Na ostrzu łyżwy
Na Wschodzie już wszystko jasne. To Pittsburgh Penguins i Boston Bruins zmierzą się w finale konferencji. Oba zespoły potrzebowały zaledwie pięciu gier do udowodnienia swojej wyższości nad odpowiednio Ottawa Senators i New York Rangers. Ciekawie dzieje się jednak w drugiej konferencji. Tam na granicy odpadnięcia z walki o Puchar Stanley’a są Chicago Blackhawks a w rywalizacji Los Angeles Kings – San Jose Sharks do wyłonienia zwycięzcy potrzebny będzie siódmy mecz!
PÓŁFINAŁY KONFRENCJI
Konferencja wschodnia:
Pittsburgh Penguins (1) vs Ottawa Senators (7)
Senators po przegraniu dwóch pierwszych spotkań stanęli przed widmem 0-3 w serii, które z reguły warunkuje późniejszą eliminację. W trzecim meczu, tym razem w Scotiabank Place, podtrzymali jednak zwycięską passę u siebie i wygrali po dwóch dogrywkach. Nie da się jednak ukryć, że uśmiechnęło się do nich szczęście. Drugi raz w tych playoff udało im się wyrównać w ostatniej minucie meczu a potem wygrać w dogrywce. Tym razem uczynił to Daniel Alfredsson, trafiając w osłabieniu na 29 sekund przed końcem trzeciej tercji a w siódmej minucie publikę w szał radości wprawił Colin Greening. Ważnym ogniwem wśród zwycięzców był Craig Anderson, który obronił aż 49 strzałów. Tylko o trzy udane interwencje mniej miał Tomas Vokoun i ostatecznie musiał przełknąć gorycz pierwszej porażki od kiedy został playoffowym starterem Penguins.
Daniel Alfredsson wyrównuje wynik w meczu numer trzy
Niestety to było wszystko na co było stać Senatorów w tej rywalizacji. Kolejne dwa spotkania zakończyły się ich sromotnymi porażkami 3-7 i 2-6. W czwartym pojedynku zaczęło się jednak od 2-1 dla Ottawy po pierwszej tercji. Potem ruszyła ofensywa Pingwinów. Dwa gole w odstępie 40 sekund w kolejnej odsłonie i cztery trafienia w trzeciej tercji wyjaśniły sytuację. Po dwie bramki padły łupem Jamesa Neala (plus asysta) i Jarome’a Iginli a obrońca Kris Letang zaliczył cztery asysty. Gola zdobył także Sidney Crosby i była to jego 40. bramka w karierze w playoff. Kapitan Penguins uczynił to najszybciej spośród wszystkich aktywnych graczy NHL a potrzebował na to zaledwie 77 gier. Piąty mecz był więc już formalnością. Hattricka i asystę zanotował James Neal a kolejny trzy punkty dopisał do dorobku Letang (1G, 2A). Ponadto znów solidnie zaprezentował się Vokoun (29/31). Porażka Ottawy z Penguins oznaczała, iż Senatorzy trzeci raz w ostatnich pięciu latach kończą sezon właśnie z powodu zespołu z Pittsburgha.
Penguins wygrywają serię z Senators w pięciu meczach
Boston Bruins (4) vs New York Rangers (6) 2-0
My name is Krug. Torey Krug. Takim zwrotem można opisać serię Bruins z Rangers. Defensor Niedźwiadków przyćmił wszystkie gwiazdy obu ekip i kontynuuje swój sen kopciuszka. Jak już pisałem tydzień temu. W dwóch pierwszych meczach, po których Bruins prowadzili 2-0, uzbierał trzy oczka za dwie bramki i asystę. W trzecim co prawda nie punktował, ale jego ekipa i tak dała radę, odnosząc bardzo ważne zwycięstwo w wyjazdowym pojedynku (2-1). Zadecydowały gole w trzeciej tercji autorstwa Johnny’a Boychuka i Daniela Paille (1A). W czwartym spotkaniu mieliśmy jedyny przebłysk nadziei dla Strażników. Gospodarze przeważali w strzałach (40-32) i w końcu zagrali z przysłowiowym zębem. Gola i asystę zaliczył rozgrywający dobre playoffy Derek Stepan a zwycięską bramkę w dogrywce strzelił Chris Kreider, który zanotował już sześć goli w zaledwie 25 spotkaniach fazy posezonowej. Co więcej Rangers w końcu trafili w przewadze, po tym jak mieli bilans 0/10 w serii i 2/38 w całych playoff. A Krug? Strzelił oczywiście jedną z bramek!
