Sharks złamali Andersona
Hokeiści San Jose Sharks potrzebowali pięciu meczów by "złamać" stojącego w bramce Colorado Avalanche Craiga Andersona. Gdy wreszcie się to udało półfinał Konferencji Zachodniej znacznie się do "Rekinów" przybliżył. Jako pierwsi do drugiej rundy play-off NHL awansowali z kolei Philadelphia Flyers.
To przede wszystkim Craigowi Andersonowi Colorado Avalanche zawdzięczali fakt, że po czterech meczach bodaj najbardziej fascynującej rywalizacji pierwszej rundy tegorocznych rozgrywek posezonowych był remis. Sharks mieli w tych spotkaniach w sumie przewagę 174-103 pod względem liczby strzałów, a mimo to prowadzili łącznie tylko przez nieco ponad 22 minuty. Stąd to właśnie znalezienie sposobu na bramkarza ekipy z Denver wydawało się dla Sharks najważniejszym zadaniem. Wczoraj w meczu numer 5 w San Jose udało się to zrobić. Jeszcze po pierwszej tercji było 0:0, ale później na tafli rządzili gospodarze. Trzy gole w drugiej odsłonie i kolejne dwa w trzeciej dały im zwycięstwo 5:0.
Anderson nie popełniał wielkich błędów, choć zawinił przy golu numer 3, ale też nie dał swojej drużynie nawet części tej wartości, którą dawał wcześniej. Z drugiej strony jego koledzy, którzy dotąd liczyli głównie na swojego bramkarza także tym razem nie pomogli. Z kolei po drugiej stronie tafli Jewgienij Nabokow był bezbłędny. Obronił 28 strzałów i zaliczył swój siódmy "shutout" w play-off. Dwa gole strzelił wczoraj Logan Couture, a trafili również Joe Pavelski, rozgrywający swój czwarty mecz w play-offach Dwight Helminen oraz Patrick Marleau. Drużynie najwyraźniej pomogły roszady w składzie trenera Todda McLellana. W pierwszych czterech meczach pierwszy atak znany także z reprezentacji Kanady na Igrzyska Olimpijskie Dany Heatley, Joe Thornton, Marleau nie strzelił ani jednego gola.
McLellan zamiast Heatleya wstawił więc do pierwszej formacji Torreya Mitchella, a byłego gracza Ottawy przesunął do trzeciej linii z Loganem Couture'em i Mannym Malhotrą. W rezultacie "Rekiny" odniosły swoje najwyższe w historii klubu zwycięstwo w play-off. To o tyle zaskakujące, że w poprzednich czterech meczach żaden z zespołów nawet przez chwilę nie prowadził wyżej niż jednym golem. Po stracie czwartej bramki trener "Avs", Joe Sacco wymienił Andersona na Petera Budaja, ale ten po nieco ponad dwóch minutach też wpuścił gola. Drużynie z Denver z pewnością nie pomógł fakt, że do San Jose nie przylecieli kontuzjowani Milan Hejduk i Peter Mueller, ale ich trener nie chciał się w ten sposób tłumaczyć.
-Myślę, że dostaliśmy to na co zasłużyliśmy.Nie graliśmy wystarczająco dobrze, żeby wygrać- mówił Sacco. -To są play-offy i nie powinniśmy w tym momencie sezonu być zmęczeni.Poziom gry w tej fazie się podnosi, więc trzeba grać z większą energią, by być w stanie walczyć z rywalami. San Jose Sharks prowadzą w serii 3-2, a co najważniejsze już nie czują, że w bramce rywali stoi człowiek, którego nie da się pokonać, ale żaden z graczy "Rekinów" nie czuje się zwycięzcą. -Ta rywalizacja w żadnym razie nie jest skończona- mówi Joe Pavelski. -Musimy to przemyśleć, odpocząć i przygotować się na kolejny mecz.Zdajemy sobie sprawę z tego, że zostało nam sporo pracy. Zwłaszcza, że seria wraca teraz do Pepsi Center w Denver, gdzie w sobotę odbędzie się mecz nr 6.
San Jose Sharks - Colorado Avalanche 5:0 (0:0, 3:0, 2:0)
1:0 Couture - Heatley - Marleau 28:25
2:0 Pavelski - Boyle - Setoguchi 30:21 PP
3:0 Helminen - Nichol - Murray 35:30
4:0 Couture - Clowe - Setoguchi 50:37
5:0 Marleau - Heatley - Demers 53:24 PP
Strzały: 37-28.
Minuty kar: 8-17.
Widzów: 17 562.
