Własna hala atutem Kings
W trzecim meczu finału Konferencji Zachodniej hokeiści Los Angeles Kings pokonali na własnym lodzie Chicago Blackhawks 3:1. W rywalizacji do czterech zwycięstw obrońcy Pucharu Stanleya zmniejszyli straty do "Czarnych Jastrzębi", które prowadzą w serii już tylko 2:1.
Hala Staples Center wciąż przynosi szczęście "Królom", którzy nie przegrali w niej ani jednego z ośmiu dotychczasowych spotkań w tegorocznym play-off. Po raz ostatni porażki na własnym terenie doznali w marcu.
Trzecie spotkanie rozpoczęło się po myśli zawodników z Kaliforni, bo już w 4. minucie na listę strzelców wpisał się Justin Williams. W drugiej tercji prowadzenie podwyższył Wiaczesław Wojnow, ale jeszcze przed przerwą kontaktowego gola dla drużyny z "Wietrznego Miasta" zdobył Bryan Bickell. Jednak ostatnie słowo w tym spotkaniu należało do Dwighta Kinga, któryt strzałem do pustej bramki, na niespełna pół minuty przed zakończeniem regulaminowego czasu gry.
- Dziś decydująca była determinacja, z którą przystąpiliśmy do tego meczu. Kiepsko zaprezentowaliśmy się w dwóch poprzednich spotkaniach, ale tym razem udało się zagrać znacznie lepiej. Musimy zyskać stabilizację - zaznaczył obrońca Kings Robyn Regehr.
Los Angeles Kings - Chicago Blackhawks 3:1 (1:0, 1:1, 1:0)
Bramki: 4. Justin Williams (Wojnow, Scuderi), 27. Wojnow (Toffoli, J. Carter), 60. D. King (J. Carter, M. Greene) - 40. Bickell
Komentarze