„Rekiny" po raz kolejny pokazały zęby (WIDEO)
Kibice San Jose Sharks nawet w najśmielszych snach nie spodziewali się takiego startu swojego zespołu. Nie dość, że ich klub wygrał wszystkie swe dotychczasowe spotkania, to jeszcze w ostatnim rozgromił New York Rangers 9:2.
Co prawda mecz rozpoczął się po myśli klubu z nowego Jorku, gdy w czwartej minucie gola zdobył Brad Richards, jednak kolejne bramki strzelali już zawodnicy Sharks. Do wyrównania stanu gry potrzebowali około minuty. Wtedy to, grając w osłabieniu, krążek w siatce Rangers umieścił Marc-Eduard Vlasic. Jednak to nie on, a pochodzący z Czech pierwszoroczniak Tomas Hertl stał się bohaterem San Jose. Młody Czech czterokrotnie pokonał nowojorskich bramkarzy: Henrika Lundqvista oraz - po zmianie - Martina Birona. Szczególnej urody był czwarty gol Hertla, który padł po efektownej akcji i przełożeniu krążka między nogami. Tym wyczynem młody zawodnik „Rekinów” wpisał się do historii NHL, jako drugi najmłodszy zawodnik, który strzelił cztery bramki podczas jednego spotkania. Ostatecznie mecz zakończył się dotkliwą porażką Rangers i falą krytyki skierowaną w stronę ich nowego trenera. Gwoli sprawiedliwości należy odnotować, że był to kolejny mecz, w którym napastnik New York Rangers, Brad Richards, zanotował bramkę. Łącznie ma on już na swoim koncie trzy trafienia.
A jeśli o nowych trenerach mowa, to do trzech swoją serię zwycięstw pod wodza nowego trenera przedłużyło Colorado Avalanche. Tym razem ich łupem padli bardzo dobrze spisujący się Toronto Maple Leafs. O ile pierwsza tercja spotkania była bardzo wyrównana, to od początku drugiej dominowali zawodnicy z Colorado. O ich determinacji może świadczyć fakt, że w ciągu drugich dwudziestu minut oddali na dwa razy więcej strzałów niż ich przeciwnicy. Jednak to Toronto, jako pierwsze, przerwało impas bramkowy, gdy w 14. minucie drugą bramkę w tym sezonie zdobył Joffrey Lupul. Na odpowiedź „Lawin” nie trzeba było długo czekać. Nieco ponad trzy minuty później do remisu doprowadził Cory Sarich. W trzeciej minucie trzeciej tercji, po ewidentnym błędzie obrony Toronto, wynik spotkania na 2:1 dla podopiecznych Patrika Roya, ustalił Pa Parenteau.
Okazałe zwycięstwo odniósł inny zespół z Nowego Jorku – Islanders. „Wyspiarze” pokonali Phoenix Coyotes 6:1. Warto odnotować fakt, że był to pierwszy mecz, w którym swoje punkty zdobył John Tavares. A trafiał dwukrotnie: pierwszą bramkę zanotował w 16. minucie pierwszej tercji, drugą w podobnym czasie podczas drugiej odsłony spotkania. W szeregach Islanders bardzo doby mecz zanotował Josh Bailey, który zdobył jedną bramkę oraz asystował przy dwóch innych. Na pochwałę zasługuje również bramkarz Nowego Jorku Jewgienij Nabokow, który obronił 33 z 34 strzałów.
