I liga: Odpornością psychiczną wygrali pierwszy mecz
Hokeiści Orlika Opole nie zatrzymali się na półfinałach zaplecza Polskiej Hokej Ligi i wciąż zaskakują. Po dwóch wygranych meczach z Nestą Toruń teraz, w pierwszym spotkaniu finałowej batalii, pokonali innego z faworytów - Naprzód Janów.
Postawa opolan wyraźnie wskazuje na to, iż raz jeszcze należy zastanowić się nad tym, kto - tak naprawdę - jest faworytem pierwszoligowych zmagań. W pierwszej rundzie play off Orlik okazał się lepszy od wyżej sklasyfikowanych torunian, aby teraz, w pierwszym meczu w Janowie, zaskoczyć zwycięzcę sezonu zasadniczego w pierwszej lidze.
- Po sprawieniu pierwszej niespodzianki i wyeliminowaniu Nesty szybko musieliśmy o tym zapomnieć, chcąc ugrać jak najwięcej w obecnym sezonie. Mamy obecnie jeden cel. Chcemy wygrać tę ligę, choć zdajemy sobie sprawę, że nie będzie nam łatwo - powiedział Jacek Szopiński, szkoleniowiec Orlika. - Pierwszy krok wykonaliśmy. Po bardzo zaciętym meczu udało nam się wygrać.
Przypomnijmy, iż pierwsze prowadzenie w środowej potyczce opolanie objęli w pierwszej tercji, zaś drugie i trzecie w decydującej odsłonie. Przez całe sześćdziesiąt minut na lodzie trwała jednak pasjonująca walka o każdy krążek.
- To już nie to samo co liga - zauważa Waldemar Klisiak, szkoleniowiec Naprzodu Janów. - Na tym etapie wszyscy są przygotowani do walki. Widać to było po naszych zawodnikach. Pokazali, że są zdeterminowani i gotowi do bitwy. Potwierdzili to na lodzie, ale nie skorzystali w pełni ze swoich możliwości. Oddali prawie pięćdziesiąt strzałów na bramkę Orlika, zaś rywal oddał ich o połowę mniej, a mimo to przegraliśmy. Czasami bywało tak, że krążek nie miał już innej możliwości, musiał wpaść do bramki, ale stawało się inaczej. Teraz, niestety, nic już z tym nie zrobimy.
Co okazało się kluczem do sukcesu w pierwszym meczu pierwszoligowego finału?
- W takich meczach obok woli walki i ambicji dużą rolę odgrywa odporność psychiczna. Bez tego sukcesu nie odniesie się. W tym meczu, wydaje mi się, byliśmy bardziej odporni - dodał Jacek Szopiński. - W ostatniej tercji, w drugiej jej połowie, przez sześć minut graliśmy w osłabieniu czterech na pięciu. Potrafiliśmy wybronić się i nie stracić przy tym bramki.
Dodajmy, iż Naprzód, w całym spotkaniu, nie wykorzystał żadnej z sześciu przewag (w tym trzech w ostatniej tercji). To również miało wpływ na końcowy wynik i fakt, iż okazał się minimalnie gorszy od Orlika. Przypomnijmy, przegrał 3:4.
- W przewadze gramy dobrze. Mamy jedynie problem z tym, żeby krążek wpadł do bramki. Jesteśmy w tercji przeciwnika, rozgrywamy te przewagi i oddajemy dużą liczbę strzałów, ale prawda jest taka, że strzał to jeszcze nie gol. Zdaje się, że wiemy już co jest tego przyczynom - mówi Waldemar Klisiak. - Środowa potyczka to były "pierwsze koty za płoty". Myślę, że to się tak nie skończy. Wrócimy jeszcze do Janowa.
Naprzód Janów - Orlik Opole 3:4 (0:1, 2:1, 1:2).
Bramki: Ł. Elżbieciak, Ł. Kulik, R. Bibrzycki - Ł. Korzeniowski 2, A. Kostek, M. Strużyk.
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 1-0 dla Orlika.
W sobotę i w niedzielę dwa kolejne mecze odbędą się w Opolu.
Komentarze