NHL: Passa Caps trwa (WIDEO)
Do dziewięciu wygranych spotkań z rzędu przedłużyli wczoraj swoją serię hokeiści Washington Capitals. Podopieczni Barry’ego Trotza pokonali przed własną publicznością Buffalo Sabres 5:2. Kluczowa była trzecia tercja, w której Caps grali bez dwóch napastników, zdołali jednak ustrzelić aż cztery gole.
Spotkanie lepiej rozpoczęli hokeiści z Buffalo. Jako pierwszy na listę strzelców w zaledwie szóstej minucie wpisał się Brian Gionta. Kapitan „Szabel” dostał idealne podanie od Jacka Eichela, musiał tylko dołożyć kija by lampka za plecami Bradena Holtby’ego zapaliła się na czerwono.
W grze przez długi czas utrzymywał przyjezdnych Chad Johnson, który w całym meczu zmierzył się z 42 strzałami rywali. Po raz pierwszy krążek zatrzepotał w siatce Sabres w 36. minucie. Błąd popełnił 29-letni golkiper. Johnson starał się wybić krążek zza bramki, ale guma trafiła prosto na kij nadjeżdżającego Justina Williamsa. Doświadczony napastnik wykorzystał swoją szansę i bez większych problemów umieścił krążek w pustej bramce.
Ekipa ze stanu Nowy Jork odzyskała prowadzenie jeszcze przed drugą przerwą. Trzecia tercja nie zapowiadała się dobrze dla hokeistów ze stolicy Stanów Zjednoczonych. Caps stracili Jaya Beagle’a oraz Nicklasa Bäckströma, mieli problemy z wykończeniem akcji, a błędy defensywy co chwilę naprawiać musiał Braden Holtby. Podopieczni Barry’ego Trotza pokazali jednak, dlaczego są jedną z najlepszych drużyn w lidze i w pięknym stylu rozprawili się z niżej notowanymi przeciwnikami.
Jako pierwszy sposób na Johnsona znalazł Aleksander Owieczkin. Kapitan „Stołecznych” uderzył z bliska, 29-letni Kanadyjczyk nie miał szans na obronę. Niedługo później gumę za parkanami byłego golkipera Boston Bruins umieścił Marcus Johansson. Niecałe dwie minuty później prowadzenie Caps podwoił André Burakovsky. Pomimo usilnych starań pierwszej formacji ofensywnej Sabres prowadzonej przez Eichela, podopieczni Dana Bylsmy nie zdołali pokonać po raz kolejny Holtby’ego. Wynik na nieco ponad minutę przed końcową syreną strzałem do pustej bramki ustalił Owieczkin.
- Jesteśmy nieugięci i pewni siebie - komentował w szatni bramkarz stołecznej ekipy. - Oczywiście kontuzje mogą sprawić, że wygrywanie będzie trudniejsze, ale zawsze znajdziemy jakiś sposób na pokonanie rywali. Ten mecz pokazał, że mamy głębie składu, wszystko nie pójdzie na marne, jeśli stracimy kilku graczy.
Washington Capitals – Buffalo Sabres 5:2 (0:1, 1:1, 4:0)
0:1 Gionta – Eichel, Girgensons 5:48
1:1 Williams 14:08
1:2 Girgensons – Eichel 38:53
2:2 Owieczkin – Kuzniecow, Oshie 41:24
3:2 Johansson – Kuzniecow, Niskanen 48:32 (w przewadze)
4:2 Burakovsky – Johansson 49:56
5:2 Owieczkin 58:47 (pusta bramka)
Minuty kar: 10-10
Strzały na bramkę: 43-27
Widzów: 18,506
Jonathan Bernier wraca na dobre tory. Po beznadziejnym początku sezonu wydaje się, że golkiper Toronto Maple Leafs w końcu odnalazł się w tej grze. Minionej nocy 27-letni Kanadyjczyk wybronił aż 39 strzałów hokeistów Pittsburgh Penguins, jego drużyna wygrała po serii rzutów karnych 3:2. To był prawdziwy bramkarski pojedynek, zarówno Bernier, jak i znajdujący się po drugiej stronie lodowiska Matt Murray momentami zachwycali. Decydujące trafienie w konkursie najazdów należało do P.A. Parenteau.
W tym sezonie San Jose Sharks lepiej radzą sobie na wyjazdach, niż we własnej hali. Wczoraj Kalifornijczycy wygrali swoje trzynaste spotkanie na obcym terenie, tym razem ofiarą wyjazdowych „Rekinów” padli hokeiści Philadelphia Flyers. Za wygraną w głównym stopniu odpowiadają formacje do zadań specjalnych ekipy z zachodniego wybrzeża. Trzy z czterech goli Sharks padło w przewagach liczebnych.
WYNIKI WSZYSTKICH WCZORAJSZYCH SPOTKAŃ
TABELA
Komentarze