NHL: Przedsmak play-offów w derbach Florydy. 154 minuty kar (WIDEO)
Rozegrane tej nocy derby stanu Floryda były bardzo ostrą zapowiedzią pierwszej rundy fazy play-off NHL. Sędziowie nałożyli łącznie 154 karne minuty. Bliżej przewagi własnej tafli jest po meczu ekipa Florida Panthers.
Zespoły Panthers i Tampa Bay Lightning już wiedzą, że spotkają się ze sobą w półfinale dywizji centralnej, a tak się złożyło, że sezon zasadniczy kończą dwoma meczami przeciwko sobie. W dodatku przed tym wczorajszym miały tyle samo punktów, a walczą o przewagę własnej tafli. Atmosfera na lodzie była więc już bardzo "play-offowa". Statystycy zanotowali obu ekipom 73 wejścia ciałem, po kolejnych awanturach aż 10 graczy otrzymało indywidualne kary dziesięciominutowe, a czterech pięciominutowe za bójki. W hokeja lepiej grały "Pantery", które pokonały u siebie obrońców mistrzowskiego tytułu 5:1. Bohaterem wieczoru był Alexander Wennberg, który po raz drugi w karierze w NHL popisał się hat trickiem. Szwedowi wyjątkowo sprzyjało szczęście przy jego kuriozalnym drugim golu. Obrońca rywali David Savard podbił w górę krążek zagrany przez Wennberga, "gumę" próbował jeszcze zbić z powietrza inny gracz Lightning Erik Černák, ale to się nie udało. Krążek spadł na lód i odbił się w tak dziwny sposób, że wylądował w bramce.
Kuriozalny drugi gol Alexandra Wennberga
Savard, któy grał z Wennbergem przez 6 poprzednich sezonów w Columbus Blue Jackets, zapamięta ten wieczór jako bardzo pechowy, bo także od niego odbił się krążek przy trzecim golu Szweda, myląc bramkarza gości Andrieja Wasilewskiego. Wennberg strzelił w tym sezonie już 16 goli, czyli o jednego więcej niż w trzech poprzednich w barwach Blue Jackets razem wziętych. Dla Panthers po golu i asyście dołożyli Sam Bennett i Jonathan Huberdeau, a odpowiedział jedynie Luke Schenn, który także w pięściarskim pojedynku zadał sporo celnych ciosów Ryanowi Lombergowi. Pozostałych 28 strzałów obrońców Pucharu Stanleya obronił bramkarz gospodarzy Siergiej Bobrowski. Drużyna z Sunrise wygrała już 5. mecz z rzędu i jest druga w dywizji z przewagą 2 punktów nad Lightning. By utrzymać to miejsce i zapewnić sobie przewagę własnej tafli w pierwszej rundzie play-offów potrzebuje punktu w poniedziałkowym meczu, którym obie ekipy zakończą sezon zasadniczy. Grający bez kontuzjowanych najlepszych obrońców Victora Hedmana i Ryana McDonagha, a także ciągle bez Nikity Kuczerowa i Stevena Stamkosa, Lightning przegrali 2 ostatnie mecze.
Pewny awansu do fazy play-off zespół Boston Bruins przegrał u siebie 4:5 z New York Rangers, którzy szansę na walkę o Puchar Stanleya stracili już wcześniej. Aż 7 z 9 goli w meczu padło w trzeciej tercji, wygranej przez Rangers 4:3. Co ciekawe, dwaj gracze w jednym spotkaniu zanotowali swoje gole numer 200 w sezonach zasadniczych NHL. Dla Rangers zrobił to Mika Zibanejad, a dla Bruins David Pastrňák. Ekipa z Bostonu z dorobkiem 71 punktów pozostaje na 3. miejscu w dywizji wschodniej. W poniedziałek może sobie tę pozycję zapewnić, jeśli zdobędzie przynajmniej punkt w meczu ze znajdującymi się tuż za jej plecami New York Islanders.
