MŚ Dywizji IA: Kazachstan i Białoruś znów będą rywalizować w światowej elicie (WIDEO)
Mistrzostwa Świata Dywizji I Grupy A zakończyły się sukcesem Kazachstanu oraz Białorusi. Te ekipy w przyszłym roku rywalizować będą w gronie najlepszych ekip globu. Do dywizji IB spadają natomiast Litwini, którzy spotkają się tam między innymi z reprezentacją Polski.
O tym, że dwie byłe radzieckie republiki, czyli Kazachstan oraz Białoruś ponownie wprowadziły swoje drużyny narodowe do najlepszej szesnastki globu było już wiadomo przed ostatnią kolejką gier. Zarówno gospodarze, jak i podopieczni Andrieja Sidorienki po trzech kolejkach mieli na swoich kontach komplet punktów.
Białorusini pod wodzą 59-letniego trenera Dynamy Mińsk pracującego w przeszłości z oświęcimską Unią i reprezentacją Polski, rozpoczęli mistrzostwa od ciężkiego boju z Litwinami, który wygrali zaledwie 4:3. Później było już lepiej, o czym świadczą wyniki: 3:1 z Węgrami i 4:1 ze Słowenią.
Kazachowie w stolicy kraju na początek musieli pomęczyć się z „Rysiami”, których pokonali 3:2. W następnych dniach zanotowali takie same wyniki jak Białorusini, ale z innymi rywalami: 3:1 z Litwą oraz 4:1 z Koreą Południową.
Przed rozpoczęciem przedostatniej kolejki szanse na awans zachowały trzy ekipy. Oprócz niepokonanych jak dotąd zespołów Kazachstanu i Białorusi, również Koreańczycy, którzy tracili do dwóch najlepszych 3 punkty. Wszystkie niewiadome odeszły w zapomnienie po tym, jak hokeiści z Dalekiego Wschodu ulegli dość niespodziewanie 1:2 Litwinom. Zwycięską bramkę zdobył Paulius Gintautas na 10 minut przed końcem meczu przy stanie 1:1.
W tej sytuacji pojedynek dwóch najlepszych ekip turnieju w Nursułtanie nabrał jedynie charakteru prestiżowego. Nikita Michajlis uznany najbardziej wartościowym zawodnikiem mistrzostw oraz Tałgat Żajłauow dali gospodarzom po pierwszej tercji prowadzenie 2:0. Kazachowie zaczęli grać nonszalancko, co rywale wykorzystali doprowadzając do remisu. Najpierw kontaktowe trafienie zadał Artiom Diemkau, a w ostatniej tercji gola zdobył Nikita Fieoktistau. W dogrywce o wygranej gospodarzy przesądził strzał Arkadija Szestiakowa.
- Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Gratulacje dla wszystkich moich zawodników za wywalczenie tego awansu do elity – powiedział Andriej Skabiełka, Białorusin trenujący od tego sezonu Kazachów. – Pojedynek z moimi rodakami był naszym najlepszym na tym turnieju. Wypracowaliśmy sobie wiele okazji strzeleckich i dobrze zaczęliśmy to spotkanie. To o co mogę mieć pretensje, to brak skuteczności w dalszej części meczu. Musimy ten aspekt poprawić.
Białorusini skrócili swój pobyt na zapleczu elity do minimum. Rok temu spadli z grona najlepszych podczas pamiętnego turnieju w Danii, a teraz z powrotem mogą sposobić się do rywalizacji z najlepszymi drużynami globu. Kazachowie wracają na szczyt po trzech latach gry na zapleczu. Upragniony awans stał się faktem, a dodatkowym bonusem okazał się pierwszy w dziejach rywalizacji obu drużyn triumf nad Białorusinami.
- Jestem szczęśliwy z tego, że pierwszy raz w historii Kazachstanowi udało się pokonać Białoruś – dodał Skabiełka. – Ten kraj zasłużył na taki wynik.
Gospodarze mistrzostw oparli swój skład tradycyjnie o zawodników Barysu Nursułtan, których pojawiło się w kadrze 15. Skabiełka jest trenerem tego klubu, jak również narodowej reprezentacji. Jednym z jego podopiecznych jest naturalizowany Kanadyjczyk Darren Dietz, uznany najlepszym defensorem mistrzostw. Z dobrej strony zaprezentował się również szwedzki bramkarz Henrik Karlsson, dla którego był to drugi czempionat w barwach nowej ojczyzny. 35-latek nie został jednak uznany najlepszym golkiperem mistrzostw. Ten tytuł przyznany został Kanadyjczykowi Mattowi Daltonowi, broniącego dostępu do bramki Korei Południowej.
Sidorienko zabrał ze sobą do Nursułtanu 7 zawodników, z którymi pracuje na co dzień w Dynamie Mińsk. Na taflach KHL występuje również trzech innych jego wybrańców. Są to naturalizowani Nick Bailen z USA oraz Kanadyjczyk Geoff Platt uznany najlepszym napastnikiem mistrzostw, a także Fieoktistau z Admirała Władywostok, który skomentował spotkanie decydujące o końcowym zwycięstwie w turnieju.
