Nie żyje Pat Quinn
To czarny dzień dla hokeja. Rano świat obiegła informacja o śmierci Wiktora Tichonowa, a wieczorem hokejowe środowisko przeżyło kolejny cios. Nie żyje Pat Quinn, jeden z najlepszych trenerów w historii kanadyjskiego hokeja. Miał 71 lat.
- Słowa nie opiszą bólu, który wszyscy dzisiaj czujemy. Pat był dla nas wszystkich wielkąinspiracją. Zawsze powtarzał, że w sporcie najważniejszy jest szacunek. Ten właśnie szacunek zdobył na całym świecie- powiedział Ron Toigo, większościowy udziałowiec Vancouver Giants, cytowany przez serwis nhl.com.
Quinn przez dziewięć lat grał w lidze NHL jako obrońca. Wystąpił w 606 spotkaniach, w których zdobył 18 bramek i zanotował 113 asyst. Na ławce kar przesiedział 950 minut.
Bardziej znany był z pracy szkoleniowej. W ciągu dwudziestu lat pracował w Philadelphia Flyers, Los Angeles Kings, Vancouver Canucks, Toronto Maple Leafs i Edmonton Oilers. Piętnastokrotnie docierał do fazy play-off ligi NHL, dwukrotnie awansował do finału Pucharu Stanleya: W 1980 roku z Flyers, a w 1994 z Canucks.
Poprowadził te drużynny w 1400 spotkaniach i wygral 684 z nich. - Całym jego życiem były rodzina i hokej - powiedział Ron Hextall, dyrektor generalny Philadelphia Flyers. - Mogę powiedzieć, że w hokejowych kręgach był jednym z najbardziej szanowanych facetów. Nie sądzę, żeby ktoś go nie lubił, nie uważam też, by ktoś go nie szanował - dodał.
Jego największym sukcesem był złoty medal na Zimowej Olimpiadzie w Salt Lake City. Drużyna spod znaku Klonowego Liścia pokonała wówczas zespół Stanów Zjednoczonych 5:2. Bramki dla Kanadyjczyków zdobyli Jarome Iginla, Joe Sakic (po dwie) oraz Paul Kariya (jedną), dla ekipy USA trafili Tony Amonte i Bryan Rafalski.
Komentarze