Kaczmarek: W Szwecji hokej jest dużo szybszy i bardziej fizyczny
O przeprowadzce do Szwecji, tamtejszych rozgrywkach i powołaniu do młodzieżowej reprezentacji rozmawiamy z Patrykiem Kaczmarkiem, 19-letnim hokeistą szwedzkiego Falun IF.
Jak to się stało ze znalazłeś się w Szwecji?
- Od dziecka moim wielkim marzeniem było rozwijanie się w Szwecji. Pójście śladami Mariusza Czerkawskiego i podnoszenie tam swoich hokejowych umiejętności. Dzięki rodzicami ich staraniom udało mi się spełnić swoje marzenie i w wieku 13 lat wyjechałem. Oczywiście początki nie były łatwe, bo nie znałem szwedzkiego, więc porozumiewałem się po angielsku, którego nauczyłem się chodząc przez pół roku do szkoły w USA. To bardzo pomogło. Po pół roku łatwiej było mi rozmawiać w języku szwedzkim niż angielskim. Mieszkałem u szwedzkich rodzin, rodzice musieli za to płacić niemałe pieniądze, więc również im nie było łatwo. Mieliśmy codzienny kontakt, często odwiedzali mnie, a ja latałem do Gdańska, jak tylko były przerwy w szkole i klubie. Teraz znam język, kończę tu szkołę (hockey gymnasium, odpowiednik naszego liceum – przyp. red.) no i przede wszystkim rozwijam się sportowo.
A dlaczego hokej? Kiedy zaczęła się przygoda z tym sportem? Jakieś tradycje rodzinne?
- Rodzice zaczęli wozić mnie na szkółki hokejowe w wieku 5 czy 6 lat. Tak pokochałem ten sport, że wiedziałem, że nic innego już w życiu nie chce robić. Chodziłem do szkoły sportowej nr 35 w Gdańsku Oliwie i tak to się zaczęło. Jeśli chodzi o tradycje, to dziadek pogrywał w hokeja, a tata gra w amatorskiej drużynie Mad Dogs Sopot, z którą zresztą gram w sezonie letnim w hokeja na rolkach. Hokej trenuje również mój młodszy o 10 lat brat Jonathan, a siostra Patricia trenuje łyżwiarstwo figurowe. Generalnie cała moja rodzina ma coś wspólnego ze sportem. Moją ciocią jest Sylwia Gruchała, czasami razem trenujemy tzn. biegamy czy jeździmy na rowerach.
Jak idzie Ci w Szwecji?
- Obecnie gram trzeci sezon w Falun. W tej chwili jest to 1. Div (trzeci szczebel rozgrywkowy) oraz ekstraliga do lat dwudziestu. Generalnie trenuje z seniorami, ale mecze rozgrywam w dwóch drużynach co daje ok. 3-4 mecze w tygodniu, czasami nawet więcej. Co ciekawe przez ostatnie 8 dni rozegraliśmy 6 spotkań. Trenować mogę w zasadzie bez ograniczeń, zdarza mi się, że mam 3 treningi dziennie. Wystarczy mieć chęci, motywację i siłę. Tu trzeba ciężko pracować, żeby mieścić się w składzie. Szwecja żyje hokejem, jest tu wielka konkurencja i naprawdę trzeba dawać z siebie sto procent.
Falun to centrum sportów zimowych…
- Tak dokładnie. To takie miasto sportów zimowych. Jest tu skocznia narciarska, były również organizowane Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym. W Pucharze Świata można tu oglądać Justynę Kowalczyk. Mamy tez wielkie odkryte lodowisko do gry w Bandy.
Da się porównać polski hokej z tym skandynawskim?
- Różnic jest wiele. Przede wszystkim w Szwecji hokej jest dużo szybszy i bardziej fizyczny. Gra się zespołowo i każdy wie, gdzie jest jego miejsce i gdzie ma się znajdować w danym elemencie gry. Wygląda to trochę inaczej niż u nas. Większość zagrań ciałem, które w Szwecji są normalną grą u nas zostałoby odgwizdane przez sędziego.
Nie myślałeś o występach w młodzieżowej reprezentacji? Ktoś ze sztabu zaprosił cię na jakieś konsultacje?
- Tak, wczoraj dowiedziałem się o powołaniu do kadry i bardzo się z tego powodu cieszę. Mam nadzieję, że zagram w Mistrzostwach i uda nam się awansować.
Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?
- Święta spędzam w Gdańsku z rodziną. Jeśli chodzi o hokej, to mam kontrakt do końca sezonu, więc na razie zostaję w Falun i kończę szkołę. W przyszłym sezonie zastanowię się nad juniorską ligą MHL (juniorskie zaplecze KHL). Mój kolega Martin Keckes gra w Energie Karlovy Vary i zachęca mnie do występów w tym zespole. Tata z kolei chce żebym spróbował swoich sił w amerykańskiej USHL. Jednak ja uważam, że lepiej pozostać przy seniorskim hokeju w Szwecji i tu próbować przebić się do wyższej dywizji.
Komentarze