Ostre nocne strzelanie (WIDEO)
Aż czternaście bramek padło w dwóch nocnych spotkaniach ligi NHL. W pierwszym spotkały się drużyny z Ottawy i Detroit, w drugim na lodowisko wyszli zawodnicy z Buffallo, i Bostonu.
Po sześćdziesięciu minutach gry kibice w Detroit Red Wings przecierali oczy ze zdziwienia. Co prawda oglądali dobre, toczące się w szybkim tempie widowisko oraz sporo bramek, jednak większość z nich wpadła do bramki ich zespołu. Wynik otworzył już na samym początku meczu Eric Gryba, dla którego był to pierwszy gol w tym roku. Nim upłynął czas przeznaczony na pierwszą tercję, do bramki bronionej najpierw przez Jimmiego Howarda trafiali jeszcze Jason Spezza oraz Bobby Ryan. Oba gole zostały zdobyte podczas gry w przewadze. Po trafieniu Ryana trener Red Wings zdecydował się na zmianę bramkarza dając tym samym szansę Jonasowi Gustavssonowi. Honorową i jak się potem okazało jedyną, bramkę dla Detroit strzelił w szesnastej minucie Todd Bertuzzi. W drugiej i trzeciej części spotkania strzelali już tylko zawodnicy z Ottawy. W 25. minucie swój wynik bramkowy, po dobrze rozegranym szybkim kontrataku, poprawił Jason Spezza. Na listę strzelców wpisali się również: ponownie Bobby Ryan i Jared Cowen. Świetne spotkanie rozegrał bramkarz Senators, Craig Anderson, który obronił 32 strzały. Po tym spotkaniu, Spezza ma w swoim sezonowym dorobku siedem bramek, Ryan o jedną mniej.
Detroit Red Wings – Ottawa Senators 1:6 (1:3, 0:1, 0:2)
0:1 - E. Gryba - M. Zibanejad, E. Condra (05:46),
0:2 - J. Spezza - C. Phillips, E. Karlsson (10:48,5/4),
0:3 - B. Ryan - J. Corvo, K. Turris (14:14,5/4),
1:3 - T. Bertuzzi - H. Zetterberg, N. Kronwall (16:14,5/4),
1:4 - J. Spezza - E. Karlsson, M. Methot (25:12),
1:5 - J. Cowen - Z. Smith (41:50),
1:6 - B. Ryan - C. MacArthur, K. Turris (46:13),
Trzecie z rzędu zwycięstwo odnieśli gracze Boston Bruins. Pokonali oni 5:2 słabo spisujący się w tym sezonie zespół Buffallo Sabres. Pierwsza bramka padła w dwunastej minucie meczu, gdy po strzale Milana Lucica krążek prześlizgnął się między parkanami Ryana Millera. Jednak mimo straty bramki, do końca tercji mecz był wyrównany. Gdy sędzia rozpoczął drugą część meczu nikt się nie spodziewał, że będzie ona początkiem końca Sabres. Czterdzieści sekund potrzebował Milan Lucic, by po raz kolejny pokonać bramkarza gości. Tym razem krążek w siatce umieścił po świetnym podaniu od Jarome'a Iginli. Jednak Sabres nie składali broni, czego efektem była bramka Codiego Hodgsona. Potem strzelali jeszcze: dla Bostonu Dougie Hamilton, a dla Buffallo – Nikita Zadorow. Mimo podjętej walki widać było, że zawodnikom Sabres nie idzie gra, w obronie grali kiepsko, a i z konstruowaniem akcji ofensywnych tez mieli problemy. Jednak dopiero trzecia tercja pokazała ich cała mizerię. Podczas niej zestresowali bramkarza Bostonu tylko dwa (!) razy, samemu dopuszczając do szesnastu strzałów przeciwnika. Bohaterem tej tercji był zawodnik Bostonu Torey Krug, któremu udało się pokonać bramkarza Buffallo dwa razy, czym ostatecznie ustalił wynik spotkania na 5:2.
Boston Bruins – Buffallo Sabres 5:2 (1:0, 2:2, 2:0)
1:0 - M. Lucic - J. Iginla, D. Krejci (11:01),
2:0 - M. Lucic - J. Iginla (20:40),
2:1 - C. Hodgson - T. Vanek, M. Foligno (28:21,5/4),
3:1 - D. Hamilton - B. Marchand, C. Soderberg (31:50),
3:2 - N. Zadorow - S. Ott, M. Foligno (35:10),
4:2 - T. Krug - R. Smith, C. Soderberg (44:17),
5:2 - T. Krug - D. Krejci, M. Lucic (49:42,5/4),
Komentarze