Swój ostatni mecz w sezonie zasadniczym rozegrał pewny kwalifikacji do play-off zespół Pittsburgh Penguins, który przed własną publicznością pokonał ostatnich w tabeli całej ligi Buffalo Sabres 1:0. Jedynego gola strzelił weteran Jeff Carter. Aż trudno uwierzyć, że to jego pierwsze zwycięskie trafienie w tym sezonie, bo pozyskany przez "Pingwiny" w kwietniu z Los Angeles Kings gracz od rozgrywek 2005-06, kiedy trafił do NHL, strzelił w tej lidze już 84 zwycięskie gole. W tym czasie więcej zdobył tylko Aleksandr Owieczkin. Carter w czwartek ustanowił rekord swojej kariery w NHL, strzelając 4 gole w wygranym 8:4 poprzednim meczu z Sabres. Wczoraj, broniąc 29 strzałów, bramkarz Penguins Maxime Lagacé zachował pierwsze "czyste konto" w NHL. Był to jego pierwszy występ w tej lidze od lutego 2019 roku, gdy reprezentował jeszcze barwy Vegas Golden Knights. Szansę dostał dzięki temu, że kontuzjowani są dwaj pierwsi bramkarze Penguins Tristan Jarry i Casey DeSmith. Obaj powinni jednak wyzdrowieć przed startem play-offów. Ich drużyna zakończyła sezon zasadniczy 3 zwycięstwami z rzędu i zapewniła sobie przystąpienie do fazy play-off z pierwszego miejsca w dywizji wschodniej.
Winnipeg Jets przegrali u siebie z wyeliminowanymi już z walki o fazę play-off Ottawa Senators 2:4. Drużyna "Odrzutowców" co prawda jest już pewna awansu, ale wczoraj nie wykorzystała okazji, by zapewnić sobie 3. miejsce w dywizji, choć ta pozycja skaże ją na rywalizację w pierwszej rundzie play-off z Edmonton Oilers, z którymi radzi sobie w tym sezonie wyjątkowo źle. Zespół z Winnipeg przegrał aż 8 z ostatnich 9 meczów. W tej chwili Jets w tabeli wyprzedzają czwartych Montréal Canadiens, którzy nie są jeszcze pewni awansu, o 2 punkty. Do rozegrania pozostały im jeszcze 3 mecze, podczas gdy "Habs" zagrają przed końcem sezonu zasadniczego 2 razy.
Zespół New York Islanders walczy jeszcze, by zająć w dywizji wschodniej 3. miejsce. "Wyspiarze" tej nocy pokonali grających już tylko o honor New Jersey Devils 5:1. Rozgrywający swój 300. kolejny mecz bez opuszczenia żadnego spotkania Brock Nelson strzelił 2 gole, Mathew Barzal zdobył bramkę i zaliczył asystę, a na listę strzelców wpisali się także Jordan Eberle i były gracz "Diabłów" Kyle Palmieri, który przeniósł się na Long Island w kwietniu, niedługo przed zamknięciem okna transferowego. Stojący w bramce gospodarzy Ilja Sorokin obronił 23 strzały. Islanders pozostają na 4. miejscu w dywizji. Mają teraz punkt straty do trzecich Bruins, z którymi zmierzą się w swoim ostatnim meczu sezonu zasadniczego. "Niedźwiedzie" oprócz tego rozegrają jednak jeszcze jedno spotkanie. Wczorajszy mecz Islanders - Devils był ostatnim w sezonie zasadniczym w hali Nassau Veterans Memorial Coliseum, w której drużyna NYI rozegrała 1 738 meczów od 1972 roku. Od nowego sezonu przenosi się do nowoczesnego obiektu UBS Arena w Elmont.
Washington Capitals po dogrywce pokonali u siebie Philadelphia Flyers 2:1, rewanżując się wyeliminowanym z walki o play-off rywalom za piątkową porażkę 2:4. Wczoraj też byli już blisko porażki, bo Lars Eller doprowadził do dogrywki golem strzelonym na 40 sekund przed końcem trzeciej tercji, już po wycofaniu bramkarza. Zwycięskiego gola w dodatkowej części meczu strzelił Conor Sheary. To jego pierwsze trafienie na wagę zwycięstwa od października 2019 roku, gdy jako zawodnik Buffalo Sabres strzelił gola Pittsburgh Penguins, których barwy także w NHL reprezentował. 28 strzałów rywali obronił bramkarz Capitals Craig Anderson. Zespół z Waszyngtonu gra nadal bez kontuzjowanego Aleksandra Owieczkina i wpisanych na listę protokołu COVID-19 Jewgienija Kuzniecowa oraz Ilji Samsonowa. Wczorajszego meczu nie dokończyli zaś: kontuzjowany po starciu przy bandzie T.J. Oshie i Tom Wilson, który zderzył się kolanami z Nicolasem Aubé-Kubelem. Owieczkin wziął udział w porannym rozjeździe drużyny. Zwycięstwo sprawiło, że "Stołeczni" zapewnili sobie 2. miejsce w dywizji wschodniej, ale że nie wygrali w regulaminowym czasie, to stracili szansę na zakończenie sezonu zasadniczego na jej czele. Podopieczni Petera Laviolette'a mogą się już tylko zrównać punktami i meczami wygranymi w regulaminowym czasie z Penguins, ale nawet w takiej sytuacji przegrają z nimi na zwycięstwa w regulaminowym czasie i po dogrywkach łącznie.