Stan rywalizacji: 3-2. Szósty mecz w sobotę w Denver (COL).
W drugim wczorajszym meczu Konferencji Zachodniej Chicago Blackhawks odrobili straty do Nashville Predators wygrywając na wyjeździe 3:0. Patrick Sharp strzelił dwa gole, Jonathan Toews dołożył bramkę i asystę, a Antti Niemi broniąc 33 strzały zanotował już drugie czyste konto w tej serii. Jeśli Fin rozgrywający swoje pierwsze mecze w play-off broni dobrze to jego zespół wygrywa, bowiem także w spotkaniu nr 2 Blackhawks wygrali do zera. Wczorajsze spotkanie pozwoliło zespołowi Joela Quenneville'a wyrównać stan rywalizacji na 2-2 i przejąć przewagę własnego lodu, którą Blackhawks będą chcieli wykorzystać w sobotę w United Center. Do składu "Hawks" wrócił po ponad miesiącu przerwy Brian Campbell. Predators wciąż grają bez Patrica Hörnqvista.
Nashville Predators - Chicago Blackhawks 0:3 (0:1, 0:2, 0:0)
0:1 Sharp - Kane - Toews 10:57 PP
0:2 Toews - Hossa - Bickell 32:55
0:3 Sharp - Hjalmarsson - Sopel 36:17
Strzały: 33-30.
Minuty kar: 6-12.
Widzów: 17 113.
Stan rywalizacji: 2-2. Piąty mecz w sobotę w Chicago.
Jako pierwsi do drugiej rundy play-off awansowali Philadelphia Flyers. To ten sam zespół, który jako ostatni zapewnił sobie udział w rozgrywkach postsezonowych. Wczoraj dwa gole Claude'a Giroux i jeden Daniela Briere'a oraz "shutout" Briana Bouchera dały "Lotnikom" wygraną 3:0 w meczu i 4-1 w serii przeciwko drugiej drużynie Konferencji Wschodniej w sezonie zasadniczym. Brian Boucher w ten sposób zemścił się na "Diabłach" za rywalizację z finału Konferencji Wschodniej sprzed 10 lat, kiedy Flyers z tym samym bramkarzem przegrali z Devils, mimo że prowadzili już 3-1. W bramce Devils także stał zresztą wtedy ten sam zawodnik co wczoraj, Martin Brodeur. "Diabły" po raz trzeci z rzędu odpadają w pierwszej rundzie play-off. Tylko w latach 1990-93 zdarzyła im się dłuższa taka seria.
New Jersey Devils - Philadelphia Flyers 0:3 (0:1, 0:2, 0:0)
0:1 Briere - Giroux - Richards 03:16 PP
0:2 Giroux - Richards 31:48
0:3 Giroux - Hartnell - Briere 33:47 PP
Strzały: 28-21.
Minuty kar: 20-22.
Widzów: 17 625.
Stan rywalizacji: 1-4. Flyers w drugiej rundzie.
Tego co zrobili Flyers nie udało się osiągnąć Pittsburgh Penguins. "Pingwiny" uległy u siebie Ottawa Senators 3:4 i muszą wrócić do stolicy Kanady, by tam walczyć o awans do drugiej rundy. O zwycięstwie "Sens" zdecydował wczoraj niespodziewany bohater. Najtwardszy z "Senatorów", Matt Carkner który w sezonie zasadniczym stoczył 24 bójki i otrzymał 190 minut kar dał zwycięskiego gola w 8. minucie trzeciej dogrywki, bo aż tak długiego czasu potrzebowały drużyny na rozstrzygnięcie spotkania. Trwało ono łącznie 4 i pół godziny. Penguins oddali 59 strzałów na bramkę Pascala Leclaire'a, a kolejne 46 zostało zablokowanych. Sidney Crosby zaliczył gola i asystę i z 13 punktami prowadzi w klasyfikacji punktowej play-off.
Pittsburgh Penguins - Ottawa Senators 3:4 (1:2, 1:0, 1:1, 0:0, 0:0, 0:1)
0:1 Fisher - Karlsson - Spezza 10:25 PP
0:2 Ruutu - Foligno - Kelly 11:33
1:2 Letang - Guerin - Małkin 18:05 PP
2:2 Kunitz - Crosby - Guerin 38:34
3:2 Crosby - Małkin 49:01
3:3 Regin - Spezza - Karlsson 50:24
3:4 Carkner - Alfredsson - Fisher 107:06
Strzały: 59-44.
Minuty kar: 16-18.
Widzów: 17 132.
Stan rywalizacji: 3-2. Szósty mecz w sobotę w Ottawie.
Komentarze