0 punktów i zwycięski gol Krejčíego
David Krejčí we wczorajszym meczu Boston Bruins z Florida Panthers przerwał najdłuższą serię spotkań ze zdobytym punktem w tym sezonie NHL. I to mimo że właśnie on dał obrońcom Pucharu Stanleya zwycięstwo.
Krejčí od 17 grudnia do 14 stycznia punktował we wszystkich 11 meczach swojej drużyny, zdobywając w tym czasie 5 goli i 11 asyst. Była to najdłuższa taka passa któregokolwiek gracza w NHL w tym sezonie. Jak na ironię, w żadnym z tych pojedynków czeski napastnik nie strzelił jednak gola zwycięskiego. Udało mu się to dopiero wczoraj - w meczu, z którego statystyki zapamiętają, że żadnego punktu nie zdobył. Czech przez 65 minut spotkania z Florida Panthers nie strzelił gola, ani nie asystował, ale został bohaterem, gdy doszło do rzutów karnych. W ich czwartej rundzie przy remisie 1:1 pokonał Scotta Clemmensena i dał Boston Bruins wygraną w Sunrise 3:2. Krejčí w tym sezonie jako jedyny w drużynie wykorzystał dwa rzuty karne i oba dawały mistrzom NHL zwycięstwo.
Wczoraj z karnego trafił także Patrice Bergeron, który zdobył również oba gole "B's" z gry. Mistrz olimpijski w trzeciej rundzie musiał trafić, bo wcześniej gola zdobył Stephen Weiss i każda pomyłka Bergerona dałaby drugi punkt gospodarzom. - Musiałem to zrobić dla drużyny. To był moment, w którym trzeba było wznieść się na wyżyny - mówł Bergeron po meczu. W bramce gości dobrze zaprezentował się Tuukka Rask, który obronił 38 strzałów. Jego drużyna wygrała i mając 59 punktów nadal zajmuje w Konferencji Wschodniej 2. miejsce, tracąc tylko jedno "oczko" do prowadzących New York Rangers, ale trener Claude Julien i tak nie jest do końca zadowolony z gry. Wczoraj rano zaskoczył wielu stwierdzeniem, że Bruins grają przeciętnie. Po meczu z Panthers także nie był skory do pochwał.
- Oczywiście walczyliśmy lepiej niż w meczu z Caroliną (porażka 2:4 - przyp. red.), ale mieliśmy problemy z podejmowaniem odpowiednich decyzji na lodzie - mówił. - Pod tym względem jestem niezadowolony i mam nadzieję, że w kolejnym meczu będzie lepiej. Mimo wszystko jednak ważne, że znaleźliśmy sposó na wygranie meczu, bo na tym etapie sezonu każde zwycięstwo jest bardzo potrzebne. Swoje problemy ma także ekipa Panthers, która z ostatnich 11 spotkań wygrała tylko 3. Podopieczni Kevina Dineena spadli nawet na jeden dzień z pierwszego miejsca w Dywizji Południowo-wschodniej. Wczoraj na nie wrócili dzięki zdobyciu jednego punktu, ale nikogo gra jednej z rewelacji sezonu nie może ostatnio zachwycać.
Mimo to, Dineen był zadowolony z wczorajszego występu swojej ekipy. - To był dla nas dobry mecz. Podobała mi się odpowiedź drużyny na dość przeciętny występ przeciwko Pittsburgh Penguins - powiedział trener gospodarzy. Swoje powody do radości w obozie "Kotów" miał wczoraj Jason Garrison, który strzelając dwunastego gola w sezonie umocnił się na prowadzeniu w ligowej klasyfikacji strzelców wśród obrońców. Stephen Weiss zaliczył z kolei asystę numer 232 w barwach Panthers i jest pod tym względem najlepszy w historii klubu. Znacznie gorsze wspomnienia będzie miał z meczu z Bruins Ed Jovanovski, który w 18. minucie stoczył bójkę z Danielem Paille i już na lód nie wrócił. Obrońca Panthers prawdopodobnie złamał rękę.
Florida Panthers - Boston Bruins 2:3 (0:1, 2:1, 0:0, 0:0, 0:1)
0:1 Bergeron - Pouliot - Seguin 01:20
1:1 Garrison - Weaver - Bradley 28:28
1:2 Bergeron - Seguin 34:40 PP
2:2 Matthias - Kopecký - Weiss 35:54
2:3 Krejčí SO
Strzały: 40-35.
