NLA: Nie tylko w Gdańsku zapomnieli jakie są play-offowe zwyczaje (WIDEO)
Hokeiści HC Lozanna zostali upomnieni przez władze szwajcarskiej NLA za zjechanie z lodu przed zakończeniem ceremonii wyboru najlepszego zawodnika meczu w półfinale play-off. Klub odpowiada, że w rozgrywkach postsezonowych takie uprzejmości obowiązują tylko po ostatnim spotkaniu serii.
We wtorek w Zug odbyło się pierwsze spotkanie drugiej rundy play-off NLA, w którym miejscowy EV spotkał się z ekipą z Lozanny. W drugiej tercji gospodarze objęli prowadzenie 2:0 po strzałach szwedzkiego mistrza świata Carla Klingberga oraz Jesse Zgraggena, kanadyjskiego obrońcy ze szwajcarskim paszportem. Goście jeszcze przed przerwą zdobyli gola kontaktowego. Jego autorem został będący w składzie Minnesota Wild przez ostatnie trzy sezony Christoph Berschy.
W ostatniej odsłonie spotkania EV Zug nie pozwolił sobie na żadne dalsze straty, a sam dołożył jeszcze gola na 3:1, którego strzelił 26-letni skrzydłowy Dominic Lammer. Zawodnicy HC Lozanna zaraz po zakończeniu meczu, podziękowawszy grupie swoich kibiców zjechali z tafli, udając się wprost do szatni. W tym czasie trwała jeszcze tradycyjna ceremonia nagradzania najlepszego zawodnika meczu.
Zachowanie drużyny gości wywołało nie lada skandal. Trybuny Bossard Areny zatrzęsły się od świstu gwizdów ponad siedmiotysięcznej publiki. Postawa „Lwów” przez wielu ekspertów została uznana za niesportową. Podobnego zdania jest również Szwajcarska Federacja Hokeja na Lodzie (SIHF).
Wypowiadająca się dla „20 Minuten” rzeczniczka prasowa SIHF skrytykowała postawę zespołu z Lozanny, grożąc konsekwencjami w przypadku, gdyby takie zachowania miały się powtórzyć.
–Powiedzieliśmy działaczom z Lozanny, że następnym razem mają nakazać drużynie pozostać na tafli – przekazała mediom Hess. – W przypadku niedostosowania się do naszych wytycznych względem klubu zostaną wyciągnięte konsekwencje.
Władze HC Lozanna postanowiły zająć oficjalne stanowisko, wydając stosowne oświadczenie. Tłumaczą w nim, że zawodnicy ich klubu nie zrobili niczego niestosownego. Zgodnie z ogólnoświatowym zwyczajem uścisk dłoni pomiędzy hokeistami ekip rywalizujących ze sobą w serii play-off następuje dopiero po ostatnim meczu. W pozostałych spotkaniach tego się nie stosuje. Zawodnicy zjeżdżają z tafli i udają się do szatni. Działacze „Lwów” odwołali się również do obowiązujących przepisów, które nigdzie nie nakazują drużynom dziękować sobie za walkę. Jako przykład podali ich ćwierćfinałową rywalizację z Langnau Tigers. „Tygrysy” zachowały się tak samo, jak teraz ekipa z Lozanny, ale wtedy nikt nie robił z tego afery. Dodatkowym potwierdzeniem słuszności stanowiska obwinionej drużyny są również lata poprzednie i zachowania zespołów rywalizujących w play-offach. Zdaniem „Lwów” nie zrobili oni czegoś, co odbiega w jakikolwiek sposób od przyjętych od wielu lat zwyczajów.
Działacze z Lozanny poinformowali, że celem zawodników ich klubu nie było zlekceważenie rywali i dalecy są od takich zachowań. Dla uszanowania przeciwników deklarują, że w pozostałych spotkaniach serii półfinałowej będą pozostawali na lodzie do zakończenia ceremonii nagrodzenia najlepszych graczy meczu. Wszystko po to, aby nie generować dodatkowych kontrowersji.
Ku takim zachowaniom będą jeszcze co najmniej trzy okazje, bowiem w serii jest obecnie remis 1-1. Wczoraj HC Lozanna odrobiła straty wygrywając na własnym lodowisku 5:4 po dogrywce. Po dwóch tercjach „Lwy” prowadziły 4:2, lecz roztrwoniły swoją przewagę w ostatniej części spotkania. W 12. minucie dogrywki o ich zwycięstwie przesądził gol urodzonego w stolicy Wielkiej Brytanii szwajcarskiego obrońcy Joëla Genazziego, który w maju ubiegłego roku wywalczył z Helwetami srebrny medal mistrzostw świata.
Podobna sytuacja miała miejsce niedawno w Gdańsku. Po meczu ćwierćfinałowej serii pomiędzy miejscową MH Automatyką a GKS-em Tychy, wygranym przez gospodarzy 5:2, mistrzowie Polski zjechali z lodu, nie dziękując rywalom za walkę. Hokeistów ze Śląska pożegnały głośne gwizdy i buczenie blisko trzytysięcznej publiki.
Cała sytuacja miała swój ciąg dalszy na konferencji prasowej i została wytłumaczona przez trenerów obu drużyn.
– W play-offie nie dziękuje się po każdym meczu, tylko po zakończeniu całej serii. To jest jakaś nieznajomość przepisów – powiedział zdezorientowany Andrej Husau, białoruski trener tyszan.
W sukurs przyszedł mu trener Ziętara, który obrócił całą sytuację w żart.
– Może to jest wywołane tym, że dawno Automatyka nie grała w play-offach i kibice po prostu zapomnieli, że w tej fazie drużyny dziękują sobie za walkę dopiero na zakończenie serii – powiedział roześmiany nowotarżanin, który w sezonie 2011/12 doprowadził drużynę KH Sanok do mistrzostwa kraju.
Komentarze