NHL: Piękna seria Blue Jackets trwa (WIDEO)
Wciąż nie ma w NHL mocnych na znajdujący się w niewiarygodnej formie zespół Columbus Blue Jackets. Lider ligowej tabeli tej nocy wygrał mecz na szczycie konferencji wschodniej i na przerwę świąteczną udaje się z serią 12 kolejnych zwycięstw.
To nie był taki sam wieczór w Columbus, jak ten z listopada, gdy Blue Jackets rozgromili Canadiens 10:0. Ale za każde zwycięstwo w NHL dostaje się tyle samo punktów. Tej nocy Columbus Blue Jackets dopisali do swojego konta kolejne 2 "oczka", dzięki pokonaniu Canadiens na swoim terenie 2:1. Sam Gagner w 18. minucie dał im prowadzenie podczas gry w przewadze, a na początku drugiej tercji na 2:0 podwyższy Brandon Saad, który dostał świetne podanie od Nicka Foligno i przytomnie przyjął krążek łyżwą, od razu ustawiając go sobie do strzału. Saad miał dzięki temu odsłoniętą bramkę, a desperacka próba interwencji bramkarza gospodarzy Ala Montoi na nic się zdała. Foligno asystował przy obu golach swojej drużyny, a bramkarz Blue Jackets Siergiej Bobrowski obronił 36 strzałów. Nie udało mu się zachować "czystego konta", bo w 50. minucie strzałem niemal z przedłużenia linii bramkowej pokonał go Jeff Petry.
12 kolejnych zwycięstw to absolutny rekord w historii klubu z Columbus. Wczoraj także klub ustanowił swój najlepszy wynik, zdobywając punkty w 14. kolejnym spotkaniu. Do wyrównania najdłuższej serii triumfów w historii NHL brakuje podopiecznym Johna Tortorelli jeszcze 5 wygranych. 17 razy z rzędu wygrywali w sezonie 1992-93 Pittsburgh Penguins. Blue Jackets mają na koncie już 50 punktów i na przerwę świąteczną udali się jako lider tabeli całej NHL. Ale oczekiwania w Columbus wzrosły na tyle, że nawet takie zwycięstwo w meczu na szczycie konferencji wschodniej nie zadowala do końca zawodników i trenera, jeśli styl nie jest najlepszy. A ich zdaniem, tej nocy nie był. - W trzeciej tercji trochę się pogubiliśmy, jakbyśmy liczyli, że oni zrezygnują z walki - powiedział Tortorella. - Ale myślę, że w tych ostatnich 3-4 minutach dobrze broniliśmy i znaleźliśmy sposób na odniesienie zwycięstwa.
Tortorella jest znany z wysokich wymagań wobec swoich podopiecznych i z tego, że rzadko daje się ponieść entuzjazmowi. Przed sezonem z dużą rezerwą wypowiadał się o szansach swojej drużyny. Teraz, gdy on i jego podopieczni mogą patrzeć na resztę ligi z góry, wreszcie ma powody do radości. - Chłopcy powinni czuć się dumni z miejsca, w którym teraz jesteśmy - skomentował po wczorajszym spotkaniu. Montréal Canadiens, mimo porażki, pozostają na drugim miejscu w konferencji wschodniej. 46 punktów daje im bowiem prowadzenie w dywizji atlantyckiej. Środkowy "Habs" Torrey Mitchell mówił po wczorajszym spotkaniu, że jego zespół mógł przerwać zwycięską passę rywali, ale nie pozwoliła na to świetna gra bramkarza Blue Jackets. - Bobrowski stawał na głowie. W trzeciej tercji całkiem dobrze ich nacisnęliśmy, ale on miał dużo świetnych interwencji. Myślę, że to właśnie on był tym elementem, który przesądził o wyniku - ocenił Mitchell.
Columbus Blue Jackets - Montréal Canadiens 2:1 (1:0, 1:0, 0:1)
1:0 Gagner - Foligno - Atkinson 17:50 (w przewadze)
2:0 Saad - Foligno - Wennberg 21:22
2:1 Petry - Terry - Barberio 49:08
Strzały: 24-37.
Minuty kar: 4-8.
