Co słychać w DEL?
Niezwykle słaba forma DEG Metro i szósta porażka z rzędu, zwycięski pochód Adler Mannheim i świetny styczeń Iserlohn Roosters - czyli piątek na niemieckich lodowiskach.
46 kolejka DEL obfitowała w sporo goli i emocji.
Kolner Haie - Krefeld Pinguine 2:1 (0:0, 1:1, 1:0)
Bramki:
1:0 - Christoph Ullmann (32:13 - Tripp, Muller)
1:1 - Pascal Trepanier (33:43 - Kelly, Stephens - PP)
2:1 - Phillip Gogulla (43:14 - Akerman, Ullmann)
7 domowe zwycięstwo z rzędu Rekinów i Koln zaczyna się poważnie liczyć w walce o PO. Przy obecności ponad 9 tysięcy kibiców Kolner Haie pokonało w dramatycznym meczu Krefeld 2-1. Pierwsza wyrównana tercja nie przyniosła bramek. Dopiero w 33 minucie Christoph Ullmann otworzył wynik . Jednak gospodarze długo nie cieszyli się z prowadzenia - 90 sekund później Pascal Trepanier wykorzystując grę w przewadze doprowadził do wyrównania. 3 tercja to ogromne emocje i dominacja Pingwinów. Ale to Haie ponownie prowadziło - tym razem po golu Phillipa Gogulli w 44 minucie. Do 3 punktów droga była jednak bardzo trudna i wyboista. Krefeld raz za razem próbowało pokonać doskonale broniącego Aus den Birkena, ale nie udało się to nawet kiedy goście grali 6 na 3 (przy podwójnej przewadze trener Pyka wycofał bramkarza). Wynik nie uległ zmianie już do końca i hokeiści z Koln zebrali zasłużone owacje od swoich sympatyków.
Po meczu powiedział:
Danny aus den Birken (bramkarz Kolner): "Chłopcy pracowali na wynik bardzo mocno. Wiele razy niesamowicie blokowali strzały. To był kolejny świetny występ naszego zespołu. Istne szaleństwo!"
Iserlohn Roosters - Eisbaren Berlin 4:3 (1:0, 2:0, 1:3)
Bramki:
1:0 - Michael Wolf (5:17 - Ardelan, Joseph - PP)
2:0 - Robert Hock (22:44 - Wolf, Giuliano)
3:0 - Mark Ardelan (37:16 - Hock, Giuliano- PP)
3:1 - Busch (46:20 - Walker, Pederson)
3:2 - Mulock (49:09 - Ustorf, Walser)
4:2 - Roy (59:13 - Ryan, Koplitz - empty net)
4:3 - Walser (59:33 - Pederson, Regehr - PP)
3 lata! 3 lata Iserlohn Roosters musiało czekać na zwycięstwo z Eisbaren Berlin. Ale warto było. Podopieczni trenera Douga Masona rozegrali jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie. Rok 2011 jest dla Roosters niezwykle udany - 5 zwycięstw w 7 spotkaniach i nagle niedoceniany zespół walczy o wydawało się niemożliwy udział w PO. Ciężka praca Masona nareszcie przynosi efekty.
Wynik otworzył nie kto inny jak etatowy strzelec gospodarzy Michael Wolf (28 gol w sezonie). Roosters nie spoczęli na laurach, w kolejnych minutach mieli kolejne szanse, podobnie jak goście, których stracona bramka mocno podrażniła. Jednak następne gole padły dopiero w 2 tercji. Najpierw Robert Hock w 23 minucie podwyższył na 2-0, by dać swoim kolegom nieco komfortu psychicznego. Do końca tercji gospodarze kontrolowali grę, czego efektem była trzecia bramka, tym razem Marka Ardelana, która doprowadziła zgromadzonych w hali fanów do euforii. 3 tercja to dominacja Eisbaren. Faworyt wziął się w garść i po golach Buscha i Mulocka strzelonych w odstępie niecałych 3 minut wrócił do gry. Ale jeśli ktoś sądził, że Roosters się załamią ten się mylił - zagrali bardzo konsekwentnie i w ostatniej minucie po golu Roya do pustej bramki nie dał sobie wyrwać zwycięstwa. Gol na 3-4 strzelony przez Walsera 20 sekund później przywrócił na krótko nadzieje gości - jednak nie zdołali oddać już nawet celnego strzału.
