MŚ elity: Grad bramek w Moskwie (WIDEO)
Aż dziesięć bramek padło w dzisiejszym starciu Szwecji z Kazachstanem. Reprezentacja „Trzech Koron” rozgromiła rywali 7:3. W drugim z wieczornych spotkań niespodziewanie Finowie mieli spore problemy z pokonaniem Węgrów.
Szwedzi, chociaż na tegorocznym turnieju w znacznie słabszym składzie niż w ostatnich latach, wciąż są hokejową potęgą. Dzisiejsze spotkanie podopieczni Pära Mårtsa mogą zaliczyć do udanych. Kazachowie, którzy napędzili w ostatnich dniach stracha gospodarzom mistrzostw, nie byli w stanie postawić się ekipie ze Skandynawii.
Już od początku meczu reprezentacja „Trzech Koron” wyraźnie dominowała na lodzie. W trzynastej minucie jako pierwszy na listę zapisał się Mikael Backlund. Od trafienia napastnika Calgary Flames nie minęło nawet pięć minut, a Szwedzi mieli już trzy bramki przewagi. Na sekundę przed pierwszą przerwą azjatycki zespół zdołał jednak odpowiedzieć. Boyd Gordon umieścił krążek w siatce, gdy na lodzie przebywał jeden zawodnik Kazachstanu więcej.
Druga odsłona meczu poszła po myśli podopiecznych Mårtsa. Hokeiści ze Skandynawii zepchnęli rywali do defensywy, pozwolili im na oddanie zaledwie trzech strzałów, sami uderzali zaś aż osiemnaście razy. Trzy próby były udane, dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Gustav Nyquist, następnie gola podczas gry w osłabieniu dołożył Alexander Wennberg.
Tuż przed syreną kończącą drugą tercję spotkania sędziowie podyktowali rzut karny. Naprzeciw Witalija Kolesnika stanął Linus Omark, specjalista od najazdów. Napastnik występujący na co dzień w KHL nie zdołał jednak pokonać bramkarza Łokomotiwu Jarosław. Pomiędzy słupkami bramki ponownie pojawił się Pawieł Poluektow, Kolesnik wrócił na ławkę, na której siedział już od czwartego gola Szwedów.
Trzecią tercję Kazachowie rozpoczęli wyśmienicie. Podopieczni Andrieja Nazarowa wykorzystali chwilowe rozluźnienie reprezentantów „Trzech Koron” i dwukrotnie pokonali Viktora Fastha. Realnego zagrożenia dla wyniku tego starcia jednak nie było, co potwierdził trzeci gol Nyquista.
- Zrobiliśmy kilka błędów i zupełnie niepotrzebniestraciliśmy kilka bramek– powiedział w szatni Johan Fransson. - Przegrywali, więc musieli czegoś spróbować. Podjęliśmy kilka złych decyzji, ale to się zdarza, w końcu to hokej. Musimy jednak zmniejszyć margines błędów, grać lepiej.
Szwecja – Kazachstan 7:3 (3:1, 3:0, 1:2)
1:0 Backlund – Omark, Larsson 12:20
2:0 Klasen – Nyquist, Wennberg 15:11
3:0 Larsson – Norman, Sjögren 16:15
3:1 Boyd – Dawes 19:59 (w przewadze)
4:1 Nyquist – Wennberg, Klasen 24:25 (w przewadze)
5:1 Nyquist – Omark, Ericsson 28:51
6:1 Wennberg 30:42 (w osłabieniu)
6:2 Markelow – Puszkarjow, Solarjow 46:49
6:3 Sawczenko – Rymarew, Poluektow 47:57
7:3 Nyquist – Fransson, Wennberg 54:02 (w osłabieniu)
Minuty kar: 14–8
Strzały: 46-26
Faworyci drugiego wieczornego pojedynku - Finowie mieli nie lada problemy z pokonaniem Węgrów. Pierwsza bramka padła dopiero w 37. minucie spotkania, jej autorem był Atte Ohtamaa, występujący na co dzień w Jokericie Helsinki. Na kolejnego gola kibicom zgromadzonym w Jubileuszowym Pałacu Sportu przyszło poczekać do trzeciej tercji. Adam Vay skapitulował po raz drugi po strzale Mikko Koivu. Wynik niedługo później domknął Aleksander Barkov.
Za ten wynik w głównym stopniu odpowiada świetnie broniący Vay. Węgierski bramkarz wybronił w sumie aż 48 strzałów rywali i przez większość meczu utrzymywał swoją drużynę w grze.
Po dzisiejszej wygranej reprezentanci Finlandii przejęli miano lidera grupy B. Madziarzy znajdują się po drugiej stronie tabeli, na ostatnim miejscu.
Finlandia – Węgry 3:0 (0:0, 1:0, 2:0)
1:0 Ohtamaa – Komarov 36:22
2:0 Koivu – Granlund, Komarov 49:27
3:0 Barkov – Laine, Jokinen 56:34 (w przewadze)
Minuty kar: 2-14
Strzały: 51-13
Komentarze