Lundin: Sezon hokejowy jest jak rollercoaster

Myśląc o bohaterach siódmego spotkania finałowego, nie sposób zapomnieć o Linusie Lundinie. Szwedzki golkiper zdołał przeciwstawić się silę katowickiej ofensywy i zachować czyste konto. Po odebraniu złotych medali poprosiliśmy zawodnika o podzielenie się na gorąco swoimi odczuciami.

HOKEJ.NET: –  Doskonale wiemy jak ważną rolę pełni bramkarz w rywalizacji play-off. Udało Ci się zachować czyste konto w meczu decydującym o tytule mistrzowskim, czy zatem czujesz się jednym z bohaterów tego zwycięstwa?

Linus Lundin: – W żadnym wypadku. Wywiązałem się ze swoich zadań pomiędzy słupkami, reszta chłopaków zrobiła co do nich należy przede mną. Sięgnęliśmy po ten tytuł dzięki wysiłkowi całej drużyny.

Potrzeba było aż dogrywki w siódmym spotkaniu, aby móc wyłonić mistrza Polski. Jakie odczucia towarzyszą, kiedy sukces przychodzi w takich okolicznościach?

– Nie da się tego opisać. Czujesz niesamowitą ulgę kiedy widzisz krążek w bramce rywala i wiesz, że to już koniec. To w zasadzie wszystko co jestem w stanie powiedzieć w takim momencie.

W ciągu sezonu mieliście swoje wzloty i upadki. Czy zachowanie siły kolektywu i wzajemne wspieranie się pozwoliło wam dotrzeć do tego miejsca, w którym teraz rozmawiamy?

– Sezon hokejowy bywa jak rollercoaster. To absolutnie normalne, że czekają cię lepsze i gorsze momenty. Trzymaliśmy się razem i stać było na to, żeby zagrać najlepszy hokej, kiedy zajdzie taka potrzeba. Na prawdę ciężko mi wskazać, co zadecydowało o losach tego finału, rozstrzygał się w najmniejszych detalach. Jestem niezwykle szczęśliwy, że to właśnie nam udało się wyjść zwycięsko z tej walki.

Elementem nadającym waszej rywalizacji status sportowego święta była atmosfera, jaką zgotowali kibice. Z pewnością czuliście tą temperaturę trybun na lodzie?

– Atmosfera podczas każdego spotkania była niepowtarzalna. Nasi kibice są fantastyczni, nie znajduję słów, aby móc opisać to wszystko, co dla nas zrobili. Przed wyjazdem na mecz do Katowic, na naszą zbiórkę przyszło mnóstwo osób, aby dodać nam sił. Sądzę, że mogło tam być około 2 000 osób, to jest niesamowite.

Rozmawiał: Mateusz Mrachacz.