Noc pełna atrakcji (WIDEO)
To była fascynująca noc dla fanów hokeja za oceanem. Mogli oni śledzić zmagania aż dwudziestu czterech zespołów, wśród których nie zabrakło jak dotąd niepokonanych San Jose Sharks.
W pierwszym spotkaniu Sharks gościli w Dallas u tamtejszych Stars. Szybko mecz zaczął układać się po myśli gości. Już w dziewiątej sekundzie meczu, po pozornie niewinnie wyglądającej akcji, do bramki bronionej przez Dana Ellisa, trafił Tyler Kennedy. Jednak mylił by się ten, kto postawiłby krzyżyk na zawodnikach z Dallas. Otóż tercja aż do samego końca była bardzo wyrównana. Jednak Dallas nie potrafiło wykorzystać nadarzających się okazji, jak choćby czterominutowej gry w przewadze. W 11 minucie na ławkę kar za uderzenie wysokim kijem i w efekcie utoczenie przeciwnikowi krwi, poszedł James Sheppard. Gospodarzom udało się wyrównać dopiero w siedemnastej minucie, gdy odbity przez bramkarza krążek do bramki umieścił Tyler Seguin, jednak tuż przed końcem tercji, ponowne prowadzenie zespołowi z San Jose dał Matthew Nieto. Również i druga cześć spotkania toczyła się w dobrym, szybkim tempie. Od jej rozpoczęcia minęły niecałe dwie minuty gdy napastnik Stars, Trevor Daley, celnym strzałem doprowadził do remisu. Nieco ponad dziesięć minut przyszło przybyłym na mecz kibicom czekać na kolejnego gola. Wtedy to Patrick Marleau wykorzystał dziurę pomiędzy parkanami Ellisa a słupkiem i dosłownie przepchnął krążek wyjeżdżając zza bramki. Jednak radość gości nie trwała długo, bo do trzeciego już remisu doprowadził niecałe trzydzieści sekund później Cody Eakin. A jako, że podczas trzeciej tercji wynik nie uległ zmianie, konieczna okazałą się dogrywka, po niej zaś rzuty karne. W nich lepszymi okazali się zawodnicy Dallas, dzięki czemu im przyznane zostało zwycięstwo w tym spotkaniu.
San Jose Sharks – Dallas Stars 3:4 (2:1, 1:2, 0:0, k. 0:1)
1:0 T. Kennedy (0:09)
1:1 T. Seguin - J. Benn, S. Robidas (16:44)
2:1 M. Nieto - J. Pavelski , T. Wingels (17:52)
2:2 T. Daley -C. Eakin, R. Whitney (21:53)
3:2 P. Marleau -M. Vlasic, A. Niemi (22:30)
3:3 C. Eakin - A. Chiasson, R. Whitney (22:58)
Karne:
San Jose: J. Pavelski (-), L.Couture –(-), B. Burns – (-)
Dallas: J. Benn –(-), T. Seguin – (-), A. Chiasson – (+)
W pozostałych meczach:
Drugie z rzędu zwycięstwo odnieśli hokeiści Vancouver Canucks. Pokonali oni 3:0 nie potrafiące odnaleźć się w nowym sezonie Buffallo Sabres. Strzelcami goli byli Higgins, Richardson oraz Stanton.
Do niecodziennej sytuacji doszło podczas meczu Toronto Maple Leafs z Carolina Hurricanes. Gdy w 32. sekundzie meczu kontuzjowanego Jamesa Reimera zastąpił Jonathan Bernier nie wiedział, że po zakończeniu meczu stanie się gwiazdą wielu portali hokejowych. Otóż w czternastej minucie trzeciej tercji Ron Hainsey wybił krążek z własnej tercji obronnej. Ten ślizgając się po lodzie odbił się lekko od bandy i zmierzał w kierunku Berniera. Ten wykonał ruch kijem chcąc go odbić jednak nie trafił, a krążek po odbiciu się jeszcze od łyżwy bramkarza znalazł się w siatce. Gol był tym boleśniejszy dla Berniera, że dał w efekcie zwycięstwo drużynie Caroliny, która wygrała całe spotkanie 3:2.
