Legenda Boston Bruins nie żyje
Ogłoszony w niedzielę jednym ze 100 największych graczy w historii NHL Milt Schmidt zmarł wczoraj w wieku 98 lat.
Mieliśmy duży pokój, więc zawsze byliśmy razem. Po treningach dyskutowaliśmy, nad czym powinniśmy popracować, a po meczach mówiliśmy sobie, co zrobiliśmy źle. Nie było tam żadnego życia nocnego czy czegoś w tym stylu. Naprawdę cały czas nad sobą pracowaliśmy i to przyczyniło się do naszego sukcesu bardziej niż cokolwiek innego
Jest w Bostonie dwóch ludzi przeciwko którym grałem i ich szanuję. Chłopaków, których naprawdę podziwiam. To Bobby Orr i "Wujek Miltie". To był ciężko pracujący zawodnik, świetnie jeżdżący na łyżwach, znakomity rozgrywający i prawdziwy wojownik
Trudno by było znaleźć kogokolwiek, kto odczuwałby większą dumę z bycia członkiem Boston Bruins niż Milt Schmidt. Jako zawodnik, działacz, ambasador przez ponad 80 lat służył Bostonowi, klubowi i całej NHL. Jego szacunkowi dla hokeja dorównywała jego pokora, a było to odzwierciedlone w respekcie, jakim przez lata darzyli go rywale i kolejne pokolenia hokeistów Bruins
Milt był jedną z najbardziej szanowanych i przyjaznych osób, jakie kiedykolwiek spotkałem. Strata człowieka takiego jak on, który poświęcił całe życie hokejowi, jest bardzo dotkliwa dla Boston Bruins i całego hokejowego środowiska. Będzie go bardzo brakowało, ale nigdy nie zostanie zapomniany
Komentarze