NHL: "Królowie" w wielkim finale
Hokeiści Los Angeles Kings zagrają z New York Rangers w wielkim finale NHL. W siódmym decydującym spotkaniu finału Konferencji Zachodniej "Królowie" pokonali po dogrywce Chicago Blackhawks 5:4 i wygrali całą rywalizację w stosunku 4:3.
To było spotkanie godne finału konferencji. Obie drużyny grały agresywnie i z ofensywnym polotem, bez jakiegokolwiek kalkulowania.
Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy już w 6. minucie rozwiązali worek z bramkami. Patrick Kane znakomicie dostrzegł Brandona Saada, a ten strzałem z niemal zerowego kąta pokonał Jonathana Quicka. Chwilę później "Kaner" świetnym zagraniem obsłużył Jonathana Toewsa, który musiał tylko dopełnić formalności.
Strata dwóch goli nie podłamała "Królów". W 17. minucie kontaktowego zdobył Jeff Carter, dobijając z powietrza uderzenie Dustina Browna. 51 sekund później na tablicy świetlnej widniał rezultat remisowy, bo sposób na Coreya Crawforda znalazł Justin Williams.
Po pierwszej tercji było jednak 3:2 dla "Czarnych Jastrzębi", a zasłużone gratulacje od swoich kolegów odebrał Patrick Sharp. Ten sam zawodnik odpowiedział na trafienie Tylera Toffolego pod koniec drugiej tercji i gracze z "Wietrznego Miasta" po czterdziestu minutach prowadzili 4:3.
W trzeciej odsłonie Kings ruszyli do odrabiania strat i osiągnęli swój cel. Do wyrównania doprowadził świetnie spisujący się w play-offach Marian Gaborik, dla którego było to już 12 trafienie w fazie play-off.
Rozstrzygnięcie nie padło w regulaminowym czasie gry, więc kibice byli świadkami dogrywki. Bohaterem "Królów" został Alec Martinez, którego gol zapewnił im awans do wielkiego finału play-off, w którym czeka już na nich New York Rangers.
- To wszystko jest trudne do opisania - powiedział Patrick Sharp, który strzelił dwa gole dla Blackhawks. - Wewnątrz coś kuję, to na pewno. Naprawdę nie wiem, co jeszcze mogę powiedzieć. Pokazaliśmy kawał dobrej gry. Zdecydowała tylko jedna bramka.
- Ta seria była dla mnie najbardziej emocjonująca. Spotkały się dwa zespoły jednakowego kalibru, grające podobnie. Przegrane i wygrane były po obu stronach- zaznaczył Dustin Brown, kapitan "Królów".
Hokeiści z "Miasta Aniołów" zdobyli Puchar Stanleya tylko raz, w 2012 roku. "Strażnicy" sięgnęli po to trofeum czterokrotnie. Ostatni raz aż 20 lat temu.
Chicago Blackhakws - Los Angeles Kings 4:5 d. (3:2, 1:1, 0:1, d. 0:1)
1:0 - Saad - Kane, Shaw (5:06),
2:0 - Toews - Kane, Seabrook (8:36, 5/4),
2:1 - Carter - Brown, Toffoli (16:31),
2:2 - Williams - Wojnow, King (17:22),
3:2 - Sharp - Kruger (37:34),
3:3 - Toffoli - Greene, King (30:31),
4:3 - Sharp - Saad (38:25, 5/4),
4:4 - Gaborik - Brown, Kopitar (52:43),
4:5 - Martinez - Wiilliams, Greene (65:47)
Minuty kar: 4-10
Strzały: 41-32.
Komentarze