ZIO: Sensacyjna wygrana Niemców, którzy w półfinale powalczą z Kanadą (WIDEO)
Niemcy wyeliminowali z turnieju olimpijskiego jednego z głównych faworytów do medalu. Wygrali po dogrywce ze Szwecją 4:3, a Kanadyjczycy w minimalnych rozmiarach (1:0) pokonali Finów. Zwycięskie ekipy zmierzą się ze sobą w półfinałowym boju.
Nie da się niestety ukryć, że Korea Południowa nie żyje hokejem, nawet tym w wydaniu gatunkowo najlepszym, czyli walce o olimpijskie medale. Na szlagierowo zapowiadający się mecz ćwierćfinałowy Kanadyjczyków z Finami stawiło się nieco ponad 2200 widzów. Jednego czego w tym meczu zabrakło, a jest charakterystyczne dla hokeja na lodzie, to bramek. W ciągu 60 minut padł tylko jeden gol, strzelony zaraz na początku trzeciej tercji przez Maxima Noreau, który otrzymał krążek z koła bulikowego po wygranym przez Erica O’Della wznowieniu. Uderzenie było przedniej urody, „guma” szybowała pod poprzeczkę bramki bardzo dobrze spisującego się w tym meczu Mikko Koskinena, który wielokrotnie ratował swój zespół. Skapitulował tylko przy 24.uderzeniu „Klonowych Liści”. Po drugiej stronie oglądaliśmy aż dwóch bramkarzy tego dnia. Zarówno jeden, jak i drugi zachowali przez cały czas pozostawania na lodzie „czyste konto”. Mecz rozpoczął między słupkami Ben Scrivens, który jednak po starciu z jednym z rywali początkowo myślał, że da radę kontynuować mecz, ale po chwili zadecydowano, że do bramki wjedzie Kevin Poulin. W zasadzie można użyć stwierdzenia, że pierwsza tercja należała do Finów, w drugiej zaś dominowali Kanadyjczycy. Przegrywający szybko po rozpoczęciu ostatnich 20 minut meczu, podopieczni Lauri Marjämäkiego próbowali na wszelkie sposoby odrobić stratę. Najlepsze okazje ku temu to strzał Joonasa Kemppainena, z którym jednak bezproblemowo poradził sobie Poulin i uderzenie niesamowitego Eeliego Tolvanena zmierzające pod poprzeczkę, a zatrzymane ramieniem kanadyjskiego bramkarza.
Kanada – Finlandia 1:0 (0:0, 0:0, 1:0)
1:0 Maxim Noreau – Eric O’Dell (40:55)
Strzały: 30 - 21
Kary: 6 - 4
Widzowie: 2265
Mecz Szwedów z Niemcami to jedyny z ćwierćfinałów, który został rozegrany w centrum hokejowym Kwandong, gromadząc na trybunach niecałe 2100 widzów. Za murowanego faworyta tego meczu powszechnie uznawani byli Skandynawowie, jednakże pierwsza tercja pokazała jak nieprzewidywalny potrafi być hokej. Niemcy w ciągu 29 sekund sprawili, że podopieczni Rikarda Groenborga byli zszokowani tym co się dzieje. Podczas gdy Dennis Everberg odsiadywał swoją drugą już tego dnia karę Niemcy niespodziewanie objęli prowadzenie w meczu. Felix Schütz zza bramki zagrał na skrzydło do Patricka Hagera, który odegrał pod niebieską do Christiana Ehrhoffa. Jego soczyste uderzenie w światło bramki Viktora Fastha przyniosło pierwszą bramkę. Pół minuty później Marcus Kink ładnie powalczył w narożniku lodowiska, objechał za linią bramkową „świątynię” Fastha, po czym próbował zaskoczyć bramkarza uderzeniem „od zakrystii”. Przed bramką zrobiło się zamieszanie, które wykorzystał Marcel Noebels umieszczając krążek w siatce. Szwedzi byli totalnie zaskoczeni takim obrotem sprawy.
