Słowacja: Były mistrz świata i zdobywca Pucharu Stanleya zakończył swoją karierę (WIDEO)
W piątek oficjalnie karierę zakończył słowacki hokeista Michal Handzuš, który w 2013 roku zdobył w barwach Chicago Blackhawks Puchar Stanleya, a w swojej kolekcji ma także tytuł mistrza świata.
41-letni środkowy formacji ataku ostatni raz pojawił się na lodzie w sezonie 2016/17, kiedy to wraz z „Baranami” z Bańskiej Bystrzycy zdobył tytuł mistrza Słowacji. Pomimo, iż od tamtego czasu Handzuš nie uprawiał czynnie hokeja, to jego pożegnanie z lodem zostało zorganizowane dopiero teraz przy okazji meczu towarzyskiego HC’05 Bańska Bystrzyca ze Slovanem Bratysława.
- Trudno znaleźć na to wszystko słowa, ale chciałbym podziękować bardzo wszystkim, którzy przyszli mnie pożegnać. Nie każdy ma sposobność kończyć swoją karierę w takich okolicznościach i w miejscu, w którym dorastał hokejowo. Zrobiono tutaj dla mnie bardzo dużo, spotkałem w tym miejscu fantastycznych trenerów na swojej drodze. Dziękuję działaczom za tą dzisiejszą uroczystość, ale moje prawdziwe pożegnanie z lodem miało miejsce przy okazji ostatniego meczu, który zagrałem w barwach Bańskiej Bystrzycy, wtedy gdy zdobyliśmy tytuł mistrzowski. Musimy ufać, że dzieciaki, które dzisiaj trenują w tym klubie wyrosną na wielkich hokeistów, a naszym zadaniem jest zrobić wszystko, żeby tak się właśnie stało – powiedział podczas piątkowego pożegnania Handzuš.
Pierwszym punktem uroczystości było wyświetlenie na wielkim ekranie filmu o dokonaniach słynnego numeru 26, który zakończył się wszystko mówiącym napisem „Miško, dziękujemy”. Następnie doświadczony napastnik, stojąc na czerwonym dywanie na środku lodowiska z kijem hokejowym w ręce, odebrał odebrał gratulację od najmłodszych adeptów hokejowego rzemiosła, którzy po prostu zbili w wielkim mistrzem przysłowiowe "piątki". Uroczystość zgromadziła w hali w Bańskiej Bystrzycy wiele sław hokeja. Byli tam Marián Hossa, Miroslav Šatan, Pavol Rybár, Vladimír Országh, Richard Zedník, Tomáš Surový, a także trenerzy, którzy uczyli hokejowego rzemiosła głównego bohatera wieczoru, z Jánem Filcem na czele.
Ceremonia zakończenia kariery przezMichala Handzuša.
Miroslav Šatan powiedział: - Był filarem słowackiej kadry. Bez niego nie osiągnęlibyśmy tych sukcesów, które były naszym udziałem. Dla każdego z nas tutaj to był zaszczyt, że mogliśmy występować z Michalem razem na lodzie. Wierzę, że będzie dalej zaangażowany całym sercem w sprawy słowackiego i klubowego hokeja.
Na trybunach rozwieszono wielki transparent z napisem „Legendy żyją wiecznie”, co w przypadku Handzuša nie jest stwierdzeniem na wyrost. Oprócz wspomnianego już mistrzostwa Słowacji i Pucharu Stanleya, napastnik rodem z Bańskiej Bystrzycy był również w 2002 roku mistrzem świata wraz z reprezentacją Słowacji, a w 2000 i 2012 zdobywał w czempionatach globu srebrne krążki.
Michal Handzuš z Pucharem Stanleya zdobytym w barwach Chicago Blackhawks w 2013 roku.
W NHL rozegrał ponad 1000 spotkań w sezonach zasadniczych, reprezentując St.Louis Blues, Phoenix Coyotes, Philadelphia Flyers, Chicago Blackhawks, Los Angeles Kings i San Jose Sharks. Zdobył w barwach tych klubów blisko pół tysiąca punktów (483), strzelając 185 goli i zaliczając 298 asyst. W play-offach pojawił się na lodzie 116 razy, zdobywając przy tym 16 bramek i popisując się 30 kluczowymi zagraniami.
Handzuš to jedyny obok Šatana słowacki hokeista, który zdobył tytuł mistrza świata, wzniósł do góry Puchar Stanleya i dołożył do tego mistrzostwo swojego kraju. Swoim doświadczeniem w ubiegłym sezonie wspierał Craiga Ramseya, selekcjonera kadry narodowej naszych południowych sąsiadów, będąc jego asystentem, ale oprócz tego pomagał również w wielu programach rozwojowych inicjowanych przez słowacką centralę hokejową.
Najlepsze momenty w karierzeMichala Handzuša.
Jak widać Handzuš chce i potrafi wykorzystać swój potencjał w tym, by podnosić poziom obecnie grających zawodników, stąd też istotnym jest dla Słowaków co planuje dalej i jak chce spożytkować swoje doświadczenie: - Rozważam kilka opcji tego, co mógłbym robić dalej. Oczywiście chcę, żeby to było zajęcie, które będzie dawało mi satysfakcję i w którym będę po prostu dobry. Uważam, że mogę zaistnieć w hokeju, ale muszę się jeszcze sporo nauczyć, bo mam braki i to niezależnie, czy miałbym być trenerem, działaczem, menadżerem, czy na przykład konsultantem. Mam swoje przemyślenia płynące z kariery zawodniczej, ale to zupełnie co innego. W ubiegłym roku robiłem po trzy, cztery rzeczy naraz i tak naprawdę nic nie było wykonane perfekcyjnie.
Handzuš ubolewa nad obecnym stanem rodzimego hokeja i chciałby, żeby było więcej zawodników z takimi sukcesami jakich doświadczył on sam oraz jego koledzy: - Chciałbym bardzo, żeby tu wyrastali hokeiści, którzy przebiją nas swoimi sukcesami. Jestem szczęśliwy, że doświadczyłem w swojej karierze tych wszystkich wielkich zwycięstw.
O samym pomyśle ceremonii uroczystego pożegnania przez klub, którego jest wychowankiem, słowacki internacjonał powiedział: - Emocje z tym związane skrywam głęboko w sobie. Klub wyszedł z inicjatywą, aby zorganizować takie zakończenie mojej kariery, ja o tym nie myślałem, nie oczekiwałem tego. Po dwóch latach mojego nie grania, wszystko już we mnie ucichło. Oczywiście bardzo doceniam to, że jednak działacze postanowili mnie w ten sposób uhonorować i bardzo się cieszę, że tylu ludzi przyszło ostatni raz mnie oklaskiwać.
Komentarze