MŚ juniorów 2019: Obaj ubiegłoroczni finaliści już za burtą (WIDEO)
Do sporych niespodzianek doszło w ćwierćfinałach mistrzostw świata juniorów. Z turniejem pożegnali się Kanadyjczycy, broniący złotego medalu oraz wicemistrzowie globu ze Szwecji. Finowie potrzebowali dogrywki, aby pokonać gospodarzy, natomiast „Trzy Korony” uległy 0:2 Szwajcarom.
Kanada - Finlandia 1:2 po dogrywce (0:0, 1:0, 0:1, 0:1)
W Vancouver prawdziwe rozczarowanie i konsternacja. Machina, która na swojej ziemi miała potwierdzić ubiegłoroczny prymat stanęła w najmniej spodziewanym momencie. Kanadyjczycy problemy zasygnalizowali już w spotkaniu fazy grupowej, przegrywając 1:2 z Rosjanami, ale wtedy nikt nie tragizował, gdyż wiadomo, że ta porażka nie rodziła żadnych poważniejszym konsekwencji.
Fot. nbcsports.com
Dzisiejszej nocy czasu polskiego stało się coś nieoczekiwanego, choć wydawało się, że ziści się idealny plan trenera Tima Huntera.Półtorej minuty po rozpoczęciu drugiej tercji obrońca Ian Mitchell dał prowadzenie „Klonowym Liściom”, a dopiero 47 sekund przed syreną oznajmiającą zakończenie meczu wyrównał Aleksi Heponiemi. Eeli Tolvanen trafił krążkiem w nogę szczęśliwego strzelca, który nawet nie spodziewał się, że lot „gumy” tak zmyli bramkarza Michaela DiPietro.
–Mieliśmy szczęście, że to wpadło – powiedział napastnik Finów Jesse Ylönen. – To nam wynagrodziło tego całego pecha, który towarzyszył nam przez dwie tercje. Los się jednak odwrócił.
W dogrywce pędzący samotnie Evan Bouchard był nieprzepisowo zahaczany, a decyzja mogła być tylko jedna. Rzut karny dla Kanadyjczyków w 74 sekundzie dodatkowej części gry. Najazd wykonywał Maxime Comtois. Po profesorsku zachował się między słupkami Ukka-Pekka Luukkonen. Wyczekał z interwencją do końca i zatrzymał strzał rywala.
–Próbowałem odgadnąć, gdzie będzie uderzał i cierpliwie poczekałem na to co zrobi – powiedział golkiper. – Najważniejsze, żeby zachować pozycję i nie wjechać do bramki. Nie zrobiłem w zasadzie nic oprócz wygrania próby nerwów, jaka była między nami. On nie wytrzymał i strzelił prosto we mnie.
Decydujący moment meczu to idealne podanie Cody’ego Glassa na drugie skrzydło do Noaha Dobsona, który miał przed sobą odsłoniętą bramkę Finów. Kanadyjczyk chciał huknąć tak, by krążek zatrzepotał w siatce, ale podczas tej próby złamał kija. Konsekwencją była błyskawiczna kontra zakończona golem Toniego Utunena. Po tej akcji mistrzostwa świata w Vancouver stały się dla gospodarzy tylko przykrą historią. Gdyby kilka sekund wcześniej sprzęt Dobsona wytrzymał, to najprawdopodobniej Finowie zamawialiby bilety lotnicze na wcześniejszy termin.
To pierwszy przypadek w historii Mistrzostw Świata Juniorów organizowanych w kraju klonowego liścia (13 turniejów), kiedy gospodarze nie zdobędą żadnego z medali. Wynik 2:1 jest najniższym jaki osiągnęły te dwie ekipy we wzajemnej rywalizacji w czempionacie U20, licząc od wygranej Finów w 1979 roku.
Szwecja - Szwajcaria 0:2 (0:1, 0:1, 0:0)
Szwajcarzy powtórzyli historię sprzed 21 lat, kiedy miał miejsce jedyny przypadek wyeliminowania przez nich Szwedów z Mistrzostw Świata Juniorów. Helweci wygrali dziś w nocy polskiego czasu 2:0 z „Trzema Koronami” i trzeba przyznać, że Skandynawom nie sprzyja gra w Kolumbii Brytyjskiej. To właśnie w tej kanadyjskiej prowincji po raz ostatni zdarzyło się, że żółto-niebiescy powrócili z czempionatu U20 bez medalu. Stało się to w Vancouver w 2006 roku, a co ciekawe wtedy również przegrali do zera tyle, że z Finami.
Porażka aktualnych wicemistrzów świata ze Szwajcarią, która miała na koncie tylko jedną wygraną w grupie to sensacja turnieju. „Juniorkronorna” szła za to jak burza, mając komplet zwycięstw.
–Wszyscy dookoła mówili, że Szwecja nas pokona – zaczął swoją wypowiedź Luca Wyss, strzelec gola ustalającego końcowy wynik meczu na 2:0. – Wiedzieliśmy, że potrafimy zagrać ze Skandynawami. Nie pozwoliliśmy dotrzeć do naszej świadomości tym wszystkim informacjom z zewnątrz, że rywale są znacznie lepsi od nas.