Chris Kreider trafia w dogrywce meczu numer cztery
Jak już wspomniałem był to jednak przebłysk. Pojedynek numer pięć należał już ponownie do Niedźwiadków. Torey Krug (4G i 1A w całej serii) ponownie zaskoczył Henrika Lundqvista w przewadze i wyrównał stan meczu a potem już przeważali tylko gospodarze, którzy po dwóch bramkach Gregory’ego Campbella wygrali 3-1. Nie punktował tym razem David Krejci, punktowy lider playoff (5G, 12A). Pokonanie Rangers oznaczało, iż Bruins po raz drugi od 1992 roku awansowali do trzeciej rundy. Ostatni taki wyczyn zakończył się Pucharem Stanley’a w 2011 roku. Jeszcze słów kilka o bramkarzach. Tuukka Rask zanotował świetne występy przeciwko Rangers. Fin stracił tylko 10 goli i bronił z 93,6-procentową skutecznością. Kilka jego interwencji było naprawdę przednich i ważnych dla wyników całej serii, jak np. w ostatnim meczu, gdzie obronił 28 z 29 strzałów. Jego szwedzki rywal w nowojorskiej bramce obudził się dopiero na koniec rywalizacji, po tym jak trochę zawalił jej początek. Dla Lundqvista porażka z Bruins była jednak bardzo bolesna i długo przeżywał ją w końcówce i po zakończeniu decydującego pojedynku.
Skróty 5. meczu Bruins – Rangers
Konferencja zachodnia:
Chicago Blackhawks (1) vs Detroit Red Wings (7)
Mało brakowało a pisałbym o tej serii także jako zakończonej. Jeszcze w ostatnim raporcie wynik serii brzmiał 1-1, ale potem rywalizacja przeniosła się do Detroit, gdzie gospodarze dwukrotnie okazali się lepsi. W trzecim meczu decydująca okazała się druga tercja, gdzie Gustav Nyquist i Drew Miller pokonali Corey’a Crawforda w odstępie zaledwie 31 sekund. Kluczowym momentem mogła być też wyrównująca bramka Andrew Shawa, której nie uznano. Skoro wspominałem o Crawfordzie to znów świetne spotkanie rozegrał jego vis-a-vis Jimmy Howard, autor 39 obron. W czwartym golkiper Red Wings był jeszcze lepszy i obronił wszystkie 28 strzałów a Detroit grające sześcioma debiutantami fazy playoff było już tylko o krok od wielkiej sensacji. Blackhawks znów zaprezentowali się blado i w dodatku po raz pierwszy w tej fazie posezonowej stracili gola w przewadze (Jakub Kindl).
Skrót meczu numer cztery
Jastrzębie nie miały więc wyboru. Musiały wygrać kolejny pojedynek i uczyniły to dość pewnie, zwyciężając 4-1. Publiczność w United Center robiła wszystko by wspomóc swoich ulubieńców, szczególnie celując w bramkarza gości Jimmy’ego Howarda, głównego sprawcę prowadzenia Skrzydeł w serii – obronił 86 z 88 strzałów w trzech pierwszych grach. Ciągłe „Ho-ward! Ho-ward!” być może jednak zdeprymowało bramkarza Detroit, który obronił aż 41 strzałów, ale od porażki nie uratował. Na szczęście dla Chicago w końcu obudził się ich kapitan Jonathan Toews, który przełamał serię 10 spotkań playoff bez strzelonej bramki. Z innych graczy wyróżnił się Andrew Shaw, strzelec dwóch goli a Duncan Keith dorzucił dwie asysty.
Kapitan przełamuje kryzys swój i drużyny, czyli Jonathan Toews w akcji
Los Angeles Kings (5) vs San Jose Sharks (6)
Kto gra u siebie ten rządzi. Takie hasło może przyświecać tej serii. Sharks po dwóch porażkach w Los Angeles zaprezentowali się w HP Pavilion jako zupełnie inna drużyna. Było to widać już w pierwszej tercji czwartego meczu (2-1), gdzie dominowali w strzałach 15-3. Bardzo skuteczna ofensywa i ścisła obrona, która ograniczyła Kings do tylko dziewięciu strzałów w pierwszych 40 minutach, dała prowadzenie 2-0 po golach Brenta Burnsa i Logana Couture (oczywiście w przewadze). Ojcem wygranej był z pewnością Antti Niemi, który obronił 22 z 23 strzałów rywali, z czego 13 w ostatniej tercji, gdzie Kings dominowali na całym lodowisku (14-2 w strzałach).
Powrót do Miasta Aniołów i znów mieliśmy zmianę sytuacji. Jonathan Quick ponownie błyszczał, szczególnie w końcówce i broniąc 24 uderzenia zaliczył siódme czyste konto w playoff. Do siatki trafiali wtedy Anze Kopitar, Sława Wojnow i Jeff Carter, dla którego był to piąty gol w tegorocznych playoff. Jak możecie się domyślać Królowie nie wykorzystali jednak prowadzenia w serii i przegrali szósty mecz (1-2). Rekiny znów uratował Antti Niemi (24 obrony) a Quicka pokonywali Joe Thornton i T.J. Galiardi. Kings przegrali więc 11 z 12 ostatnich spotkań wyjazdowych, ale na decydujący mecz u siebie mają dużo lepszy bilans – 13 wygranych z rzędu. Ligowa statystyka podpowiada jednak, że siódme mecze, gdy wcześniej wygrywali tylko gospodarze, kończyły się do tej pory pół na pół (osiem wygranych gospodarzy i osiem wygranych gości). A trofeum jest spore – finał konferencji zachodniej.
Kings wygrywają 5. spotkanie serii z Sharks
Komentarze