Kontuzja Toma Wilsona po zderzeniu kolanami z Nicolasem Aubé-Kubelem
Toronto Maple Leafs po raz drugi w ciągu trzech dni pokonali Montréal Canadiens i zapewnili sobie pierwsze miejsce w dywizji północnej na koniec sezonu zasadniczego. W czwartek w kanadyjskim klasyku było 5:2, a tym razem 3:2. I to, mimo że Canadiens prowadzili już 2:0. Wygraną dał drużynie z Toronto Mitch Marner, a wcześniej trafili także Szwedzi Pierre Engvall i William Nylander. Najładniejszy był gol tego ostatniego po szybkiej wymianie podań w tercji ataku. Tym razem na listę strzelców nie wpisał się najlepszy snajper NHL Auston Matthews, który pozostaje z 40 golami. Wczoraj asystował Marnerowi przy jego zwycięskim trafieniu. Maple Leafs wygrali dywizję po raz pierwszy od 2001 roku. Jednocześnie wczoraj uniemożliwili swoim odwiecznym rywalom z Montrealu zapewnienie sobie awansu do fazy play-off, choć to wydaje się tylko kwestią czasu. "Habs" pozostają na 4. miejscu w dywizji z przewagą 14 punktów nad jedynym mogącym ich jeszcze wyprzedzić zespołem Vancouver Canucks, który właśnie 14 "oczek" może jeszcze zdobyć. Drużynie z Montrealu do rozegrania pozostały 2 mecze w sezonie zasadniczym.
Efektowny gol Williama Nylandera po szybkiej wymianie podań
W dywizji centralnej ostatnie miejsce w play-offach obsadził tej nocy zespół Nashville Predators, który wreszcie po raz pierwszy w tym sezonie pokonał Carolina Hurricanes. Luke Kunin strzelił 2 gole, a Erik Haula ustalił wynik na 3:1 strzałem do pustej bramki w przedostatniej minucie. Obie drużyny czeka długa seria meczów ze sobą, bo jutro zakończą bezpośrednią rywalizacją sezon zasadniczy, a później zmierzą się w pierwszej rundzie play-offów. Predators znaleźli na "Huragany" sposób dopiero w siódmej próbie w tym sezonie. Wcześniej ekipa z Raleigh wygrała 6 meczów. Ona sama już dzień wcześniej była pewna, że wygra dywizję, a wczoraj zakończyła swoją serię 13 meczów ze zdobytym punktem, którą wyrównała rekord klubu. Wczoraj podopieczni Roda Brind'Amoura stracili na rzecz Vegas Golden Knights pierwsze miejsce w tabeli całej ligi. Awans Predators oznacza, że w play-offach zabraknie finalistów poprzedniego sezonu Dallas Stars. To pierwszy przypadek braku kwalifikacji do fazy play-off dla drużyny grającej w poprzednich rozgrywkach w finale od 2015 roku, gdy nie awansował ówczesny mistrz NHL, zespół Los Angeles Kings.
Drużyna Minnesota Wild po dogrywce pokonała 4:3 Anaheim Ducks, którzy już dawno szans na play-offy nie mają. Dokładnie taki sam wynik, również po dogrywce, padł w piątkowym meczu obu drużyn. Wczoraj zwycięskiego gola w dodatkowej części spotkania strzelił Victor Rask. To jego pierwsze trafienie na wagę wygranej w tym sezonie i pierwszy gol w dogrywce meczu NHL od 12 grudnia 2015 roku, gdy jeszcze jako zawodnik Hurricanes trafił przeciwko Arizona Coyotes. Dla Wild bramki zdobyli także: kapitan Jared Spurgeon, Ryan Hartman i Nick Bonino, a dwukrotnie asystował najlepiej punktujący debiutant sezonu Kiriłł Kaprizow, który łącznie ma 51 punktów. "Dzicy" wygrali, mimo że w trzeciej tercji stracili dwubramkowe prowadzenie. 5 z ich ostatnich 6 meczów kończyło się w dogrywkach. W dywizji zachodniej zajmują 3. miejsce, ale walczą jeszcze z Colorado Avalanche o 2., które dałoby im przewagę własnej tafli w pierwszej rundzie play-off. W tej chwili przegrywają z "Lawiną" o jeden punkt, mając już rozegrany o jeden mecz więcej.