Pierwszą bramkę w tym spotkaniu strzelił w 16. minucie Yannick Bruschweiler. Jak się okazało później, był to gol wygrywający. Ojcem sukcesu Helwetów można śmiało nazwać Lucę Hollensteina, który po raz drugi w tym turnieju zakończył mecz z „czystym kontem”. Bramkarz akademii hokejowej EV Zug, nie mający jeszcze na koncie debiutu w rodzimej ekstraklasie, zatrzymał wszystkie 41 uderzeń Szwedów.
USA - Czechy 3:1 (1:0, 1:0, 1:1)
W Victorii hokeiści Stanów Zjednoczonych nie pozwolili zrewanżować się Czechom za ubiegłoroczną porażkę 3:9 w meczu o brązowy medal MŚ U20. Tym razem było tylko 3:1, ale to właśnie „Jankesi” stają przed kolejną szansą powiększenia swojego dorobku w czempionatach juniorskich.
Amerykanie w walce o najlepszą czwórkę turnieju mierzyli się z naszymi południowymi sąsiadami już sześciokrotnie i tylko raz zmuszeni byli uznać ich wyższość. Czesi na swój krążek w juniorskiej rywalizacji czekają już 14 lat, a marzenia muszą odłożyć na co najmniej jeszcze rok, kiedy to na własnych obiektach w Ostrawie i Trzyńcu podejmować będą całą światową śmietankę tej kategorii wiekowej.
Dzisiejszej nocy „Jankesi” z regularnością szwajcarskiego zegarka w każdej z tercji wbijali rywalom jednego gola. Zabawę rozpoczął Noah Cates, do którego podawał Jack Hughes, czyli prawdopodobnie draftowa „jedynka” NHL bieżącego roku. Brat starszego o dwa lata obrońcy Quinna Hughesa powrócił do gry po trzech meczach przerwy spowodowanej kontuzją.
Na 2:0 podwyższył w środkowej części gry Josh Norris, a o emocje do ostatnich chwil postarał się Martin Kaut, zdobywając kontaktowe trafienie w 52. minucie spotkania. Kropkę nad „i” postawił Alexander Chmelevski, umieszczając krążek w pustej bramce rywali na 39 sekund przed końcową syreną.
Amerykanie mają chrapkę na swój piąty złoty medal. Ostatni raz triumfowali dwa lata temu.
Rosja - Słowacja 8:3 (4:0, 3:0, 1:3)
Ćwierćfinałowy dzień w Vancouver pogrążonym w smutku po odpadnięciu Kanadyjczyków, zakończyło spotkanie Rosji ze Słowacją. Awans „Sbornej” do półfinału okazał się zwykłą formalnością. Mecz zakończył się wynikiem 8:3, a podopieczni Walerija Bragina prowadzili już 4:0 po 11 minutach gry, nie wspominając o tym, że po dwóch tercjach na tablicy wyników widniał rezultat 7:0.
Rosjanie są bardzo zmotywowani, gdyż w poprzedniej edycji odpadli właśnie w ćwierćfinałach, a ich ostatni triumf miał miejsce 8 lat temu. Od tego czasu zdążyli już trzykrotnie przegrać finałowe batalie. Teraz na ich drodze w walce o awans staną Amerykanie. Już można zacierać ręce z radości na myśl o tym pojedynku, w którym zapewne będzie „iskrzyło”.
Najlepszym strzelcem meczu ze Słowakami został Klim Kostin. Zawodnik St.Louis Blues, występujący drugi sezon w AHL w ekipie San Antonio Rampage zaliczył swoje dwa debiutanckie trafienia w kanadyjskim czempionacie. Najskuteczniejszym okazał się z trzema „oczkami” (1G + 2A) Grigorij Denisenko.
Kazachstan - Dania 4:3 (2:1, 1:0, 1:2)
Kazachowie wykonali ważny krok w walce o utrzymanie w elicie i w pierwszym meczu z dwóch decydujących o pozostaniu wśród najlepszych pokonali 4:3 Duńczyków. Po dwóch tercjach prowadzili 3:1 dzięki bramkom Olega Bojko, Jernara Musabajewa oraz Sajana Danijara.
W 89 sekundzie trzeciej partii kontaktowe trafienie zadał Andreas Grundtvig, ale Artur Gatijatow odzyskał bezpieczny dystans dwóch bramek różnicy. Potomkowie Hamleta zdołali jedynie zmniejszyć rozmiary porażki po strzale Malte Setkova.
Duńczycy osiągnęli w tym spotkaniu druzgocącą przewagę w uderzeniach na bramkę, których oddali 43, przy 19 próbach swoich rywali, ale okazało się, że ta ilość nie przełożyła się na jakość, czyli wprost przeciwnie niż w przypadku Kazachów. Azjatom potrzeba już tylko jednej wygranej do pozostania w gronie najlepszych.
Półfinały
Rosja – USA (Vancouver, piątek godzina 22:00)
Finlandia – Szwajcaria (Vancouver, sobota godzina 2:00)
Walka o utrzymanie
Dania – Kazachstan (Vancouver, piątek godzina 18:00)
Dania – Kazachstan (Vancouver, sobota godzina 18:00) – tylko w razie wygranej Duńczyków w piątek
Komentarze