Problemy po słowacku
Słowacka Tipsport Ekstraliga pogrąża się w coraz większym kryzysie. Spośród dziesięciu klubów, problemów finansowo-organizacyjnych nie ma tylko jeden - HC Koszyce.
Na dwa dni przed spotkaniem klubów z władzami spółki najpoważniejsza sytuacja jest w Popradzie. Czy władzom „Kozic” uda się spłacić zaległości wobec wszystkich wierzycieli lub przynajmniej zawrzeć z nimi ugody?
- Obawiam się, że nie starczy nam na to czasu - powiedział na łamach serwisu „sport.sme.sk” dyrektor HK Poprad Tibor Turan. Już teraz zadłużenie klubu oscyluje w granicach 160 tysięcy euro.
22. sezon Tipsport Ekstraligi rozpocznie się 12 września. Nie wiadomo jednak, ile drużyn pomyślnie przejdzie proces licencyjny. Vladimir Paštinský, szef spółki Pro-Hockey, sprawującej pieczę nad rozgrywkami, w tym roku będzie nieugięty. Jeśli któryś z klubów nie spełni wszystkich warunków, nie zagra w ekstralidze. To czytelny sygnał, że najwyższa klasa rozgrywkowa na Słowacji może ruszyć w mniejszym składzie, bądź zostanie do niej dołączony zwycięzca pierwszej ligi - HC 46 Bardejów.
W zeszłym roku kluby musiały załatwić wszelkie formalności do 22 sierpnia. Wówczas kłopoty z otrzymaniem licencji miały trzy kluby: Dukla Trenczyn, MHC Martin i HK Poprad. Teraz ten czas jest o trzy tygodnie krótszy.
- W tym roku jesteśmy w lepszej sytuacji. Przede wszystkim weszliśmy w nowy rok z czystym kontem - powiedział Jozef Dano, dyrektor sportowy Dukli, która teraz chce włączyć się do walki o tytuł mistrzowski.
Koszyce i cała reszta
Najbardziej stabilnym klubem pozostaje HC Koszyce. To urzędujący mistrz i uczestnik Ligi Mistrzów. Oaza spokoju w coraz trudniejszych słowackich warunkach.
- Pozostałe drużyny będą walczyć o swój byt do ostatniej chwili. Poziom sportu w naszym kraju leci na łeb, na szyję. Brakuje systematycznych działań, aby do naszego sportu płynęło więcej pieniędzy. Z roku na rok jest coraz gorzej, dlatego podziwiam klubowych działaczy, że z tak wielkim oddaniem próbują utrzymać je przy życiu - wyjaśnia Vladimir Paštinský.
Jak wynika z wyliczeń słowackiego portalu średni budżet ekstraligowego klubu wynosi około 600 tysięcy euro, czyli prawie 2,5 miliona złotych.
Brak płynności finansowej i coraz niższe wynagrodzenia powoduje, że słowaccy zawodnicy coraz częściej szukają szczęścia w zagranicznych ligach. Sporym zainteresowaniem cieszy się liga kazachska, a także węgiersko-rumuńska MOL. Tam płaci się więcej i przede wszystkim regularnie.
- Nie możemy zmuszać zawodników, którzy często są jedynymi żywicielami rodzin, aby grali za pięćset albo sześćset euro. Warunki w naszej ekstralidze coraz bardziej przypominają te amatorskie- przyznał dyrektor HK Poprad Tibor Turan.
Komentarze