Od dna nie udało się i tym razem odbić Edmonton Oilers. Przegrali oni swój trzeci mecz z rzędu, a szósty w tegorocznej kampanii. Tym razem ich pogromcami byli New York Islanders. Co prawda Oilers przełamali w końcu strzelecką niemoc i krążek w bramce przeciwnika umieścił dwukrotnie Hall, lecz nie byli w stanie skutecznie zatrzymać ofensywy Islanders. Co więcej, mimo iż przeważali w drugiej tercji, nie byli w stanie zamienić strzałów na bramki. Zupełnie odwrotnie ich przeciwnicy- na listę strzelców obok Baileya wpisał się Okoposo i Tavares a cały mecz zakończył się wynikiem 3:2 dla nowojorczyków.
Kolejną porażkę odnieśli Philadelphia Flyers. Grając bez kontuzjowanych Lecavaliera i Hartnella, po dość jednostronnym meczu ulegli rozpędzonym Pittsburgh Penguins 1:4. Dla Pittsburgha bramki strzelały „pewniaki” Sidney Crosby, Jewgienij Malkin, Jussi Jokinen i Chris Kunitz, natomiast odpowiedział im tylko Simmonds.
Bohaterem Montrealu został natomiast Tomasz Plekanec. Pod koniec trzeciej tercji jego dwa gole, w tym jeden do pustej bramki, dały zwycięstwo Canadiens. Po emocjonującym spotkaniu 5:3 pokonali oni Columbus Blue Jackets. Na wyróżnienie zasługują obaj bramkarze: Bobrowski oraz Price, którzy obronili ponad trzydzieści strzałów.
Złą passę podczas meczu z Ottawa Senators próbowali przerwać zawodnicy New Jersey Devils. O ich poziomie motywacji niech świadczy fakt, że na bramkę przeciwnika łącznie oddali ponad czterdzieści strzałów, z których niestety tylko dwa trafiły do siatki. Za to takich problemów nie mieli hokeiści Senators. Mimo problemów z oddaniem strzału swoje trafienia zdobyli: Ryan, Karlsson, Smith, Michalek, Spezza. Tym samym Ottawa pokonała New Jersey 5:2.
Podczas spotkania pomiędzy Minnesota Wild a Tampa Bay Lightning swoją pierwsza bramkę w tym sezonie zdobył Mikko Koivu. Jednak okazało się to za mało na wygranie meczu. Johnson, Stamkos oraz Salo byli tymi, którzy poprowadzili swój zespół do kolejnej wygranej.
Niełatwy powrót po kontuzji miał Tim Thomas. Podczas meczu z Boston Bruins musiał stawić czoła czterdziestu strzałom. Obrona Florida Panthers, z resztą nie po raz pierwszy, była dziurawa jak sito. Atak spisywał się znacznie lepiej, dzięki czemu Panthers strzelili dwie bramki. Niestety ich przeciwnicy byli lepsi o jedną i mecz zakończył się wynikiem 3:2 dla Bruins.
Rzutów karnych były potrzebne do wyłonienia zwycięzcy meczu pomiędzy St. Louis Blues a Chicago Blackhawks. W nich lepsi okazali się zawodnicy Blues, wygrywając 1:0 i tym samym cały mecz 3:2. A strzelcem zwycięskiej bramki był Oshie.
Karne również rozstrzygnęły losy nocnego meczu Los Angeles Kings. W regulaminowym czasie nie potrafili pokonać Nashville Predators i po sześćdziesięciu minutach gry na tablicy widniał wynik 1:1. Dogrywka w tej materii nie wniosła nic nowego. Regulaminowe trzy pełne serie rzutów karnych były potrzebne do wyłonienia zwycięstwa. Ostatecznie Anze Kopitar jako jedyny umieścił krążek w bramce przeciwnika, dając tym samym zwycięstwo zespołowi z „Miasta Aniołów”.
Natomiast Detroit Red Wings wystarczyło 60 minut, by zatrzymać zwycięską serię Colorado Avalanche. Po golach Johana Franzena i Pawła Daciuka Red Wings objęli prowadzenie, które zniwelowane zostało w drugiej tercji. Jednak Franzen i Daciuk po raz kolejny wpisali się do protokołu spotkania w rubryce „bramki” w trzeciej tercji, czym przypieczętowali pierwsza tegoroczna porażkę Colorado 4:2.
Komentarze