Wieczór liderów w Newark
Przed wczorajszym meczem z Dallas Stars klub New Jersey Devils uhonorował jednego ze swoich byłych, wielkich kapitanów. Później na lodzie obecny kapitan pokazał, że współczesna generacja "Diabłów" również ma lidera gotowego prowadzić ją do sukcesów.
Baner z numerem 27, należącym niegdyś do Scotta Niedermayera zawisł pod kopułą hali Prudential Center w Newark, by uhonorować gracza, który wśród niezliczonej ilości zdobytych trofeów ma trzy Puchary Stanleya w barwach "Diabłów". Stara hokejowa prawda mówi, że meczów rozgrywanych po takich ceremoniach się nie przegrywa i w przypadku Devils dokładnie tak jest. Ekipa ze stanu New Jersey wygrywała, gdy zastrzegano numery Kena Daneyko i Scotta Stevensa, wygrała i wczoraj. A do triumfu 6:3 poprowadził ją obecny kapitan, Zach Parise. Amerykanin asystował kolejno przy golach Davida Clarksona, Adama Henrique, gdy znakomicie odebrał krążek Stephanowi Robidasowi oraz Ilii Kowalczuka, aż wreszcie w trzeciej tercji sam strzelił gola.
Parise wychodził na lód najczęściej ze wszystkich napastników i zdobywając 4 punkty wyrównał swój rekord kariery. Kapitan Devils punktował w 9 z ostatnich 10 meczów, uzyskując w nich 5 goli i 11 asyst. Po meczu przyznał, że ceremonia zastrzeżenia numeru Niedermayera zainspirowała zarówno jego, jak i kolegów z drużyny. - To zawsze jest specjalny i bardzo przyjemny wieczór. Oglądasz te wszystkie powtórki najwspanialszych momentów danego gracza i to cię inspiruje - mówił Parise. - W hali jest energia, którą publiczność przekazuje zawodnikom. Listę strzelców Devils uzupełnili wczoraj Petr Sýkora i Patrik Eliáš, którzy uzyskali po golu i asyście.
Dla Stars, którzy w Newark kończyli wyjazdową serię w rejonie Nowego Jorku/New Jersey, granie drugiego meczu w ciągu dwóch dni nie było zbyt przyjemne. Zmęczona ekipa z Dallas od pierwszej tercji musiała sobie radzić z piątką obrońców, bo kontuzji doznał Philip Larsen, a dodatkowo dobrego dnia nie miał jej najlepszy defensor, Stephane Robidas. Dość brutalnie na ziemię ściągnięty został bramkarz "Gwiazd", Richard Bachman, który przegrał pierwszy mecz w NHL. Bachman wpuścił 6 z 31 strzałów, a co najmniej dwa nie miały prawa wpaść do jego bramki. - Oni nie zrobili wiele, żeby wygrać. Pracowali ciężko, ale to raczej my popełniliśmy za dużo własnych błędów, które drogo nas kosztowały - podsumował mecz trener gości, Glen Gulutzan. Stars pozostają jedynym liderem dywizji w NHL, który ma negatywny bilans bramkowy.
New Jersey Devils - Dallas Stars 6:3 (1:1, 3:1, 2:1)
0:1 Ryder - Eriksson - Benn 08:40
1:1 Clarkson - Eliáš - Parise 15:43
1:2 Morrow - Ribeiro - Ott 21:38
2:2 Henrique - Parise 23:35
3:2 Kowalczuk - Parise - Larsson 32:12
4:2 Sýkora - Janssen - Carter 38:33
5:2 Parise - Larsson - Kowalczuk 49:19
5:3 Petersen - Souray - Dowell 54:10
6:3 Eliáš - Zubrus - Sýkora 54:30
Strzały: 31-36.
Minuty kar: 8-4.
Widzów: 17 625.
Buffalo Sabres pokonali Toronto Maple Leafs 5:4 i awansowali na drugie miejsce w Dywizji Północno-wschodniej, dotąd zajmowane właśnie przez "Klonowe Liście" Bohaterem wieczoru był Austriak Thomas Vanek, który strzelił dwa gole i dwukrotnie asystował. Gola i asystę uzyskał Tyler Ennis, Drew Stafford strzelił setną bramkę w NHL, a swój strzelecki dorobek poprawił też Andrej Sekera. Meczu nie dokończył Dion Phaneuf, który najpierw strzelił dla Maple Leafs gola, ale w 38. minucie został przez sędziów odesłąny pod prysznic za rzucenie na bandę Zacka Kassiana.
W tej samej dywizji, w której znajdują się Maple Leafs i Sabres, ostatnie miejsce opuściła ekipa Ottawa Senators, która pokonała Pittsburgh Penguins 6:4. Ze wszystkich 10 goli aż 8 padło w wygranej przez "Sens" 5:3 drugiej tercji. Jason Spezza strzelił dwa gole i dwa razy asystował, Jared Cowen uzyskał bramkę i trzy asysty, o jedną asystę mniej miał Szwed Daniel Alfredsson, a jego młody rodak, Erik Karlsson asystując trzykrotnie osiągnął 100 punktów w NHL. 29 "oczek" Karlsson zdobył w obecnych rozgrywkach, co daje mu miano najskuteczniejszego obrońcy ligi. 21-latek wspólnie z Henrikiem Sedinem prowadzi w klasyfikacji najlepszych "asystentów" (27 asyst). Stojący wczoraj w bramce Penguins Brent Johnson ustąpił miejsca Marc-André Fleury'emu po wpuszczeniu 5 z 10 strzałów w drugiej tercji.
Florida Panthers pokonali po rzutach karnych 3:2 Calgary Flames. Dmitrij Kulikow i Stephen Weiss trafili w serii karnych, a Sean Bergenheim zdobył dwa gole z gry, pomagając ekipie z Sunrise odnieść zwycięstwo. 21-letni Kulikow, który przedłużył decydującą o wyniku serię, trafiając w jej trzeciej kolejce, wykonywał swój pierwszy rzut karny w NHL. Dla Flames gola i asystę uzyskał Olli Jokinen, a w ich bramce stanął 23-letni Leland Irving. Był to debiut w NHL dla gracza, który w dzieciństwie wygrał z chorobą nowotworową.
Chicago Blackhawks wygrali 4:1 z Anaheim Ducks i zrównali się punktami z prowadzącymi, tak w Konferencji Zachodniej, jak całej lidze Minnesota Wild. Przy równej liczbie punktów (44), meczów i zwycięstw oraz nierównej rozegranych u siebie meczów bezpośrednich, o prowadzeniu Wild w tabeli decyduje lepsza różnica bramek. We wczorajszym meczu po golu i asyście dla "Hawks" uzyskali Marián Hossa i Patrick Sharp, a bramki zdobyli również Jamal Myers i Dave Bolland. W drugiej tercji swoją pierwszą bójkę w sezonie stoczył John Scott. Olbrzymi (203 cm, 122 kg) obrońca bije się rzadko, ale swoim kolejnym rywalom nie daje żadnych szans. Wczoraj solidnie oberwał od niego Sheldon Brookbank.
WYNIKI
TABELE
Komentarze