Sebők: Nasza obrona pozostawiała wiele do życzenia
Węgry w piątkowym meczu towarzyskim przeciwko Polsce musiały przełknąć gorycz porażki. Madziarzy na krynickiej tafli ulegli bowiem naszej reprezentacji 2:5. – Dzisiaj to Polacy byli od nas lepsi. Zagraliśmy słabo i jutro musimy pokazać się z lepszej strony – przyznał Balázs Sebők, jeden z liderów „Bratanków”.
Znacznie mniejsze powody do optymizmu, aniżeli my, mieli nasi bratankowie z południa. Przez większość spotkania nie potrafili przejąć inicjatywy w grze i w końcowym rozrachunku zmuszeni byli uznać ich wyższość.
– Myślę, że to był zły mecz i wszyscy jesteśmy tego świadomi. Wiadomo, to był nasz pierwszy mecz w takim ustawieniu, w którym nie występowaliśmy od miesiąca, więc pierwsze przetarcia zazwyczaj bywają trudne. Jest jak jest i musimy sobie z tym radzić. Jutro postaramy się o lepszy wynik – powiedział nam Balázs Sebők.
Od lat Węgry i Polska toczą ze sobą boje w ramach wszelkiego rodzaju międzynarodowych wydarzeń. Spytaliśmy zaprawionego w reprezentacyjnych bojach zawodnika o porównanie tych obydwu drużyn.
– Byliśmy w tej samej dywizji przez wiele lat i mecze zazwyczaj były bardzo wyrównane. Nawet w zeszłym roku, jak mierzyliśmy się ze sobą w kilku meczach towarzyskich, to te spotkania ważyły się do samego końca. Dzisiaj jednak to Polacy byli od nas lepsi. Zagraliśmy słabo i jutro musimy pokazać się z lepszej strony – mówił hokeista, broniący w ubiegłym sezonie barw niemieckiego Iserholn Rosters.
Co zatem zaważyło o niekorzystnym dla Madziarów wyniku?
– Nie oddawaliśmy wystarczająco dużo strzałów, przez co nie trafialiśmy do bramki. Za dużo przekładaliśmy krążek i traciliśmy go pod presją. Nasza obrona też pozostawiała wiele do życzenia. Na pewno jest sporo elementów do poprawy. Pod koniec kwietnia zaczynają się Mistrzostwa Świata, a dzisiejsze i jutrzejsze spotkania to pierwsze kroki w ich kierunku. Wiemy, że musimy grać lepiej – zaznaczył Sebők.
Pozytywnym momentem w występie węgierskiej kadry był przełom drugiej i trzeciej tercji. Wówczas jej gracze zintensyfikowali swoje szturmy na polską bramkę, zmuszając Tomáša Fučíka do wykazania się.
– Jedna tercja to zdecydowanie za mało i nie wystarczająco, aby odnieść zwycięstwo. Druga odsłona była dobra, natomiast pierwsza i trzecia nie – podkreślił 29-letni napastnik.
Węgrom w poprzednim roku nie udało się obronić miejsca w hokejowej Elicie. W tym roku zagrają w Dywizji 1A, gdzie o awans powalczą z Włochami, Słowenią, Japonią, Koreą Południową i Rumunią.
– Z pewnością nie jesteśmy murowanymi faworytami. Mamy przeciwko sobie Włochy, Słowenię, jest także Japonia, z którą graliśmy w prekwalifikacjach olimpijskich i z którą przegraliśmy. W każdym meczu może się różnie dziać i jesteśmy tego świadomi. Do każdego zespołu więc będziemy podchodzić osobno, chcąc zaprezentować się z jak najlepszej strony. Nie powiedziałbym jednak, że jesteśmy faworytami. Mamy generację młodych zawodników. Przechodzimy zmianą pokoleniową, nowi gracze dochodzą w miejsce tych, którzy odchodzą na emeryturę. Zajmie trochę czasu, zanim wszystko zacznie działać. Spróbujemy jednak dać na mistrzostwach maksimum swoich umiejętności – podkreślił węgierski gracz.
Doświadczenia Węgier mogą być przydatne dla naszej kadry, albowiem do tegorocznego turnieju MŚ Elity nasza kadra podchodzi z podobnej pozycji, co rok temu Madziarzy.
– Nie wiem, co sądzą o tym polscy zawodnicy, ale myślę, że można naszą sytuację porównać. Mają podobną sytuację w Elicie, co my w zeszłym roku, kiedy naszym celem było wygranie meczu i pozostanie na najwyższym poziome. Pierwszy zrealizowaliśmy, ogrywając Francję, co jednak nie wystarczyło, aby się utrzymać. Życzę im dużo szczęścia na nadchodzącym turnieju w Czechach – powiedział Balázs Sebők.
Komentarze