Druga tercja upłynęła na twardej walce obu stron, ale nie przyniosła zmiany rezultatu. Po przerwie sytuacja zaczęła wracać do hokejowej „normalności”, to znaczy faworyci „złapali” kontaktowego gola. Rasmus Dahlin, 17-latek kreowany na główną gwiazdę tegorocznego draftu NHL uderzył spod niebieskiej, a lecący krążek otarł się jeszcze o Antona Landera i zatrzepotał w siatce. Podopieczni Marco Sturma nie zamierzali jednak oddać tego na co tak ciężko, ale i szczęśliwie zapracowali w pierwszej tercji. Frank Mauer odebrał krążek Dahlinowi i zagrał go pod niebieską linię, gdzie czekał Dominik Kahun. Wjechawszy z nim do tercji, uderzył mocno w kierunku Fastha, co okazało się rozwiązaniem trafnym. Nie pomogła próba przeszkadzania strzelcowi przez Johana Franssona, wynik 3:1 dla Niemiec stał się faktem. Szwedzi rzucili się do odrabiania strat. W 50.minucie, w czasie gdy na ławce kar przebywał Schütz za uderzanie kijem, Patrik Hersley strzelił kontaktowego gola, dostawszy podanie na wolne pole od Linusa Omarka. Będący drugim asystującym Mikael Wikstrand , po minucie sam zdobył gola doprowadzając do remisu. Krążek trafił do niego prosto ze wznowienia wygranego przez Patrika Zackrissona. Więcej bramek nieliczna publiczność nie obejrzała, a zatem konieczne było rozegranie dogrywki.
Półtorej minuty gry i rozstrzygnięcie było gotowe. Indywidualną akcją popisał się Patrick Reimer, który wjechał odważnie między obrońców i kontynuował swój rajd na bramkę, zakończony uderzeniem, z którym nie poradził sobie Fasth. Ostateczne ogłoszenie wielkiej hokejowej sensacji odwlekło się nieznacznie w czasie, bowiem sędziowie analizowali poprawność zdobytego gola pod kątem tego, czy jego strzelec nie przeszkodził bramkarzowi w interwencji, przebywając w polu bramkowym. Oficjalne stanowisko „sprawiedliwych” brzmiało, że do przekroczenia przepisów nie doszło, a zatem sensacja na hokejowym turnieju mężczyzn w Pjongczang stała się faktem. Niemcy wyeliminowali faworyzowaną Szwecję, wygrywając 4:3 po dogrywce i w półfinale zmierzą się z kolejnym mocarzem hokeja, Kanadą.
Radość Niemców po awansie do półfinału. Christian Ehrhoff (w środku) biegnący w stronę
Danny'ego aus den Birkena (z prawej)
Szwecja – Niemcy 3:4 po dogrywce (0:2, 0:0, 3:1, 0:1)
0:1 Christian Ehrhoff – Patrick Hager – Felix Schütz (13:48, gol w przewadze 5/4)
0:2 Marcel Noebels – Marcus Kink (14:17)
1:2 Anton Lander – Rasmus Dahlin – Linus Omark (46:25)
1:3 Dominik Kahun – Frank Mauer (48:28)
2:3 Patrik Hersley - Linus Omark – Mikael Wikstrand (49:35, gol w przewadze 5/4)
3:3 Mikael Wikstrand – Patrik Zackrisson (51:37)
3:4 Patrick Reimer – Yahin Ehliz – Daryl Boyle (61:30)
Strzały: 34 - 25
Kary: 4 - 6
Widzowie: 2092
Mecze półfinałowe odbędą się w piątek w centrum hokejowym Gangneung. Najpierw na lód wyjadą Czesi i Olimpijczycy z Rosji, którzy następnie będą oczekiwali wyłonienia swoich rywali w meczu finałowym i o 3.miejsce, z pojedynku Kanadyjczyków z Finami. Oto dokładny plan godzinowy:
Olimpijscy Sportowcy z Rosji – Czechy (piątek, godz. 8.40)
Kanada – Niemcy (piątek, godz. 13.10)
Komentarze