azjatyckiej, gdzie należał do najskuteczniejszych zawodników. Świetnie potwierdzają to liczby: 213 spotkań, 185 bramek i 219 asyst.
Jak trafił do reprezentacji Korei? – Gram już w Lidze Azjatyckiej od pięciu lat. Po moim drugim sezonie usłyszałem od działaczy, że podoba im się mój styl gry. Wtedy też pojawiła się propozycja gry w reprezentacji. Zareagowałem na nią bardzo pozytywnie. Poczułem się doceniony, więc nauczyłem się języka, słów hymnu państwowego. I tak już poszło – zdradził Michael, który gra w kadrze wspólnie ze swoim kuzynem Bryanem Youngiem (17 meczów w NHL i 176 w AHL). Ten jednak występuje w formacji defensywnej.
Korea po dwóch dniach rywalizacji ma na swoim koncie cztery punkty i już teraz można ją uznać za jedną z rewelacji mistrzostw.
– Nasz cel? Chcemy wygrać każdy mecz, a wtedy być może uda nam się „wskoczyć” do wyższej dywizji – wyjaśnił 29-letni napastnik.
Najbliższym wyzwaniem dla Koreańczyków będzie starcie z Japonią, które odbędzie się jutro o godzinie 13:00. – Znamy się bardzo dobrze, bo występujemy we wspólnej lidze. Będzie to na pewno bardzo dobre spotkanie – zakończył Michael Swift.
Komentarze