Ukraina i Węgry zmieniają trenerów
Zbyt słabe wyniki na ostatnich Mistrzostwach Świata spowodowały, że reprezentacje Ukrainy i Węgier w nowy sezon wejdą z nowymi selekcjonerami.
Federacje obu krajów podjęły decyzje w sprawie trenerów Dave'a Lewisa (Ukraina) oraz Teda Satora (Węgry), których drużynom nie udało się w kwietniu wywalczyć awansu do Mistrzostw Świata elity. W obu przypadkach występy reprezentacji na MŚ Dywizji I zostały ocenione jako niezadowalające, więc obaj trenerzy pożegnali się z pracą.
Ukraińcy w kwietniu występowali na MŚ I Dywizji w jednej grupie z Polską. Przed własną publicznością w Kijowie zajęli 3. miejsce, co po reorganizacji systemu rozgrywek pozwoliło im zachować pozycję na zapleczu elity, ale celem drużyny narodowej był awans do przyszłorocznych Mistrzostw Świata elity w Finlandii i Szwecji. Ukraina po tej wpadce spadła na najniższe w historii, 19. miejsce w rankingu Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie.
Kontrakty z całym sztabem szkoleniowym oraz generalnym menedżerem reprezentacji, Wiaczesławem Zawalniukiem wygasły z końcem czerwca, a podczas wczorajszego posiedzenia Komitetu Wykonawczego Federacji Hokeja Ukrainy (FHU) zdecydowano, że nie zostaną one przedłużone. Na razie nie wiadomo, kto będzie następcą Dave'a Lewisa. Kanadyjski szkoleniowiec, który w roli pierwszego trenera prowadził drużyny w 246 meczach NHL był trenerem Ukrainy od listopada ubiegłego roku.
Z reprezentacją Węgier pożegnał się z kolei mający na koncie jeszcze bogatsze doświadczenie trenerskie w NHL Amerykanin Ted Sator. Po ostatnich Mistrzostwach Świata Dywizji I grupy A w Budapeszcie, w których Węgrzy przegrali walkę o awans do światowej elity w dogrywce dramatycznego ostatniego meczu z Włochami szkoleniowiec doszedł do porozumienia z Węgierskim Związkiem Hokeja na Lodzie (MJSZ) w sprawie rozwiązania kontraktu.
Sator po MŚ był nad Balatonem mocno krytykowany za swoje decyzje personalne, w tym przede wszystkim postawienie w ostatnim meczu turnieju w bramce Zoltána Hetényia, który popełnił błędy przy dwóch pierwszych golach dla Włochów i już po 10 minutach ustąpił miejsca Levente Szuperowi.
Pod wodzą amerykańskiego szkoleniowca Węgrzy podjęli dwie próby awansu do światowej elity, ale obie nie były udane. W 2010 roku "Madziarzy" w ostatnim spotkaniu turnieju w Lublanie ulegli bowiem Słowenii.
Miejsce Satora w boksie reprezentacji zajmie Kanadyjczyk Kevin Primeau, prowadzący obecnie najlepszy węgierski zespół, AV 19 Székesfehérvár w lidze EBEL. Primeau jest także pracownikiem węgierskiego związku, bowiem w ostatnim sezonie był selekcjonerem reprezentacji do lat 18, której nie zdołał jednak utrzymać na zapleczu elity. Także jego pierwszy sezon w Székesfehérvár nie należał do udanych, ponieważ ekipa AV 19 nie zdołała wywalczyć awansu do fazy play-off rozgrywek EBEL.
Mimo to Komitet Wykonawczy MJSZ zaproponował Kanadyjczyka na stanowisko selekcjonera, a podpisanie umowy ma nastąpić pod koniec lipca, kiedy wróci on z wakacji. Primeau cieszy się dużym poparciem nie tylko wśród działaczy, ale także wśród kibiców. W czerwcowej ankiecie zamieszczonej na popularnym blogu jegkorong.blog.hu aż 54 % fanów opowiedziało się za jego kandydaturą na nowego selekcjonera. 26 % głosujących chciało przedłużenia współpracy z Satorem, a reszta głosowała na innych trenerów z Węgier lub zagranicy.
Kevin Primeau w latach 90. przez 6 sezonów z krótką przerwą był asystentem kolejnych trenerów prowadzących ekipę Edmonton Oilers. W rozgrywkach 1994/95 po raz pierwszy spróbował swoich sił w Europie i zajął z BSC Preussen 1. miejsce w sezonie zasadniczym DEL, ale jego drużyna odpadła w półfinale play-offów. Do Niemiec wrócił 2 lata później i zaliczył niezbyt udaną przygodę z Kölner Haie. Ponadto zanim został trenerem AV 19 Székesfehérvár prowadził w Europie Klagenfurter AC i EHC Olten.
Primeau to już czwarty z rzędu po Jánie Jaško, Pacie Cortinie i Satorze zagraniczny szkoleniowiec reprezentacji Węgier. Co ciekawe wszyscy oni prowadzili także drużynę z Székesfehérvár, wcześniej znaną jako Alba Volán. Od 2001 roku drużyna narodowa Węgier nie miała żadnego krajowego trenera.
Komentarze