Widzów: 18 147.
New York Islanders pokonali Buffalo Sabres 5:1 w meczu dwóch najsłabszych drużyn konferencji wschodniej. Ryan Strome strzelił gola i zaliczył asystę, pięknym golem po dostawieniu kija do krążka między kołami wznowień popisał się Anthony Beauvillier, a dla zwycięzców trafiali także: John Tavares, Andrew Ladd i Calvin de Haan. 28 strzałów obronił bramkarz "Wyspiarzy" Thomas Greiss. Jego zespół wygrał drugi kolejny mecz po serii 5 porażek.
Nie tylko Columbus Blue Jackets są w trakcie najdłuższej w historii klubu serii zwycięstw. Minnesota Wild pokonali New York Rangers 7:4 i odnieśli 10. zwycięstwo z rzędu, co jest klubowym rekordem. Charlie Coyle strzelił gola i zaliczył 3 asysty, Mikko Koivu i Jason Zucker do swoich bramek dołożyli po dwa punktowe podania, Mikael Granlund i Nino Niederreiter po razie trafili i asystowali, a na listę strzelców wpisali się także: Matt Dumba i Marco Scandella. Wild w drugiej tercji strzelili aż 5 goli. Drużyna z St. Paul z dorobkiem 46 punktów zajmuje drugie miejsce w dywizji centralnej. Rangers mają 47 "oczek" i znajdują się na trzeciej pozycji w dywizji metropolitalnej.
Drugie miejsce w tej samej dywizji z 49 punktami okupują Pittsburgh Penguins, którzy tej nocy pokonali New Jersey Devils 4:1, rehabilitując się za czwartkową porażkę 1:7 z Blue Jackets. Sidney Crosby potężnym uderzeniem w przewadze zdobył 24. gola w sezonie i umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji strzeleckiej ligi, obrońca Chad Ruhwedel zdobył swoją pierwszą bramkę w NHL, a gole dla "Pingwinów" strzelali także: Eric Fehr i Patric Hörnqvist. Devils przegrali 8 z 9 ostatnich meczów i są na przedostatnim miejscu w dywizji metropolitalnej.
Gol Sidneya Crosby'ego
Na czwartą pozycję w tej dywizji z 44 punktami awansowała ekipa Washington Capitals, która w nocy polskiego czasu pokonała 4:0 Tampa Bay Lightning. John Carlson strzelił dwa gole, Marcus Johansson raz trafił i raz asystował, a Aleksandr Owieczkin zdobył gola po świetnym podaniu lobem od Dmitrija Orłowa. Stojący w bramce "Stołecznych" Braden Holtby obronił wszystkie 23 strzały rywali i po raz trzeci w tym sezonie zachował "czyste konto". Capitals prowadzą w tabeli rywalizacji o dwie "dzikie karty" do play-offów z konferencji wschodniej. Lightning są w niej dopiero na czwartym miejscu.
Gol Aleksandra Owieczkina
Detroit Red Wings po rzutach karnych pokonali Florida Panthers 4:3. Tak się złożyło, że przy decydującym karnym spotkali się: jeden z najlepszych specjalistów w tym elemencie na świecie Frans Nielsen i najczęściej przegrywający karne w historii bramkarz NHL Roberto Luongo. Duńczyk zdobył gola uznanego dopiero po analizie wideo, bo nie jest jasne, czy nie dotknął krążka już po kontakcie z nim Luongo. Nielsen strzelił w NHL 43 gole z karnych i wspólnie z Radimem Vrbatą jest rekordzistą wszech czasów. Wcześniej to on także doprowadził do dogrywki, a dla "Czerwonych Skrzydeł" z gry trafiali również: Drew Miller i Anthony Mantha. Stojący w bramce Red Wings Jared Coreau wygrał swój pierwszy mecz w NHL, dzięki obronieniu 31 strzałów z gry i jednego karnego.
