NHL: Lider zdemolowany w Columbus (WIDEO)
Montréal Canadiens przylecieli do Columbus jako lider tabeli całej NHL. Wylecieli nadal na pierwszym miejscu, ale z jedną z największych klęsk w pięknej historii klubu.
Zespół z Montrealu, który do wczoraj nie przegrał w tym sezonie meczu w regulaminowym czasie gry, w Columbus poniósł porażkę aż 0:10. Wyrównał w ten sposób rekord najwyższej porażki w swoich dziejach, znaczonych 24 Pucharami Stanleya. Po raz ostatni "Habs" w tych rozmiarach przegrali 4 stycznia 1942 roku z Detroit Red Wings. Gdyby tego wszystkiego było mało, to taki "prezent" dostał trener gości Michel Therrien na obchodzone wczoraj 53. urodziny. Dla Blue Jackets po dwie bramki i asystę zaliczyli: Josh Anderson i Nick Foligno, po dwa razy trafiali także: Cam Atkinson i Scott Hartnell, gola i asystę uzyskał Seth Jones, na listę strzelców wpisał się także David Savard, a czterema punktowymi podaniami błysnął Alexander Wennberg. Gospodarze oddali w całym meczu właśnie o 10 strzałów więcej od rywali. W ich bramce bezbłędny był Siergiej Bobrowski, który skutecznie interweniował 30 razy i po raz trzeci w ostatnich sześciu meczach zachował "czyste konto".
Dla Blue Jackets to najwyższe zwycięstwo w historii klubu. Zawodnicy gospodarzy okazali rywalom miłosierdzie i dwóch ostatnich goli strzelonych w trzeciej tercji w ogóle nie świętowali. Także trener John Tortorella nie chciał po meczu dodatkowo upokarzać rywali. - Zdarzyło nam się być po drugiej stronie w takiej sytuacji. Nie chodzi o to, żeby przeciwnika poniżać - powiedział. - Trzeba szanować przeciwnika i to, przez co przechodzi. Czasem to się zdarza. Jeżeli w taki sposób przegrywasz, to jest to tylko kolejna porażka, a jeśli wygrywasz, to kolejne zwycięstwo. Nic więcej.
Marne było to jednak pocieszenie dla graczy Canadiens. Mimo że klęska w tych rozmiarach nie zmieniła ich pierwszej pozycji w tabeli całej ligi, to trudno przejść nad nią do porządku dziennego. Zawodnicy wskazywali, że charakter muszą pokazać dziś w meczu z Philadelphia Flyers przed własną publicznością. - Trudno się otrząsnąć, gdy stracisz tyle goli, ale zobaczymy, jaką jesteśmy grupą, gdy założymy łyżwy w sobotę - powiedział Max Pacioretty. - Jeśli chodzi o ten mecz w Columbus, to zdecydowanie zasłużyliśmy na taki wynik. W bramce gości cały mecz rozegrał Al Montoya. Mimo przebiegu wydarzeń na lodzie, trener Therrien nie zdecydował się go wymienić na Careya Price'a.
Columbus Blue Jackets - Montréal Canadiens 10:0 (3:0, 5:0, 2:0)
1:0 Atkinson - Foligno - Wennberg 10:56 (w przewadze)
2:0 Jones - Anderson 11:54
3:0 Savard - Nutivaara 14:06
4:0 Atkinson - Gagner - Wennberg 24:01 (w przewadze)
5:0 Foligno - Werenski - Wennberg 30:12 (w przewadze)
6:0 Hartnell - Jenner - Dubinsky 31:53 (w przewadze)
7:0 Foligno - Saad - Wennberg 33:39
8:0 Anderson - Karlsson - Johnson 38:32
9:0 Hartnell - Jones - Werenski 48:06
10:0 Anderson - Calvert - Karlsson 50:45
Strzały: 40-30.
Minuty kar: 4-12.
Widzów: 14 436.
Winnipeg Jets pokonali Detroit Red Wings 5:3, a ich niespodziewanym bohaterem został Brandon Tanev. Kanadyjczyk doprowadził do remisu 3:3, a później strzelił gola, który okazał się być zwycięskim. Były to jego pierwsze trafienia w NHL. Gole dla Jets strzelali także: Patrik Laine, Mark Scheifele i Nikolaj Ehlers. Drużyna z Winnipeg wygrała po raz pierwszy od czterech spotkań. Z kolei Red Wings przegrali już czwarty kolejny mecz. Jets zajmują czwarte miejsce w dywizji centralnej, a ich wczorajsi rywale także czwarte w metropolitalnej.
Anaheim Ducks wygrali 5:1 z Arizona Coyotes. Do zwycięstwa poprowadził ich Rickard Rakell, który strzelił dwa gole i zaliczył asystę. Ponadto bramki dla "Kaczorów" strzelali: Kevin Bieksa, Jakob Silfverberg oraz Antoine Vermette, a John Gibson obronił 21 strzałów. Drużyna z Anaheim już po pierwszej tercji prowadziła 3:0. Zwycięstwo pozwoliło jej zrehabilitować się za dwie wcześniejsze porażki przed własną publicznością, w których strzeliła zaledwie 1 gola, a straciła aż 9.
WYNIKI WSZYSTKICH WCZORAJSZYCH SPOTKAŃ
Komentarze