Zach Werenski: Mój dziadek jest Polakiem. Opowiadał mi o swojej ojczyźnie
Obrońca Columbus Blue Jackets Zach Werenski urodził się w Michigan, ale jak się okazuje jego korzenie sięgają kraju nad Wisłą. 21-latek w tym roku debiutuje w ekipie Stanów Zjednoczonych na turnieju mistrzostw świata.
HOKEJ.NET: Czy mecze z Kanadą na mistrzostwach świata to dla was coś szczególnego w sensie emocji, które wyzwalają, chęci udowodnienia kto jest lepszy, czy to spotkania jak z każdym innym zespołem?
Sąsiadujemy ze sobą, jesteśmy z innego kontynentu niż reszta zespołów. Do tego zawsze nasze drużyny miały nieco inny styl gry niż pozostałe ekipy. To wszystko sprawia, że faktycznie pojedynki Kanady z USA są zawsze czymś szczególnym. To bardzo groźny rywal, który zapewnia odpowiedni poziom rywalizacji, więc za każdym razem jest bardzo ciekawie.
Trzeba przyznać, że mecze USA – Kanada są zawsze bardzo widowiskowe. Wydaje się, że to wręcz inny poziom hokeja niż pojedynki pozostałych drużyn. Skąd to się bierze?
Myślę, że teraz już coraz bardziej zacierają się te różnice. Prawie wszystkie drużyny grają naprawdę szybko, mocno, precyzyjnie. Może w naszych pojedynkach z Kanadyjczykami to jakoś bardziej widać, ponieważ obie ekipy chcą za wszelką cenę wygrać tę rywalizację i atmosfera jest gorąca w takich meczach.
Tym razem musieliście uznać wyższość Kanada, która pokonała was 3:0. Co zadecydowało o tej porażce?
Mogliśmy ten mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść. Ale podstawową sprawą jest wykorzystywanie stworzonych sytuacji. Bez tego nie ma mowy o wygranej, a my nie potrafiliśmy zrobić użytku z żadnej przeprowadzonej przez nas akcji. Po prostu Kanada była dzisiaj o wiele bardziej skuteczna.
Przed wami nie lada wyzwanie. W ćwierćfinale czeka na was niesamowicie mocna Rosja. Co możesz powiedzieć o czekającej was rywalizacji z „Czerwoną maszyną”?
Rosjanie grają znakomicie na tym turnieju. To oczywiście jeden z głównych faworytów. To nie oznacza, że musimy się ich bać. Ważniejsze jest, abyśmy pokazali pełnię swoich umiejętności. To trochę coś w stylu, żeby nie przegrać z samym sobą. Jeżeli wyjdzie nam wszystko to, co potrafimy pokazać, to będzie świetne spotkanie, które jesteśmy w stanie zakończyć wygraną.
Nie od dziś wiadomo, że Ameryka Północna żyje przede wszystkim walką o Puchar Stanleya, a mistrzostwa świata to nieco drugoplanowa impreza. Co sprawia, że jednak warto przyjechać na taki turniej i dawać z siebie wszystko?
Po pierwsze to zaszczyt, że możesz reprezentować swój kraj. Po drugie to okazja, żeby spotkać się z innymi drużynami narodowymi i sprawdzić się, kto jest najlepszy. To także szansa na przedłużenie sezonu. Możliwość pogrania trochę dłużej w hokeja i to w wyśmienitym gronie. To wielka przyjemność przyjechać na taki turniej. Dla mnie to debiut. Jestem bardzo zadowolony, że mogę tu być.
Nazwisko Werenski brzmi jakoś dziwnie znajomo. Jestem z Polski i ciekawi mnie, czy w twoich żyłach płynie nasza krew?
No tak. Faktycznie moje nazwisko mogło wzbudzić twoje zainteresowanie i całkiem słusznie ponieważ mój dziadek jest Polakiem, także często opowiadał mi o swojej ojczyźnie. Moja wiedza na temat Polski płynie właśnie z jego opowieści, które były zawsze bardzo interesujące.
Czyli jednak… a czy miałeś jakąś styczność z naszym językiem? Może dzięki dziadkowi nauczyłeś się jakichś zwrotów?
Niestety nie znam żadnego słowa po polsku. Urodziłem się w USA. Tam się wychowałem. Nie byłem nigdy w ojczyźnie dziadka, ani też u nas w domu nie mówiło się po polsku. Ale kojarzę trochę wasze jedzenie. Będąc u dziadka jadłem jakieś rzeczy, o których mówił, że to potrawy z jego kraju.
Rozmawiał: Dawid Antczak
Komentarze