NHL: Play-offy bez zeszłorocznych mistrzów (WIDEO)
Już wiemy, które drużyny z Konferencji Zachodniej włączą się do walki o Puchar Stanleya. Są niespodzianki, przed sezonem nikt nie spodziewał się, że w play-offach zabraknie obrońców mistrzowskiego tytułu Los Angeles Kings. Ich miejsce zajęli Calgary Flames.
To nie był dobry sezon dla podopiecznych Darryla Suttera. Mistrzowie sprzed roku zaliczyli świetny początek kampanii, ale później złapali zadyszkę. Kibice kalifornijskiego zespołu nie przejmowali się nadmiernie, ich ulubieńcy od kilku lat grają lepiej w drugiej połowie sezonu. I rzeczywiście "Królowie" rzucili się do pogoni o punkty jeszcze przed weekendem związanym z Meczem Gwiazd, ale to nie wystarczyło. Zabrakło jednej wygranej, tej najważniejszej - we wczorajszym starciu z dywizyjnym rywalem.
Jako że miejsca premiowane dzikimi kartami zajęły drużyny z Dywizji Centralnej, Kings i Flames mogli rywalizować tylko o trzecią lokatę w Dywizji Pacyfiku. Dla obuklubówwczorajszy mecz był o "być albo nie być". W ostatnich latach hokeiści z Kalifornii grając z "nożem na gardle" radzili sobie świetnie, w końcu w zeszłym roku trzykrotnie awansowali w play-offach dopiero po decydującym siódmym spotkaniu. Tym razem jednak doświadczeni "Królowie" ulegli niedawno odbudowanej, niedoświadczonej, młodej drużynie z Kanady.
"Płomienie" już od pierwszego wznowienia rozpoczęły natarcie na bramkę Jonathana Quicka, podczas gdy przyjezdni pierwszy strzał oddali dopiero po niecałych pięciu minutach gry. Defensywa Kings nieco się pogubiła, a zamieszanie w strefie obronnej w dwunastej minucie wykorzystał Johnny Gaudreau. Niedługo później było już 2:0. Mason Raymond wprowadził krążek za niebieską linię i zmylił defensorów gości podając do Jiriego Hudlera. Ten potężnym strzałem umieścił gumę w siatce. Dla 31-letniego Czecha było to trzydzieste trafienie w sezonie.
W drugiej odsłonie "Królowie" zepchnęli gospodarzy do obrony, ale Jonas Hiller nie pozwolił na zmianę wyniku. Gola kontaktowego z dobitki w 45. minucie strzelił Jordan Nolan i wydawało się, że emocje sięgną zenitu. Pod koniec spotkania fani zgromadzeni w Scotiabank Saddledome oglądali poczynania swoich ulubieńców na stojąco. Hokeiści z zachodniego wybrzeża nie zdołali jednak doprowadzić do wyrównania. Wynik celnym strzałem na pustą bramkę przypieczętował tuż przed końcową syreną Hudler.
Dzięki temu zwycięstwu doszło do małej wymiany miejsc. Kings nie awansowali do play-offów pierwszy raz od 2009 roku, tym samym, w którym Flames ostatni raz zawalczyli o Puchar Stanleya. - Trudno ująć słowami to, co się stało - powiedział po porażce Anže Kopitar. - Nie jesteśmy zadowoleni, zawiedliśmy. Nie graliśmy w tym roku wystarczająco dobrze. Nie można awansować do play-offów, kiedy przegrywa się cztery czy pięć spotkań z rzędu.
W pierwszej rundzie fazy mistrzowskiej podopieczni Boba Hartleya zmierzą się z Vancouver Canucks.
