Były trener Unii Oświęcim wstawił do bramki... obrońcę (WIDEO)
Były trener Unii Oświęcim był zmuszony już w 5. minucie meczu wstawić do bramki swojej drużyny obrońcę. Nieoczekiwany zastępca bramkarza walczył dzielnie, ale wpuścił... 14 goli.
Niezwykła sytuacja miała miejsce w spotkaniu Alpejskiej Ligi Hokejowej pomiędzy włoskim HC Asiago a austriackim Adlerem Kitzbühel. Ten ostatni zespół, prowadzony przez byłego szkoleniowca Unii Oświęcim Charlesa Franzéna, przyjechał na mecz z jednym tylko bramkarzem. Między słupkami stanął Szwed Stefan Ridderwall, który jest nominalną "jedynką", ale jego zmiennik i rodak Rupert Svärd na mecz nie przybył z powodu choroby. Pech chciał, że już w 5. minucie Ridderwall został trafiony krążkiem w szyję i na noszach zwieziono go z tafli, a następnie trafił do szpitala.
Franzén nie miał rezerwowego bramkarza, więc między słupkami stanął obrońca Lukas Fredin. - Nie było do końca jasne, kto ma wejść do bramki, ale można powiedzieć, że bramkarze zwykle są wysocy, czyli dokładnie tak jak ja, więc na mnie padło - powiedział po meczu 21-latek. Szwed wszedł między słupki przy wyniku 0:0 i przez 55 minut musiał odpierać ataki rywali. Robił co mógł, ale został pokonany 14 razy, a jego zespół przegrał 3:14. - Oczywiście kilka krążków mnie trafiło i nie wpadło, ale nie było ich zbyt wiele - mówił później, dodając, że po raz ostatni stał w bramce, gdy miał 6 lat. - Kiedyś rzeczywiście byłem bramkarzem, więc po kontuzji Stefana musiałem wziąć na siebie tę odpowiedzialność.
Skrót meczu HC Asiago - Adler Kitzbühel
Nieoczekiwany występ w bramce sprawił, że Fredin jeszcze bardziej docenił zawodników występujących na pozycji bramkarza. - Było bardzo trudno zatrzymywać krążki, a mój szacunek dla bramkarzy po tym meczu jest jeszcze większy. Mam nadzieję, że Stefan i Rupert szybko się wyleczą i znów będą mogli stać w bramce - powiedział. - Cieszę się, że znowu będę mógł grać jako obrońca, bo myślę, że na tej pozycji bardziej jestem w stanie przydać się drużynie.
Dużo wyrozumiałości dla szwedzkiego obrońcy w nowej roli mieli kibice rywali, którzy po meczu nagrodzili go brawami za włożony w spotkanie wysiłek. - Wielki szacunek dla kibiców Asiago, którzy byli bardzo przyjaźnie nastawieni - powiedział Fredin.
Zespół z Kitzbühel ma w kadrze tylko dwóch bramkarzy, a Svärd trafił do klubu awaryjnie z 4. ligi szwedzkiej w październiku po tragicznej śmierci zmiennika Ridderwalla Floriana Janny'ego, który został zamordowany razem ze swoją dziewczyną i jej rodzicami z zazdrości przez byłego partnera kobiety.
Komentarze