Minuty kar: 9-11.
Ataki ciałem: 27-27.
Widzów: 19 018.
Piąte z rzędu zwycięstwo odniosła ekipa Nashville Predators, która pokonała 3:1 New York Islanders. Bramki dla gości strzelali Siarhiej Kascicyn, Matt Halischuk i David Legwand. Pekkę Rinne 4 minuty dzieliły od czwartego "shutoutu" w sezonie, ale ostatecznie pokonał go John Tavares. Fin jednak spisał się znakomicie, broniąc 36 strzałów i odniósł 24. zwycięstwo w tych rozgrywkach. Tylko bramkarz Detroit Red Wings, Jimmy Howard wygrywał w rozgrywkach 2011-12 więcej razy. "Preds" mimo serii zwycięstw wciąż zajmują przedostatnie miejsce w Dywizji Centralnej, ale w całej Konferencji Zachodniej są na niezłej, szóstej pozycji.
Phoenix Coyotes bez problemów wygrali 6:1 z Colorado Avalanche. Po dwa gole strzelili Shane Doan i Boyd Gordon. Dla Doana był to 40. w karierze mecz z więcej niż jedną bramką, dla Gordona pierwszy. Golem i asystą swoje pierwsze w barwach Coyotes punkty zdobył Gilbert Brulé, kilka dni temu przejęty przez klub z Arizony z listy "waivers", przez którą do NHL próbowali go wezwać Edmonton Oilers, a na listę strzelców wpisał się też Rostislav Klesla. 38 strzałów rywali obronił stojący w bramce "Yotes" Mike Smith.
Chris Mason obronił wszystkie 25 strzałów Ottawa Senators i zaliczył drugi "shutout" w swoich ostatnich trzech meczach, prowadząc Winnipeg Jets do zwycięstwa nad drużyną ze stolicy Kanady. Zwycięstwa 2:0 nie byłoby jednak bez trafień Jima Slatera i Tobiasa Enströma, którzy pozwolili swojej drużynie zakończyć serię trzech porażek. Senators z kolei nie zdobyli punktów po raz pierwszy w tym roku i zwiększyli stratę do prowadzących w Dywizji Północno-wschodniej Boston Bruins do trzech punktów.
Do 15 wydłużyli swoją serię zwycięstw przed własną publicznością Detroit Red Wings, którzy rozbili 5:0 Buffalo Sabres. Początkowo zanosiło się na znacznie wyższy wynik, bo już w 25. minucie gospodarze prowadzili pięcioma bramkami. Znajdujący się ostatnio w świetnej formie Todd Bertuzzi strzelił gola i dwa razy asystował, bramki zdobywali także Henrik Zetterberg, Johan Franzén, Nicklas Lidström i Darren Helm, a Pawieł Daciuk zaliczył 3 asysty. Jimmy Howard obronił 27 strzałów i wygrał 27. mecz w sezonie, zaliczając jednocześnie piąty mecz z czystym kontem. 15 kolejnych zwycięstw u siebie to klubowy rekord Red Wings. Po drugiej wojnie światowej były w NHL tylko trzy dłuższe serie wygranych we własnej hali w jednym sezonie. Tę najdłuższą mieli w rozgrywkach 1975-76 Philadelphia Flyers, którzy wygrali 20 kolejnych meczów i to mimo że nie było wtedy dogrywek ani rzutów karnych.
St. Louis Blues wrócili na czoło Dywizji Centralnej i od razu objęli prowadzenie w Konferencji Zachodniej NHL. T. J. Oshie strzelił dla nich jedynego gola w 52. minucie meczu z Dallas Stars, a Jaroslav Halák obronił 22 strzały, co dało mu trzeci "shutout" w sezonie. Blues ustanowili klubowy rekord zdobywając punkty w 13 kolejnych meczach u siebie i mają na koncie 60 punktów - najwięcej w całej lidze, wspólnie z Chicago Blackhawks i New York Rangers. Od tych pierwszych rozegrali o jedno spotkanie mniej, dzięki czemu prowadzą na Zachodzie. Od drugich grali o dwa mecze więcej, dlatego nie są na szczycie całej ligi. Gdy na początku listopada Ken Hitchcock przejmował drużynę z Missouri, zajmowała ona 14., przedostatnie miejsce w konferencji.
WYNIKI
TABELE
Komentarze