Calgary Flames - Los Angeles Kings 3:1 (2:0, 0:0, 1:1)
1:0 Gaudreau - Hudler, Wideman (12:15)
2:0 Hudler - Raymond, Wideman (14:28)
2:1 Nolan - Martinez, Richards (45:00)
3:1 Hudler - Monahan, Gaudreau (59:10)
Minuty kar: 0-2
Strzały na bramkę: 25-34
Flames nie byli jedyną drużyną, która minionej nocy zapewniła sobie miejsce w play-offach. Poza ekipą z Calgary lokaty w czołowej ósemce na Zachodzie pewni są też Winnipeg Jets. Cztery lata minęły od przenosin organizacji z Atlanty do Winnipeg i w końcu kibice z prowincji Manitoba doczekali się awansu swoich ulubieńców do fazy mistrzowskiej. Wczorajsza porażka po rzutach karnych z Colorado Avalanche nie wpłynęła na sytuację w tabeli, dzięki wygranej "Płomieni" podopieczni Paula Maurice'a mają dziką kartę w garści. Trzecie z rzędu czyste konto w regulaminowym czasie gry zaliczył Ondřej Pavelec i pomimo tego, że został pokonany w konkursie najazdów dwukrotnie nie musiał się przejmować, Jets są w play-offach.
Nie wyjaśniła się jeszcze sprawa dzikich kart w Konferencji Wschodniej. Wciąż w grze są trzy drużyny, a tylko dwie z nich zawalczą o Puchar Stanleya. Z ósmej pozycji spadli Boston Bruins, którzy minionej nocy musieli uznać wyższość Florida Panthers - 2:4. Hokeiści z Florydy pokonali Tukkę Raska trzykrotnie w ciągu dziesięciu minut i dowieźli wynik do końcowej syreny. - Strzeliliśmy sobie w stopę - mówił po meczu szkoleniowiec bostońskiej ekipy Claude Julien. - Jesteśmy w trudnej sytuacji, bo nie tylko musimy wygrać kolejny mecz, ale też liczyć na szczęście. Nie chcieliśmy polegać na innych, ale za swoje położenie możemy winić tylko siebie.
Miejsce "Niedźwiadków" zajęli hokeiści Ottawa Senators. Podopieczni Dave'a Camerona bez większych problemów pokonali New York Rangers 3:0. Kolejny raz bohaterem drużyny ze stolicy Kanady był Andrew Hammond. 27-letni debiutant, dzięki któremu "Senatorowie" w ostatnich tygodniach włączyli się do pościgu o play-offy zanotował wczoraj trzecie czyste konto w sezonie. "The Hamburglar" zaliczył 26 udanych interwencji i poprowadził swój zespół do kluczowej wygranej. Bramki dla Senators zdobyli Clarke MacArthur, Kyle Turris i Jean-Gabriel Pageau.
St. Louis Blues wygrali z Chicago Blackhawks 2:1 i zapewnili sobie tytuł mistrza Dywizji Centralnej. Jeszcze pod koniec lutego wydawało się, że "Nutki" nie będą w stanie przejąć pozycji lidera w najmocniejszej dywizji (aż pięć drużyn awansowało do fazy mistrzowskiej) kosztem Nashville Predators. "Drapieżcy" złapali jednak zadyszkę, a hokeiści z St. Louis wręcz przeciwnie - radzili sobie świetnie. W tym miesiącu przegrali tylko jedno spotkanie. Istnieje scenariusz, w którym Hawks i Blues spotkają się już za niecały tydzień w pierwszej rundzie, ale według stanu na dziś podopieczni Kena Hitchcocka powinni zmierzyć się z Minnesotą Wild.
Po dogrywce zakończył się wczorajszy pojedynek Detroit Red Wings z Montreal Canadiens. Górą okazali się Habs - 4:3. Decydującego gola w doliczonym czasie gry strzelił Lars Eller. Mimo porażki podopieczni Mike'a Babcocka mieli co świętować. Dzięki wpadce Bruins "Skrzydła" znalazły się w fazie posezonowej 24. raz z rzędu. To najdłuższa taka seria we wszystkich zawodowych ligach za oceanem (NHL, NBA, MLB, NFL).
Wyniki i skróty wszystkich wczorajszych spotkań znajdziecie tutaj.
Komentarze