Kontrowersyjny rzut karny Fransa Nielsena
Carolina Hurricanes przegrywali z Boston Bruins już 0:2, ale wygrali po dogrywce 3:2. Decydującego gola strzelił Teuvo Teräväinen, a wcześniej Justin Faulk i Jordan Staal zaliczyli po bramce i asyście. Hurricanes z 37 punktami zajmują nadal szóste miejsce w dywizji metropolitalnej, a Bruins zdobyli dotąd 40 "oczek" i wciąż są na dającej na koniec sezonu awans do play-offów trzeciej pozycji w dywizji atlantyckiej.
Niespodziewane zwycięstwo po dogrywce odniosła najsłabsza w całej lidze drużyna Colorado Avalanche, która pokonała 2:1 lidera konferencji zachodniej Chicago Blackhawks. Tym nieoczekiwanym prezentem świątecznym dla swoich fanów ekipa "Lawiny" przerwała serię 5 porażek. Zwycięstwo dał jej w dodatkowej części gry Nathan MacKinnon, który wcześniej asystował także przy golu Mikko Rantanena. Tyson Barrie asystował przy obu trafieniach, ale bohaterem wieczoru był bramkarz "Avs" Calvin Pickard, który obronił 38 z 39 strzałów. Drużyna z Denver nadal jednak z 25 punktami jest ostatnia w tabeli całej NHL. Blackhawks zdobyli 49 "oczek", co jest drugim wynikiem w lidze.
Także dogrywka wyłoniła zwycięzcę meczu pomiędzy Dallas Stars a Los Angeles Kings. Esa Lindell zdobył w niej gola, który dał drużynie z Dallas zwycięstwo 3:2. Wcześniej dla zwycięzców trafili również: Tyler Seguin i Radek Faksa. Z kolei Kari Lehtonen interweniował skutecznie 29 razy. Stars z 35 punktami zajmują piąte miejsce w dywizji centralnej. Kings z dorobkiem 38 "oczek" są na czwartym w dywizji Pacyfiku.
Calgary Flames pokonali Vancouver Canucks 4:1. Bohaterami "Płomieni" byli: Mark Giordano i Mikael Backlund. Ten pierwszy strzelił dwa gole, a drugi przy dwóch asystował, a w dodatku sam wpisał się na listę strzelców. Uzupełnił ją w zwycięskim zespole Matthew Tkachuk. Flames wygrali tylko 2 z ostatnich 5 meczów po serii 6 zwycięstw. Drużyna z Calgary ma 38 punktów i zajmuje 5. miejsce w dywizji Pacyfiku. Canucks ze stratą 7 punktów są w niej bezpośrednio za "Płomieniami".
Toronto Maple Leafs pokonali Arizona Coyotes 4:1. Leo Komarov strzelił dla "Klonowych Liści" dwa gole, William Nylander przerwał serię 13 gier bez trafienia, zdobywając z kontry pięknego gola strzałem pod poprzeczkę z backhandu, a trafił także Connor Brown. Temu ostatniemu asystował wybrany z numerem 1 tegorocznego draftu Auston Matthews, który rozgrywał swój pierwszy mecz w NHL w rodzinnym stanie Arizona. Maple Leafs popsuli święto żywej legendy Coyotes Shane'a Doana, rozgrywającego swój mecz nr 1 500 w NHL. Kapitan "Kojotów" uczcił go przynajmniej 400. golem w najlepszej lidze świata.
Gol Williama Nylandera
San Jose Sharks po dogrywce pokonali 3:2 Edmonton Oilers w meczu dwóch najlepszych w tym sezonie zespołów dywizji Pacyfiku. Do zwycięstwa poprowadził "Rekiny" debiutujący w tym sezonie w NHL Kevin Labanc, który strzelił dwa gole, w tym zwycięskiego w dogrywce. Joe Pavelski dołożył do wygranej gola i asystę, a Brent Burns odebrał Erikowi Karlssonowi prowadzenie w klasyfikacji punktowej obrońców, asystując dwukrotnie. Identyczny dorobek zaliczył Logan Couture. Dla Oilers gola i asystę zaliczył lider ligowej klasyfikacji najskuteczniejszych Connor McDavid, który ma już 42 punkty. Sharks prowadzą w dywizji z dorobkiem 43 punktów, a Oilers zajmują w niej drugie miejsce, tracąc do lidera 1 "oczko".
Komentarze