Vegas Golden Knights znów mają najlepszy dorobek w całej NHL. Drużyna Petera DeBoera pokonała u siebie St. Louis Blues 4:1. Bohaterem wieczoru był Reilly Smith, który zaliczył swój pierwszy hat trick w NHL, a gola dołożył także Chandler Stephenson. Marc-André Fleury obronił 20 strzałów i odniósł już 8. zwycięstwo z rzędu. Jego drużyna ma na koncie 3 kolejne zwycięstwa i z 80 punktami może się pochwalić takim samym dorobkiem, jak Hurricanes, ale rozegrała o jedno spotkanie mniej. Golden Knights ciągle jednak nie są pewni wygrania dywizji zachodniej. Drugi w tabeli zespół Avalanche wyprzedzają o 4 punkty, ale "Lawina" zagra jeszcze 3 mecze, a "Złoci Rycerze" 2. Jeśli utrzymają prowadzenie w dywizji do końca sezonu zasadniczego, to w pierwszej rundzie play-off trafią na pewnych już 4. pozycji Blues, których pokonali nie tylko wczoraj, ale także dzień wcześniej. W piątek zwyciężyli 4:3 po dogrywce. Zespół z Las Vegas 4. mecz z rzędu rozegrał bez kontuzjowanego najlepszego strzelca Maxa Pacioretty'ego.
Zespół Avalanche utrzymał tempo lidera dywizji, wygrywając po raz drugi z rzędu na wyjeździe z Los Angeles Kings 3:2. Taki sam wynik padł w piątkowym starciu obu drużyn. Wczoraj o wygranej przesądzili obrońcy, którzy strzelili wszystkie gole dla gości. Devon Toews trafił do siatki dwukrotnie, a Cale Makar zdobył bramkę i zaliczył asystę. W obu spotkaniach w ten weekend drużyna z Denver zagrała bez swojego najskuteczniejszego gracza Nathana MacKinnona, który zmaga się z lekką kontuzją. By zachować szansę na wygranie dywizji zachodniej, podopieczni Jareda Bednara jutro będą musieli pokonać Golden Knights w bezpośrednim meczu na ich terenie.
Connor McDavid dopiął swego i w 53. występie w tym sezonie osiągnął granicę 100 punktów. Kapitan Edmonton Oilers poprowadził swój zespół do zwycięstwa 4:3 nad Vancouver Canucks, punktując przy wszystkich golach. Sam strzelił jednego i trzy razy asystował. McDavid jest 9. graczem w historii ligi, który w pierwszych 53 meczach sezonu zdobył przynajmniej 100 punktów. Jako ostatni zrobili to w sezonie 1995-96 występujący w Pittsburgh Penguins Mario Lemieux (126 punktów) i Jaromír Jágr. (101) Dwa gole dla Oilers strzelił wczoraj Leon Draisaitl, który w cieniu wyczynu swojego kapitana przekroczył granicę 500 punktów w NHL (ma 501), a do siatki trafił też Jesse Puljujärvi. Serię 4 bezpośrednich meczów z Canucks w ciągu 6 dni Oilers wygrali 3-1. Są już pewni zakończenia sezonu zasadniczego na 2. miejscu w dywizji północnej. Drużyna z Vancouver pozostaje tylko z iluzorycznymi szansami na awans do play-off. W związku ze skróceniem tego sezonu, McDavid może w nim rozegrać maksymalnie 56 meczów. Żaden gracz w historii NHL nie zdobył w jednych rozgrywkach przynajmniej 100 punktów, kończąc sezon z tak małą liczbą występów.
Setny punkt Connora McDavida w sezonie
We wczorajszych meczach drużyn, które już wcześniej odpadły z walki o awans do play-off, padły wyniki 5:4 po dogrywce. Columbus Blue Jackets w takim stosunku pokonali Detroit Red Wings, a Arizona Coyotes San Jose Sharks.
Drużyny pewne awansu do play-off:
Dywizja centralna: Carolina Hurricanes, Tampa Bay Lightning, Florida Panthers, Nashville Predators.
Dywizja zachodnia: Vegas Golden Knights, Colorado Avalanche, Minnesota Wild, St. Louis Blues.
Dywizja północna: Toronto Maple Leafs, Edmonton Oilers, Winnipeg Jets.
Dywizja wschodnia: Pittsburgh Penguins, Washington Capitals, Boston Bruins, New York Islanders.
Komentarze