Jacob Josefson: Największą wartością tyskiej drużyny są ci wspaniali kibice
Jacob Josefson przez osiem sezonów występował na taflach NHL. Resztę swojej kariery spędził w Djurgården Sztokholm, z którym wczoraj zawitał do Tychów. Kapitan wicemistrzów Szwecji zaliczył w tym pojedynku dwie asysty pod rząd, w tym również przy zwycięskiej bramce Alexandra Holtza.
HOKEJ.NET: Polska nie jest częstym kierunkiem podróżniczym dla szwedzkich zawodników, drużyn. Jak ty będziesz wspominać pobyt w naszym kraju i mecz, który przyszło ci tutaj rozegrać?
Na początek chciałbym podkreślić tę wspaniałą atmosferę, która panowała na hali. Tyszanie zagrali twardo, taki mocny fizyczny hokej. Poradziliśmy sobie z tym stylem gry i to całkiem nieźle, patrząc na końcowy wynik. Bardzo pomogły nam przewagi, które wynikały z przewinień rywali. To pomagało nam zdobywać kolejne gole. Jesteśmy zadowoleni i jedziemy dalej.
Czy nie byliście zdziwieni, kiedy na tablicy z wynikami przy dorobku GKS-u było napisane jeden, a po waszej stronie wciąż widniało zero?
To jest hokej. Oni grali wtedy w przewadze, a wiadomo, że takie okazje należy wykorzystywać i nie ma się co dziwić, że to zrobili. To był początek spotkania, więc było jeszcze dużo czasu, żeby odrobić tę stratę. Wiedzieliśmy co chcemy grać mieliśmy swój plan na to spotkanie. Strzeliliśmy potem kilka goli, zażegnując niebezpieczeństwo przegranej. Zaliczyliśmy dobry start w tej edycji HLM.
Jak ocenisz mistrza Polski?
To dobra drużyna. Tak jak już powiedziałem grają twardo i bardzo fizycznie. Największą wartością tego zespołu są chyba jednak kibice, którzy robią na trybunach niesamowitą pracę. Ten doping naprawdę daje się odczuć podczas gry.
Całą swoją karierę, za wyjątkiem ośmiu lat za Oceanem, spędziłeś w Djurgården. Czym dla ciebie jest sztokholmski klub?
To dla mnie szczególne miejsce. Tutaj występował jeszcze jako dzieciak. Przyszedłem do Djurgården mając 10 lat. To w tym klubie dorastałem i uczyłem się hokejowego rzemiosła. Rozegrał mnóstwo gier w barwach tego zespołu, który na zawsze jest w moim sercu.
Czy twój powrót do ojczyzny należy uważać za definitywny?
Nigdy nie wiadomo, co przyniesie los. Jestem szczęśliwy z tego, że gram teraz w Djurgården. Spędzę w tym klubie na pewno jeszcze trzy lata, ale co będzie dalej tego nie wiadomo. Czas pokaże.
W szwedzkiej SHL występuje naprawdę wielu klasowych hokeistów, ale to właśnie ty w ostatniej edycji zostałeś wybrany MVP ekstraklasy, otrzymując prestiżową nagrodę Guldhjälmen. Co zatem zadecydowało, że akurat tobie została ona przyznana?
Tak naprawdę nie wiem dlaczego. Na pewno znaczenie miało to, że czułem wyjątkową „chemię” z moimi partnerami z formacji ataku. Graliśmy ze sobą nieprzerwanie praktycznie od pierwszego treningu i tak przez cały sezon, w każdym meczu. Myślę, że bardzo pomogli mi w tym sukcesie. To prawdziwa przyjemność grać z takimi zawodnikami. Nie zastanawiałem się dlaczego to akurat ja zostałem nagrodzony Złotym Kaskiem. Staram się czerpać radość z gry, a wyniki są dodatkiem do tego.
Reprezentacja Szwecji kobiet ogłosiła ostatnio strajk, pod którym podpisało się ponad 40 zawodniczek. Żądają traktowania ich pracy z tą samą powagą, z którą spotykacie się wy, czyli męska kadra, w której miałeś okazję występować w ostatnim sezonie. „Damkronorna” odwołała nawet swój udział w prestiżowych turnieju EHT w Vierumäki. Czy zgadzasz się z postępowaniem reprezentantek Szwecji i czy uważasz to za właściwy sposób walki o swoje prawa?
Myślę, że to dobrze, iż dziewczyny nie pozwalają się dyskryminować i walczą o swoje. Ten strajk jest taką formą krzyku, który spowoduje, że wszyscy usłyszą o ich problemach, choć w tej sytuacji nie chodzi tylko o ich sytuację, ale również o przyszłość kobiecej reprezentacji, o kolejne pokolenia. Życzę im powodzenia, żeby wywalczyły zmiany, których żądają.
Występowałeś na taflach NHL przez osiem sezonów. Rozegrałeś tam 315 spotkań, w których zdobyłeś 64 punkty, co daje średnią 0,2 „oczka” na mecz, a w swoim najlepszej kampanii uzbierałeś raptem 14 punktów w 58 spotkaniach. Te liczby pokazują jak ciężka jest ta liga. Czego zabrakło, aby twoje zdobyczy były bardziej okazałe?
Jak wiadomo to najlepsza liga świata przez co jest tam faktycznie bardzo ciężko. Mnie przytrafiło się kilka kontuzji w czasie gry w NHL przez co nie miałem wielu występów w poszczególnych sezonach. Trzeba też spojrzeć na to, że dostawałem często zadania defensywne, co nie sprzyjało zdobywaniu wielu punktów. Powrót do Djurgården sprawił, że znów mogę odgrywać bardziej kreatywną rolę na lodowisku.
Poprzedni sezon Djurgården w HLM zakończył się fiaskiem. Nie zdołaliście przebrnąć nawet fazy grupowej. Co wpłynęło na tak słaby występ jednego z najlepszych klubów szwedzkich?
Zaczęliśmy tamte rozgrywki dobrze, ale potem coś się zacięło. Nie udało nam się przebrnąć fazy grupowej, choć nie robiliśmy z tego tragedii, ponieważ potraktowaliśmy Ligę Mistrzów jako przygotowanie do SHL. Patrząc na wynik osiągnięty w szwedzkiej ekstraklasie możemy być jednak zadowoleni, bo udało nam się dotrzeć aż do samego końca, do wielkiego finału. W tym roku chcemy jednak odegrać większą rolę w europejskich rozgrywkach. To nie jest tak, że one są nieważne. Dla takiego klubu jak nasz sukces na kontynencie ma duże znaczenie i z pewnością bardziej się przyłożymy do Ligi Mistrzów niż ostatnio.
Rozmawiał: Dawid Antczak
Komentarze