EBEL: Były trener sanoczan zawieszony za rzucenie bidonem w sędziego (WIDEO)
Miroslav Fryčer, były trener KH Sanok, a obecnie szkoleniowiec Orli Znojmo, znany ze swoich wybuchowym zachowań i kontrowersyjnych wypowiedzi dostał czteromeczowy zakaz w związku z reakcjami na decyzje sędziów w spotkaniu przeciwko EC Panaceo VSV Villach.
Zakaz prowadzenia zespołu w kilku najbliższych meczach to niejedyna konsekwencja zachowań czeskiego trenera we wtorkowym meczu. Na Fryčera nałożona została również grzywna w wysokości tysiąca euro.
Były zawodnik Toronto Maple Leafs, Quebec Nordiques, Detroit Red Wings i Edmonton Oilers zdenerwował się na decyzję arbitrów Trpimira Piragica z Chorwacji oraz Austriaka Stefana Siegela z 50. minuty meczu, odsyłającą Anthony’ego Lucianiego do boksu kar za uderzanie kijem.
Orli Znojmo przegrywali w tym momencie 2:4. Na odrobienie strat mieli jeszcze 10 minut, ale kolejne 120 sekund gry w osłabieniu nie mogło pomóc tej drużynie w zrealizowaniu planu. Fryčer wezwał do siebie arbitrów, informując ich co myśli o staniu umysłów sędziów w związku z podjętą przez nich decyzją. Kiedy rozjemcy nie chcieli dłużej dyskutować z trenerem gospodarzy, krewki szkoleniowiec złapał w rękę bidon z wodą i cisnął nim w stronę sędziego.
Rozsierdzony Czech pozwolił sobie nawet na to, żeby wejść na taflę i z tego miejsca dalej obrażać sędziów, zamiast opuścić swój boks w związku z decyzją arbitrów, którzy wyrzucili go za jego niesportowe zachowanie.
W komunikacie Komisji Dyscyplinarnej EBEL czytamy:
Po słownej konfrontacji z sędzią Miroslav Fryčer chwycił bidon z wodą, którym cisnął w jego kierunku. Z tego tytułu podjęta została decyzja nakazująca trenerowi opuszczenie boksu drużyny gospodarzy. Zamiast tego, ukarany wszedł na taflę, dokonując przy tym agresywnej gestykulacji.
Zachowanie Fryčera nie pozostało bez konsekwencji na reakcję publiki, która zaczęła głośno gwizdać i rzucać różnego rodzaju przedmioty na lód. Po meczu miejscowi kibice popbrzebijali przednie opony w samochodzie sędziego. Raport Komisji Dyscyplinarnej EBEL zawiera następujący wpis:
Incydent z udziałem Miroslava Fryčera wywołał w hali nieuprawnione reakcje widowni. Bezpośrednią przyczyną tego stanu było zachowanie szkoleniowca pozbawione zasad ducha sportowej rywalizacji. Trener jest osobą reprezentującą drużynę i ponosi odpowiedzialność za swoje czyny.
Fot. sportnews.bez
Czech w boksie rezerwowych Orli Znojmo pojawi się dopiero 30 grudnia podczas wyjazdowego meczu ze spusu Vienna Capitals Wiedeń. W pierwszym pojedynku bez swojego trenera „Orły” przegrały w piątek w Bolzano 3:4 prowadząc w 26. minucie 2:1. Na 4 i pół minuty przed końcem spotkania goście tracili do popularnych „Lisów” tylko jedną bramkę, ale nie udało im dogonić gospodarzy.
Z bardzo dobrej strony zaprezentował się były napastnik Cracovii Marek Kalus, który zaliczył asystę przy golu otwierającym wynik spotkania, a następnie dwukrotnie ulokował krążek w siatce, dając Czechom prowadzenie 2:1 oraz strzelejąc gola kontaktowego na 3:4.
Orli Znojmo po 29 kolejkach zajmują 8. miejsce w tabeli, choć przez długi czas okupowali dolne rejony, wyprzedzając jedną lub co najwyżej dwie drużyny. Do wyprzedzającego ich węgierskiego Fehérvár AV19 tracą 5 punktów.
Wracając do Fryčera to wybryk z meczu z VSV Villach skomentował w charakterystyczny dla siebie sposób, czyli krytykując pracę arbitrów.
–To bardzo dobra liga, ale jeżeli chodzi o sędziów, to są całkowicie pozbawieni profesjonalizmu – powiedział były gwiazdor NHL – To nie pierwszy raz, kiedy tak nas załatwili.
Trzy lata temu za swoje wypowiedzi pod adresem sędziów PHL poniósł o wiele większą karę. Była nią półroczna dyskwalifikacja oraz grzywna w kwocie 8 tysięcy złotych. Jasno zatem widać, że ze „sprawiedliwymi” w Polsce nie ma co zadzierać. Wspomniana kara dotyczyła wypowiedzi Fryčera po jednym z półfinałowych spotkań sanockiej drużyny z GKS-em Tychy.
–Jestem spokojnym człowiekiem i trenerem. Pracuję w tym fachu 20 lat i jestem przekonany, że obie drużyny w tym meczu chciały grać w hokeja. Ale jak widzę, że mecz półfinałowy, a więc takiej rangi, sędziują bydlęta, to krew się we mnie gotuje – komentował wtedy Czech –Tyska publiczność jest kapitalna, chyba nawet najlepsza w Polsce i bardzo pomaga swojemu zespołowi, czyli dokładnie tak, jak to powinno być w fazie play-off. Szkoda tylko, że na mecz zostali przysłani dwaj idioci, którzy z widowiska hokejowego zrobili cyrk.
Komentarze