NHL: Nowy kontrakt gwiazdy Red Wings zapowiada lokaut? (WIDEO)
30,5 miliona dolarów zarobi przez najbliższych 5 lat najskuteczniejszy w ostatnim sezonie zawodnik Detroit Red Wings Dylan Larkin. Jego nowa umowa jest kolejną, która może wskazywać, kiedy należy się spodziewać kolejnego lokautu w NHL.
Larkinowi w czerwcu skończył się pierwszy kontrakt podpisany w NHL i miał status "chronionego wolnego agenta". W 2023 roku, gdy skończy się podpisana dziś umowa, będzie już wolnym graczem. Do tego czasu zarobi 30,5 miliona dolarów, czyli średnio rocznie 6,1 mln.
Taka kwota będzie wliczana do sumy wynagrodzeń klubu z Detroit, ale pensja zawodnika w każdym sezonie będzie mocno zróżnicowana. W najbliższym zarobi 6,75 mln., w tym milion za podpisanie kontraktu, w kolejnym 7 milionów, później jego wynagrodzenie spadnie do 4,75 mln., następnie wzrośnie do 6,75 mln. i wreszcie znów spadnie, tym razem do poziomu 5,25 mln.
Szczególnie wymowny jest spadek wynagrodzenia gracza o 2,25 mln. dolarów przewidziany na sezon 2020-21. To obniżka bliska maksymalnej dopuszczalnej przepisami NHL, która wynosi 35 %. Jest tajemnicą poliszynela, że właśnie na sezon 2020-21 wielu ludzi w NHL przewiduje kolejny lokaut. Co prawda obecny Zbiorowy Układ Pracy (CBA) obowiązuje do 2022 roku, ale zarówno władze NHL, jak i Związek Zawodników mają zgodnie z zawartą w nim klauzulą możliwość wypowiedzenia go o rok wcześniej. A gdyby został wypowiedziany w 2021 roku, to już rok wcześniej powinien być negocjowany nowy. W razie braku zgody między stronami w sezonie 2020-21 lokaut może więc zostać przez właścicieli klubów użyty jako środek nacisku.
Kontrakt Larkina nie jest pierwszym, który wskazuje wiszące nad ligą widmo lokautu. Najgłośniejszy i dość kuriozalny przypadek to 100-milionowa umowa Connora McDavida, która wejdzie w życie od nowego sezonu. Kapitan Edmonton Oilers z tych 100 milionów dolarów zaledwie 14 otrzyma w wynagrodzeniu zasadniczym, a aż 86 w dodatkach za podpisanie umowy. W sezonie 2020-21 jego pensja zasadnicza ma wynosić milion dolarów, a kolejnych 12 otrzyma jako dodatek.
Podobne, pozornie dziwne warunki finansowe znajdują się m.in. w kontraktach Careya Price'a, Victora Hedmana, Dereka Stepana czy Jamie'ego Benna. Z kolei podpisane wczoraj porozumienie Christiana Dvoraka z Arizona Coyotes zawiera znaczący spadek wynagrodzenia w sezonie 2022-23, a więc obóz Amerykanina wydaje się spodziewać lokautu dopiero po zakończeniu obowiązującego CBA. Warto zwrócić uwagę, że w umowie Larkina ten sezon jest drugim najniżej płatnym.
Dylan Larkin w ostatnim sezonie rozegrał dla Detroit Red Wings wszystkie 82 mecze, w których strzelił 16 goli i zaliczył 47 asyst. 63 punkty dały mu miano najskuteczniejszego zawodnika "Czerwonych Skrzydeł". Generalny menedżer klubu Ken Holland wyraził zadowolenie z przedłużenia umowy z gwiazdą zespołu. - To bardzo dobry kontrakt dla Red Wings i bardzo dobry dla Dylana - powiedział. Larkin ma zarówno amerykańskie, jak i kanadyjskie obywatelstwo, ale na arenie międzynarodowej reprezentuje USA, a urodził się nieopodal Detroit.
- To, że mogę grać właściwie w moim mieście i że zostaję w Red Wings na kolejne 5 lat to dla mnie wielki zaszczyt - skomentował po podpisaniu kontraktu. Słynący ze swojej szybkości 22-letni zawodnik nie ukrywa, że chce być liderem zespołu. - Bycie liderem jest dla mnie czymś naturalnym. Nie będę udawał kogoś innego niż jestem - mówi odważnie. - Przez te lata, które mijają, stałem się bardziej dojrzały i nauczyłem się dużo od jednych z najlepszych liderów w tym sporcie, takich jak Henrik Zetterberg, Pawieł Daciuk, Niklas Kronwall, Justin Abdelkader czy Trevor Daley.
Larkin został przez Red Wings wybrany z numerem 15 draftu w 2014 roku. Do tej pory rozegrał w NHL 242 mecze sezonów zasadniczych, strzelił 56 goli i zaliczył 84 asysty. W play-offach wystąpił tylko 5-krotnie i zdobył 1 bramkę.
Podpisanie nowego kontraktu z Larkinem powoduje dla władz klubu pewne problemy. Oznacza on bowiem, że Red Wings właśnie przekroczyli o 3,27 mln. dolarów dopuszczalny limit wynagrodzeń, a kontrakty na nowy sezon ma podpisane 21 zawodników ze składu przewidzianego do gry w NHL. Przepisy pozwalają na przekroczenie limitu w przerwie między sezonami o maksymalnie 10 %, ale przed startem rozgrywek "Czerwone Skrzydła" muszą swoją listę płac "posprzątać". Prawdopodobnie jednak uda się to zrobić przy pomocy listy graczy długotrwale kontuzjowanych. Umieszczenie na niej hokeisty pozwala na pewną ulgę w walce o zmieszczenie się pod limitem.
Miejsce na tej liście zapewne zajmie Szwed Johan Franzén, który ma jeszcze przez dwa lata ważny kontrakt, ale nie grał w hokeja od sezonu 2015-16 i najprawdopodobniej już nie zagra, biorąc pod uwagę, że ma 39 lat i ciągle ogromne problemy zdrowotne związane z powikłaniami po licznych wstrząśnieniach mózgu.
Komentarze