Wrócił w świetnym stylu
Lepszego powrotu po kontuzji nie mógł sobie wyobrazić: gol, wykorzystany rzut karny i... żywiołowa owacja od kibiców. Mikołaj Łopuski dołożył ważną cegiełkę do sobotniego zwycięstwa ze Swindon Wildcats 4:3.
Wychowanek Stoczniowca Gdańsk dość pechowo rozpoczął swoją przygodę z English Premier Ice Hockey League. 1 października, w meczu przeciwko Guildford Flames (1:4), nabawił się ciężkiej kontuzji. – Po starciu z rywalem uszkodziłem chrząstkę stawową – przypomniał Mikołaj Łopuski.
Aby 31-letni skrzydłowy mógł wrócić do gry, musiał przejść operację i poddać się żmudnej rehabilitacji. Do meczowej rywalizacji wrócił po 133 dniach przerwy. I trzeba przyznać, że w świetnym stylu.
Hokeiści spod znaku "Błyskawicy" wygrali po rzutach karnych ze Swindon Wildcats. W tym meczu mogliśmy obejrzeć aż trzech Polaków. Oprócz Mikołaja Łopuskiego byli to Przemysław Odrobny i Tomasz Malasiński.
Warto zaznaczyć, że każdy z nich zaprezentował się z dobrej strony. Odrobny obronił 39 z 42 strzałów (blisko 93 procentowa skuteczność), Malasiński zdobył gola i zaliczył dwie asysty, ale publika najbardziej doceniła Mikołaja Łopuskiego, któremu zgotowała niesamowitą owację. A było za co, bo "Miko" (tak nazywają go angielscy fani), najpierw zdobył kontaktowego gola (na 2:3), a potem w pomeczowej serii rzutów karnych zadał decydujący cios.
– Cieszę się, że mogłem pomóc zespołowi i dołożyć swoją cegiełkę do wygranej – zaznaczył Łopuski. – Kibice bardzo ciepło mnie przywitali i przez cały ten trudny czas byli ze mną, życząc szybkiego powrotu do pełni zdrowia. Zresztą klub również bardzo mnie wspierał w tym okresie. Serdecznie dziękuję.
– Głód hokeja był ogromny. Cieszę się, że doszedłem do siebie po tym nieprzyjemnym urazie – zaznaczył sympatyczny zawodnik, który w tym sezonie rozegrał zaledwie 8 spotkań. Zdobył w nich 5 bramek i zanotował 4 asysty.
Komentarze