- Najważniejsze, że obie ekipy wywalczyły awans do elity – powiedział 28-latek. – To był nerwowy mecz, ale powinniśmy go rozstrzygnąć na swoją korzyść. Pomimo, że mieliśmy sporo okazji, żeby postawić kropkę nad „i”, to jednak przegraliśmy ten pojedynek. No trudno, najważniejszy jest awans.
Białorusini osiągnąwszy swój cel, przegrali również w ostatnim występie. Tym razem w pokonanym polu zostawili ich Koreańczycy, wygrywając 4:1, choć to podopieczni Sidorienki prowadzili po golu Diemkaua. Od drugiej tercji trwał popis jednego człowieka. Był nim 25-letni napastnik Sang Hoon Shin, strzelec wszystkich 4 goli dla Azjatów. Koreańczykom do awansu zabrakło tylko jednego punktu. Tyle bowiem po zakończeniu rywalizacji tracili do reprezentacji Białorusi.
- Pierwszą tercję zagraliśmy dobrze, ale później przeciwnik przejął kontrolę nad meczem i zaczął zdobywać bramki – ocenił ostatni występ swojej drużyny w Nursułtanie, trener Andriej Sidorienko. – Wczoraj stoczyliśmy bardzo ciężki bój, dlatego dziś nie grało nam się dobrze. Najważniejsze, że jesteśmy znów w elicie.
Na drugim końcu tabeli przed ostatnim dniem zrobiło się bardzo tłoczno. Aż trzy drużyny miały na koncie po 3 „oczka”. W takiej sytuacji znalazły się: Węgry, Słowenia i Litwa. Już pierwszy niedzielny pojedynek przesądził o tym, która z ekip okazała się największym przegranym. Zostali nimi niedawni sparingpartnerzy biało-czerwonych. Litwini zostali rozbici 0:9 przez Słowenię, która zakończyła mistrzostwa na 4.miejscu.
W pożegnalnym meczu „Rysiów” hat trickiem popisał się wybrany w 2017 roku przez Pittsburgh Penguins Jan Drozg, który swoje umiejętności podnosi w juniorskiej QMJHL, a ostatnio rozegrał nawet dwa spotkania w AHL i czeka na swój debiut w najlepszej lidze świata. 20-latek w grudniu odwiedził nasz kraj, gdzie wywalczył wraz z drużyną narodową awans do dywizji IA w kategorii U20. W Nursułtanie Drozg przyćmił samego Anže Kopitara z Los Angeles Kings, zostając najskuteczniejszym zawodnikiem imprezy. Zdobył 7 punktów, strzelając 5 bramek, o dało mu 2.miejsce na liście najlepszych snajperów. W tym elemencie uległ jedynie rewelacyjnemu Koreańczykowi Shinowi, zdobywcy 6 goli. Młody Słoweniec wygrał także ranking +/- z wynikiem +7. Kopitar swój pierwszy po 4 latach przerwy, udział w mistrzostwach zaznaczył tytułem najlepiej asystującego zawodnika. Na jego koncie pojawiło się 5 kluczowych podań.
Słoweńcy wygrali prawie wszystkie statystyki indywidualne. Do nich należał także tytuł najlepszego w rankingu golkiperów. Zdobył go Luka Gračnar, strzegący na co dzień dostępu do bramki austriackiego HC Innsbruck. Obronił ponad 96,5% strzałów. Jako jedyny zaliczył występ z „czystym kontem” i to dwukrotnie. Zanim zrobił to w pojedynku z Litwinami, to dokonał tej samej sztuki w wygranym 6:0 pojedynku z Węgrami. 25-latek wpuścił tylko 3 gole w imprezie.
Pobyt Litwinów na bezpośrednich zapleczu elity okazał się epizodyczny. Na tym poziomie pozostawali tylko przez rok. To największy sukces w historii kadry narodowej naszych wschodnich sąsiadów, z którymi w 2020 będziemy walczyć o powrót do dywizji IA.
O spadku podopiecznych Kanadyjczyka Daniela Lacroixa zadecydował wynik meczu z Węgrami. Obie reprezentacje miały ten sam dorobek punktowy, jednak to „Madziarzy” wygrali w trzeciej kolejce 4:1 z Litwą i były to ich jedyne punkty zdobyte w Nursułtanie. Węgrzy zanotowali bardzo słaby występ. Wystarczy spojrzeć na wyniki meczów, w których polegli. Rozpoczęli od 1:5 z Koreą Południową, po czym przegrali 1:3 z Białorusinami. Po wygranej z Litwą zostali rozgromieni 0:6 przez Słowenię, a dziś ulegli 1:3 Kazachom, którzy triumfowali w imprezie z kompletem zwycięstw.
Komentarze