Bramkarze nie są pierwszymi zawodnikami, którzy przychodzą na myśl, w przypadku zdobywania bramek, więc gdy któremuś z nich taka rzecz się udaje, to, naturalnie, dochodzi do eksplozji radości. Nie inaczej było w piątek, gdy tej sztuki dokonał Piotr Koczetkow, ale tu sytuacja wymknęła się spod kontroli.