NHL: Grad bramek w Filadelfii
Aż dziesięć bramek padło ostatniej nocy w Wells Fargo Center podczas spotkania Philadelphia Flyers z Tampa Bay Lightning. Kluczowa okazała się druga tercja, w której to hokeiści z Filadelfii zdobyli cztery gole w ciągu niespełna dziewięciu minut.
Flyers w pięknym stylu zdołali przełamać złą passę i wygrać z Lightning po sześciu porażkach z rzędu. Minionej nocy "Lotnicy" na własnym lodowisku pokonali liderów Konferencji Wschodniej 7:3. Dla zespołu z Tampa Bay przegrana była jeszcze bardziej dotkliwa, kiedy okazało się, że kontuzji podczas tego meczu doznała dwójka kluczowych graczy - Tyler Johnson i Viktor Hedman.
Pierwsza tercja nie zapowiadała takiego obrotu wydarzeń. Podczas pierwszej przerwy gospodarze prowadzili 2:1 po bramkach Chrisa VandeVelde i R.J. Umbergera. Wynik na początku drugiej odsłony podwyższył Jakub Voráček. Dla 25-letniego Czecha był to siedemnasty gol w tym sezonie.
Na kolejne bramki nie trzeba było długo czekać. Zaledwie 51 sekund później Jewgienij Nabokow po raz kolejny skapitulował. Po czwartej straconej bramce Rosjanin zjechał do boksu, a jego miejsce pomiędzy słupkami bramki "Błyskawic" zajął Ben Bishop. Kanadyjczyk nie zmienił jednak zbyt wiele, hokeiści z Florydy grali przez chwilę nieco pewniej, jednak po tym, jak Matthew Carle dostał podwójną karę za grę wysokim kijem, Lightning jeszcze bardziej się pogrążyli. Po golach Marka Streita oraz Braydena Schenna było już 6:1.
Przyjezdni zdołali jeszcze strzelić dwie bramki, jednak przeciwnicy wciąż mieli olbrzymią przewagę, której nie mieli zamiaru zaprzepaścić.
Z powodu kontuzji nominalnej "jedynki" Flyers - Steve'a Masona, trener Craig Berube musiał zagrać rezerwowymi bramkarzami. Berube postawił na 33-letniego Roba Zeppa, dla którego był to drugi start w karierze. Kanadyjczyk spisał się dobrze, obronił 21. strzałów przeciwników i wygrał swój drugi mecz. - Czuję się jeszcze lepiej niż za pierwszym razem - powiedział po meczu golkiper "Lotników" - Moi koledzy zagrali niesamowicie, zbudowali prowadzenie 7:1 z drużyną taką, jak ta. Myślę, że dziś wykonaliśmy kawał dobrej roboty.
Philadelphia Flyers - Tampa Bay Lightning 7:3 (2:1, 5:1, 0:1)
1:0 VandeVelde - L. Schenn, Giroux (6:12),
1:1 Stamkos - Johnson, Stralman (10:26, 5/4),
2:1 R.J. Umberger - Read, Coburn (16:15),
3:1 Voráček - Streit, Giroux (21:45, 5/4),
4:1 Bellemare - VandeVelde, Del Zotto (22:36),
5:1 Streit - B. Schenn, Simmonds (27:02, 5/4),
6:1 B. Schenn - Streit, Voráček (28:37, 5/4),
7:1 Raffl - Laughton, Simmonds (35:01),
7:2 Boyle - Paquette, Stralman (35:23)
7:3 Callahan - Drouin, Filppula (41:20, 5/4).
Washington Capitals pokonali w Verizon Center Colorado Avalanche 2:1. Dla zespołu z Denver ten mecz zakończył serię zwycięstw, "Lawiny" zdołały wygrać trzy spotkania pod rząd. Na wyróżnienie zasługują przede wszystkim bramkarze, zarówno Braden Holtby, jak i Siemion Warłamow stawali na głowie, żeby utrzymać swoich kolegów w grze. Górą okazał się Kanadyjczyk, który obronił 31 strzałów i nie pozwolił na utratę prowadzenia w ostatniej tercji. Decydującą bramkę strzelił w drugiej odsłonie Aleksandr Owieczkin. Dla rosyjskiego snajpera był to 22. gol w tym sezonie, 10 zdobyty w przewadze.
W ostatnim z trzech meczy, które odbyły się minionej nocy Los Angeles Kings pokonali u siebie Toronto Maple Leafs 2:0. W 37. sekundzie na prowadzenie gospodarzy wyprowadził Anze Kopitar. Aż do samego końca spotkania nie widzieliśmy żadnej bramki, dopiero na minutę przed ostatnią syreną krążek do pustej bramki skierował Marian Gaborik. Martin Jones zanotował 19 obron i wywalczył trzeci w tym sezonie mecz bez puszczonego gola. Dla Kings była to 900. wygrana w historii istnienia klubu.
Komentarze