DEG Metro Stars - Wolfsburg Grizzly Adams 3:4 (0:1, 2:1, 1:2)
Bramki:
0:1 - Laliberte (16:13 - Haskins, Bina)
1:1 - Hinterstrocker (28:27 - Danner, Aubin)
1:2 - Fischer (29:27 - Laliberte, Furchner)
2:2 - Reimer (35:24 - Hedlund, Roach - PP)
2:3 - Alavaara (51:04 - Milley, Ulmer - PP)
2:4 - Laliberte (53:57 - Haskins, Milley)
3:4 - Danner (59:21 - Courchaine, McCutcheon)
Koszmar DEG Metro trwa. Styczeń 2011 to jakaś katastrofa w wykonaniu graczy Tomlinsona. Niedawny lider spadł na 5 miejsce w tabeli i ma już sporą stratę punktową do Wolfsburga. A goście ponownie zameldowali się na pierwszej pozycji. Zawdzięczają to bardzo dobremu spotkaniu w Dusseldorfie. Mimo, że goście nie pokazali jakichś fajerwerków hokejowych to jednak minimalizm był bardzo efektywny. Dwie pierwsze tercje były bardzo wyrównane i po 40 minutach utrzymywał się remis 2-2. Taki stan rzeczy utrzymywał się do 52 minuty, kiedy to trzeci raz Wolfsburg objął prowadzenie, którego już nie oddał, bo niecałe 3 minuty potem po golu Laliberte wygrywał już dwoma bramkami. Gol kontaktowy Dannera przywrócił nadzieje, ale nawet ściągnięcie z lodu Aubina nie pomogło i kolejna, 6 z rzędu porażka gospodarzy stała się faktem. Z ciekawostek: strzelcem bramki na 2:2 był Patrick Reimer, który pokonał swojego brata Jochena Reimera. W drużynie gości zadebiutował Toni Dahlmann, który oddał jeden strzał na bramkę Aubina. Jego występ skomentował dyrektor sportowy Wolfsburga Karl-Heinz Fliegauf: "po wykluczeniu Hoggana Toni dostał więcej czasu na lodzie i zaprezentował się bardzo dobrze".
Adler Mannheim - Hannover Scorpions 5:2 (2:2, 3:0, 0:0)
Bramki:
1:0 - Arendt (2:31 - Kink)
1:1 - Reiss (5:51 - Vikingstad)
2:1 - Reinprecht (17:11 - Glumac, Dimitrakos)
2:2 - Koppchen (19:24 - Vikingstad, Dolak - PP)
3:2 - Seidenberg (25:24 - Methot, Klinge)
4:2 - King (31:58 - Arendt)
5:2 - Glumac (37:31 - Dietrich, Pollock)
Adler Mannheim kontynuuje zwycięski pochód i wygrał piąty mecz z rzędu, tym razem odprawiając z kwitkiem mistrza Niemiec - Hannover Scorpions. Dla gości jest to druga z rzędu wyjazdowa porażka w takich samych rozmiarach.
37 spotkań czekali gospodarze na gola strzelonego w osłabieniu. A w meczu ze Scorpions właśnie do niego rozpoczęli swoje strzelanie. Dwukrotnie w pierwszej tercji gospodarze wychodzili na prowadzenie, ale dwukrotnie Hannover doprowadzał do remisu. Seria skończyła się w 26 minucie od gola Seidenberga. Po nim trafiali King i Glumac, który ustalił wynik na krótko przed końcem 2 tercji.
3 punkty zostały w Mannheim. Adler dalej jest na 7 miejscu, ale do szóstego EHC ma tylko 5 punktów straty przy 4 meczach rozegranych mniej. Hannover na miejscu ósmym i czuje oddech goniącej go grupy pościgowej.
EHC München - Straubing Tigers 5:1 (1:0, 2:0, 2:1)
Bramki:
1:0 - Gyori (17:31 - Wrigley, Ejdepalm)
2:0 - Schneider (29:33 - Ready, Buchwieser - PP)
3:0 - Buchwieser (39:48 - Sturm, Julien)
4:0 - Schymainski (48:14 - Kompon, Julien)
5:0 - Schneider (51:53 - Ready, Vogl)
5:1 - Whitecotton (52:06 - Goren)
Po dwóch porażkach z rzędu imponująco przełamał się beniaminek z Monachium. Ponad 5 tysięcy widzów było świadkami pogromu gości ze Straubing. Pierwsza tercja to jednak mocny opór Tigers - dopiero w 18 minucie EHC zdołało strzelić gola. W drugiej i trzeciej odsłonie meczu poszło już o wiele łatwiej. Wynik to także odzwierciedlenie gry w przewadze gości. 6 okazji i żadnych efektów. Bez tego nie można marzyć o dobrym rezultacie w Olympiaeishalle.
Po meczu powiedział:
Pat Cortina (trener EHC): "Na początku Straubing był lepszym zespołem, ale Sebastian Elwing skutecznie bronił. Po strzelonej bramce ciśnienie z nas spadło i w końcu zaczęliśmy grać nasz, efektowny hokej. Jestem bardzo zadowolony z punktów i postawy mojego zespołu".
Komentarze