NHL: Nieudany debiut Scrivensa (WIDEO)
Pierwszy mecz w barwach Montreal Canadiens rozegrał wczoraj Ben Scrivens. Golkiper sprowadzony do Quebec w zamian za Zacka Kassiana zaliczył świetny start notując 27 obron, ale Habs i tak ulegli Florida Panthers 1:3.
Dla 29-letniego bramkarza wczorajsze starcie z „Panterami” było pierwszym startem w tym sezonie. Poprzednie miesiące Kanadyjczyk spędził pomiędzy słupkami bramki afiliacyjnego zespołu Oilers - Bakersfield Condors. Na nowego golkipera fani kanadyjskiej ekipy nie mogli minionej nocy narzekać, Scrivens stawał na głowie, żeby utrzymać swoją drużynę w grze, ale nie dostał żadnego wsparcia. Ponownie zawiodła ofensywa Habs.
Jedyną bramkę dla przyjezdnych zdobył w trzynastej minucie Max Pacioretty. Później na listę strzelców wpisywali się już tylko podopieczni Gerarda Gallanta. Dwa trafienia do swojego konta dopisał Aleksander Barkov, jedno dołożył Jaromír Jágr. W sumie pierwsza linia ofensywna gospodarzy skompletowała sześć punktów.
Zespół z Sunrise tą wygraną przypieczętował najlepszy miesiąc w historii klubu. W grudniu „Pantery” wygrały jedenaście z czternastu spotkań, zdobyły 22 punkty i przejęły pozycję lidera w Dywizji Atlantyckiej. Po raz pierwszy od niemal ośmiu lat Panthers zanotowali siedem zwycięstw z rzędu.
Znacznie gorzej ten miesiąc wspominać będą hokeiści z Quebec. Canadiens, którzy musieli radzić sobie bez kontuzjowanego Careya Price’a triumfowali zaledwie trzykortnie. Przewaga punktowa jaką wypracowali na początku sezonu stopniowo topniała, w minionym tygodniu Habs zostali zrzuceni ze stołka dywizyjnego lidera.
- Graliśmy dziś z bardzo mocną drużyną - tłumaczył po meczu trener kanadyjskiej ekipy Michel Therrien. - Są utalentowani i dojrzeli jako drużyna w ostatnim czasie. Wraz z Washington Capitals są najmocniejszym zespołem w naszej konferencji, więc nie mogło być łatwo.
Florida Panthers – Montreal Canadiens 3:1 (1:1, 1:0, 1:0)
0:1 Pacioretty – Subban, Galchenyuk 12:39 (w przewadze)
1:1 Barkov – Kulikow, Ekblad 16:28 (w przewadze)
2:1 Jágr – Huberdeau, Barkov 21:16
3:1 Barkov – Gudbranson, Huberdeau 48:53
Minuty kar: 13-17
Strzały na bramkę: 30-30
Widzów: 19,822
Najlepsza drużyna ligi nie poradziła sobie ze znajdującymi się na samym dnie tabeli hokeistom Columbus Blue Jackets. Podopieczni Johna Tortorelli pokonali Dallas Stars 6:3. Zespół z Ohio znalazł sposób na obu bramkarzy teksańskiej ekipy. Po pierwszej tercji i trzech wpuszczonych bramkach taflę opuścił Kari Lehtonen, ale jego rodak Antti Niemi nie poradził sobie lepiej, skapitulował dwukrotnie. Bardzo dobry występ w bramce „Kurtek” zanotował Curtis McElhinney. Doświadczony golkiper, który w ostatnim czasie zawodził, zanotował 40 obron.
Aż trzynaście bramek padło we wczorajszym starciu pomiędzy Arizona Coyotes i Chicago Blackhawks. Ostatecznie zwycięstwo zgarnęli aktualni mistrzowie, podopieczni Joela Quenneville’a pokonali pustynnych rywali 7:5. Hat-tricka skompletował kapitan „Kojotów” Shane Doan. Dzięki trzem trafieniom 39-letni napastnik wyrównał klubowy rekord, ostatni z goli był numerem 379. Tyle samo bramek dla ekipy z Glendale zdobył w przeszłości Dale Hawerchuk.
87 minut karnych w ostatnich sekundach minionej nocy podyktowali sędziowie w TD Garden. Boston Bruins gościli Ottawa Senators. „Niedźwiadki” zwyciężyły 7:3, a pierwszego hat-tricka w karierze ustrzelił Jimmy Hayes. Hokeiści skakali sobie do gardeł już od pierwszego wznowienia, miarka przebrała się na minutę przed końcową syreną. Najpierw rękawice zrzucili Max McCormick i Landon Ferraro. Później do walki rzucili się Matt Beleskey, Zac Rinaldo, Kevan Miller, Adam McQuaid, Chris Neil, Zack Smith, Dave Dziurzynski i Mark Borowiecki. Każdy z nich został odesłany do szatni z karą meczu.
To koniec zwycięskiej serii Calgary Flames. Podopieczni Boba Hartleya przegrali minionej nocy z Anaheim Ducks 0:1. Kalifornijczycy zakończyli trwającą od października passę wygranych na własnym lodzie. Zawiodła ofensywa „Płomieni”, hokeiści z prowincji Alberta oddali zaledwie czternaście strzałów w stronę bramki ekipy z zachodniego wybrzeża. Jedyne trafienie w tym pojedynku zanotował w drugiej tercji Shawn Horcoff. Krążek w siatce umieścił także Ryan Kesler, na kilka sekund po końcowej syrenie. Strzał amerykańskiego środkowego sprowokował zawodników Flames, kilku z nich rzuciło się na odjeżdżającego w stronę ławki napastnika „Kaczorów”.
Aż jedenaście punktów przewagi nad drugimi w tabeli dywizyjnej Arizona Coyotes mają już hokeiści Los Angeles Kings. Ekipa z Kalifornii wygrała wczoraj trzecie starcie z rzędu, ich ofiarą padli tym razem Edmonton Oilers – 5:2. Wyśmienity start zaliczył Jonathan Quick, amerykański golkiper wybronił 42 strzały rywali. Znacznie gorzej po drugiej stronie lodowiska poradził sobie Cam Talbot, po trzech wpuszczonych bramkach zmienił go Anders Nilsson.
Na początku trzeciej tercji wczorajszego spotkania z Nashville Predators, St. Louis Blues wygrywali już dwoma bramkami, „Drapieżcy” zdołali jednak powrócić do gry w ostatnich minutach regulaminowego czasu gry. Gole dla przyjezdnych ustrzelili wtedy Shea Weber i Colin Wilson. Hokeiści z „Miasta Muzyki” zdołali jednak urwać „Bluesmenom” tylko punkt, ekipa z St. Louis zwyciężyła w dogrywce. Decydujące trafienie należało do Alexandra Steena.
WYNIKI WSZYSTKICH WCZORAJSZYCH SPOTKAŃ
TABELA
Komentarze