Białoruskie media o mińskiej kwalifikacji do Pjongczang 2018
Aktualna strategia białoruskiego związku hokejowego wydaje się być orientowana na sukces w tym turnieju.
Białorusini oceniają te kwalifikacje jako "najważniejsze zadanie stojące przed białoruskimi hokeistami". Nasi wschodni sąsiedzi ostatni raz wystąpili na igrzyskach w 2010 roku w Vancouver a wcześniej tylko raz w 2002 roku w Salt Lake City. Debiut białoruskich hokeistów do dziś jest uznawany za ich największy sukces. W ćwierćfinale Białoruś niespodziewanie pokonała Szwecję 4:3, awansując do półfinału, gdzie uległa Kanadzie (1:7), zaś w meczu o brązowy medal przegrała z Rosją (2:7) i ostatecznie zajęła czwarte miejsce.
Kontrakty zawarte ze sztabem trenerskim są podpisane do 2018 roku. Naturalizowani Kanadyjczycy również mają podpisane kontrakty w mińskim Dynamo do tego czasu. Wszyscy razem, działacze, trenerzy czy zawodnicy mówią o jednym celu, a jest nim oczywiście awans do Korei. Lewoskrzydłowy Geoff Platt (23 mecze w reprezentacji Białorusi i 8 sezonów w KHL) stwierdził, że zawsze marzył o zagraniu na igrzyskach.
Kanadyjski trener białoruskiej zbornej, Dave Lewis (ponad 1000 meczów w NHL), nazywa jutrzejszy turniej najważniejszym w jego trenerskiej karierze w Białorusi. Po nieudanych mistrzostwach w Moskwie, Białorusini obiecują mentalne oczyszczenie i restart zbornej. Prezes białoruskiego związku Igor Raczkowski obiecał, że tym razem nie będzie wstydu. W drużynie białoruskiej zabraknie kontuzjowanych: Korobowa, Kałużnego, Grabowskiego i Denisowa. W bramce doświadczonego Kevina Lalanda uzupełniać będą młodzi Karnauchow i Kulbakow. Eksperci wskazują jednak, że bramka może być słabym punktem białoruskiej zbornej. Lalande ubiegły sezon miał nieudany a młodzi bramkarze nie zanotowali jeszcze statystyk pow. 90 % obron w białoruskiej extralidze. Natomiast z usług grających na mistrzostwach świata, Szymkiewicza, Ustinienki i Demkowa, trener Lewis zrezygnował. Zadebiutuje natomiast amerykański mińszczanin Nick Bailen, który ma za sobą dwa sezony w stołecznym Dynamie.
Jako głównego rywala Białorusinów wymienia się Duńczyków, którzy przywieźli bojowy skład. W ich składzie zobaczymy bramkarza o wielkich gabarytach Frederika Andersena (Toronto Maple Leafs z kontraktem 5 mln USD) czy znanych z NHL napastników Mikkela Bødkera (San Jose z kontraktem 4 mln USD), Frans Nielsen (Detroit z kontraktem 5,25 mln USD), Jannik Hansen (Vancouver z kontraktem 2,5 mln USD), Lars Eller (Washington z kontraktem 3,5 mln USD) czy wschodząca gwiazda Oliver Bjorkstrand (Columbus), Philipe Larsen (Dallas z kontraktem rocznym ponad 1 mln USD). Samo wymienianie kwot rocznych kontraktów przywołuje o zawrót głowy. „Najbogatszych” Duńczyków uzupełnią „nieubodzy” gracze rosyjskiej KHL czy szwedzkiej SHL i trzeba liczyć na szczęście, że powiedzenie iż pieniądze nie grają pomoże pokonać naszym Duńczyków.
Spośród faworytów niemożna również wykluczyć Słoweńców, którzy przed 4 laty wyeliminowali właśnie Białorusinów i Duńczyków. Pod megagwiazdą słoweńskiego hokeja, Anze Kopitarem (który z rocznym kontraktem 10 mln USD rozegra już 11 sezon w Los Angeles), Słoweńcy przywiozą równie silny skład w poprzednich eliminacjach.
Na końcu wymienia się polskich hokeistów, którzy mogą okazać się czarnym koniem turnieju. Przypomina się, że Polacy ostatnio dwa razy pod rząd byli blisko awansu do elity.Mimo, że w polskiej drużynie nie ma znanych, w światowym hokeju, nazwisk to większość zawodników zna się bardzo dobrze z krajowych lodowisk i dlatego zgranie może być silna stroną. Spośród liderów drużyny wymienia się Przemysława Odrobnego, a także napastników Tomasza Malasińskiego czy znanego już z Grodna Grzegorza Pasiuta. W obronie białoruscy dziennikarze doceniają jest Paweł Dronia. Niestety bukmacherzystawiają naszą drużynę jako outsidera turnieju, szanse -1:31.
Komentarze