NHL: Na wakacjach pośpiech nie jest wskazany
Fiński napastnik Florida Panthers Aleksander Barkov przyleciał na wakacje do swojej ojczyzny, co okazało się bardziej kosztowne niż początkowo zakładał. A wszystko przez ogromny mandat, którym został ukarany.
22-latek rosyjskiego pochodzenia jechał z prędkością 105 km/h po drodze, na której ograniczenie wynosiło 60 km/h. W swoim obecnym miejscu zamieszkania, czyli na Florydzie taki błąd kosztowałby go jakieś 150 dolarów, ale ta sytuacja miała miejsce w bardzo rygorystycznej i surowo traktującej tego typu wykroczenia Finlandii.
Ostatecznie do zapłaty wyszło bagatela 46 675 euro, czyli ponad 200 400 złotych. Szkopuł tkwi w tym, iż w krainie tysiąca jezior mandaty ustala się w wysokości proporcjonalnej do rocznych dochodów ukaranego. Fiński system prawny wychodzi z założenia, iż mandat nie może być taki sam dla wszystkich. Żeby spełniał swoją funkcję i wpływał mobilizująco musi być dostosowany odpowiednio do zarobków ukaranego.
Barkov nie jest pierwszym hokeistą z NHL, który u siebie w kraju słono zapłacił za nie stosowanie się do znaków ograniczających prędkość. Takie przypadki mieli również członek Galerii Sław Teemu Selanne, który musiał wyciągnąć z kieszeni 39 tysięcy dolarów i Leo Komarov z New York Islanders ukarany mandatem w wysokości 40 tysięcy dolarów. W przeliczeniu na walutę amerykańską Barkov uszczuplił swoje konto o 54 tysiące. Jego roczne zarobki wynoszą 5 900 000 dolarów.
System obowiązujący w Finlandii jest powszechnie krytykowany, oczywiście w szczególności przez osoby zamożne, które nie rozumieją dlaczego robiąc to samo co człowiek o niższych zarobkach, muszą płacić więcej. Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że przecież każdy jednak płaci tyle samo….procentowo. Choć kwota jest inna to procent dochodów ten sam.
Komentarze