Mecz walki obserwowali również kibice w Filadelfii. Tamtejsi Flyers podejmowali Florida Panthers. Co prawda mecz zakończył się niezbyt wysokim, jak na hokej, wynikiem (2:1 dla Flyers), jednak naznaczony był fizyczna walką. Od samego początku mecz ustawili zawodnicy Flyers Brayden Schenn oraz Braydon Coburn zdobywając gole w 4. i 7. minucie pierwszej tercji. Bramkę kontaktową pod sam koniec drugiej tercji zdobył Brad Boyes. Był to jego pierwszy gol w tym sezonie. Trzecia tercja była pełna walki, o czym świadczą rozdzielane równo kary za nadmierna ostrość w grze. Dwukrotnie skutkowały one wykluczeniem z meczu- raz zawodnika Flyers, raz Panthers. Bramkarz Florydy Tim Thomas rozegrał nieco ponad siedem minut spotkania, po czym musiał opuścić lodowisko z podejrzeniem naciągniętej pachwiny. Skutecznie zastąpił go Jacob Markstrom, który obronił wszystkie z 25 strzałów na jego bramkę.
Podczas spotkania, jakie rozegrał Pittsburgh Penguins z Carolina Hurricanes hokejowym geniuszem błysnął zdobywca hat-tricka Jussi Jokinen. Bramki te są tym bardziej wartościowe, że Jokinen strzelił je swojemu byłemu klubowi. Gwiazda Pittsburgha, Sidney Crosby, nie zdobył, co prawda, w tym meczu żadnej bramki, jednak asystował przy dwóch. W drużynie Caroliny swoje pierwsze trafienie w tym roku zaliczył Eric Staal. Obie drużyny pokazały ducha walki ponad trzydzieści razy wystawiając obu bramkarzy, Cama Warda i Marca-Andre Fleury'ego na próbę. Ostatecznie lepsi okazali się zawodnicy z Pittsburgha i mecz zakończył się zwycięstwem Penguins 5:2, tym samym, z trzema zwycięstwami, awansując na pierwsze miejsce we wschodniej konferencji.
We wtorkowych meczach zwycięstwa odnotowały również zespoły Tampa Bay Lightning, Nashville Predators oraz Vancouver Canucks. W pierwszym meczu Tampa Bay pokonało 3:2 grające bez kontuzjowanego bramkarza Ryana Millera Buffallo Sabres. Właściwie wynik nie oddaje przebiegu meczu, w którym ewidentnie Sabres było stroną słabszą, a już szczególnie pierwsza tercja w ich wykonaniu wołała o pomstę do nieba. Podczas niej dali się zdeklasować oddając tylko trzy strzały na bramkę Bena Bishopa. Jednak udało im się doprowadzić do dogrywki, dzięki czemu, uratowali cenny punkt. Mimo to, z trzema porażkami nadal zajmują ostatnie miejsce w swej konferencji.
Identycznym wynikiem zakończyło się spotkanie w Nashville, gdzie miejscowi Predators podejmowali Minnesota Wild. Co prawda worek z bramkami otworzył w piątej minucie Zach Parise strzelając swoją trzecią bramkę w tym roku i dając tym samym prowadzenie zespołowi z Minnesoty. Jednak hokeiści Predators zachowali sporo zimnej krwi niecałe dwie minuty później strzelając dwa gole. Ich zdobywcami byli Filip Forsberg i Colin Wilson. Były to ich pierwsze „oczka” w tym roku. Swoje pierwsze punkty, za asystę, zdobył także obiecujący obrońca Predators Seth Jones.
Dogrywka była potrzebna, by wyłonić zwycięzcę pojedynku Vancouver Canucks z New Jersey Devils. Pod koniec pierwszej tercji, dzięki umiejętnie dobitemu krążkowi pierwszą bramkę dla New Jersey, a drugą w brawach „Diabłów”, zdobył Jaromir Jagr. Kolejna bramka była również dziełem Devils. W 8. minucie drugiej tercji zdobył ją Patrik Elias. Jeszcze w tej samej tercji kanadyjski zespół odpowiedział na nie bramkami Daniela Sendina oraz Alexandra Edlera. Jako, że trzecia tercja nie zmieniła staniu posiadania, emocje przeniosły się do dogrywki. Nie trwała ona jednak długo. W trzeciej minucie, wykorzystując zasłonę bramkarza wynik na 3:2 dla Canucks ustalił Jason Garrison.
Komentarze