NHL: Pierwsza głowa spadła. Los Angeles Kings zwolnili trenera
Nie pomogły dwa zwycięstwa w trzech ostatnich meczach. Klub Los Angeles Kings zwolnił Johna Stevensa ze stanowiska trenera zespołu. A ta zmiana oznacza również odejście... selekcjonera reprezentacji Niemiec.
Klub z "Miasta Aniołów" ogłosił dziś rozstanie z trenerem, który prowadził drużynę od początku zeszłego sezonu. Jego miejsce w boksie tymczasowo zajmie Willie Desjardins. Razem ze Stevensem odchodzi jego asystent Don Nachbaur
Los Angeles Kings po 13 meczach tego sezonu zajmują z zaledwie 9 punktami ostatnie miejsce w konferencji zachodniej, a dopiero wczoraj wygrywając z Columbus Blue Jackets uciekli z ostatniego w całej lidze. Drużyna przegrała 9 ze wspomnianych 13 spotkań i strzeliła najmniej goli w tych rozgrywkach (28). Moment zwolnienia trenera może jednak wydawać się o tyle zaskakujący, że pojawiły się w ostatnich dniach sygnały, które mogły być optymistyczne, bo "Królowie" wygrali 2 z ostatnich 3 meczów. Nie uratowało to jednak posady trenera, który został zwolniony jako pierwszy w tym sezonie NHL.
- To kluczowy moment naszego sezonu, a jak dotąd wyniki drużyny były znacznie poniżej oczekiwań - skomentował decyzję o zwolnieniu szkoleniowca wiceprezydent i generalny menedżer klubu Rob Blake. - Mając to na uwadze, trzeba powiedzieć, że była to trudna decyzja, ale taka, którą uważaliśmy za konieczną. Mamy wiele szacunku dla czasu, który John spędził w naszym klubie i jesteśmy niezwykle wdzięczni za jego wkład w nasze wyniki.
Stevens w poprzednich rozgrywkach zajął z zespołem czwarte miejsce w dywizji Pacyfiku, ale wywalczył awans do play-offów dzięki "dzikiej karcie". W pierwszej rundzie jego podopieczni ulegli jednak rewelacji play-offów Vegas Golden Knights 0-4. Dla 52-letniego obecnie trenera był to powrót do NHL i właśnie do Los Angeles Kings, bo prowadził tę drużynę już w rozgrywkach 2011-12, ale tylko tymczasowo w 4 meczach. Pełną kadencję zakończył z bilansem 49 zwycięstw, 37 porażek w regulaminowym czasie i 9 dodatkowych w dogrywkach.
To trener, który w latach 2006-10 prowadził Philadelphia Flyers i doszedł z tym zespołem do finału konferencji wschodniej w 2008 roku. Łącznie w NHL ma bilans 171-148-43.
Willie Desjardins, który zajmie jego miejsce, wraca do NHL po sezonie przerwy. W latach 2014-17 prowadził w tej lidze Vancouver Canucks, ale bez większych sukcesów. Uzyskał bilans 109-110-47 i z trzech sezonów tylko w pierwszym zdołał awansować do play-offów. W poprzednich rozgrywkach nie pracował w żadnym klubie, za to poprowadził reprezentację Kanady na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczangu. I ten występ trudno jednak uznać za wielki sukces, bo broniący zdobytego 4 lata wcześniej przez gwiazdy NHL w Soczi "złota" Kanadyjczycy zdobyli w Korei Południowej brązowe medale.
Desjardinsowi w pracy będzie pomagał Marco Sturm, czyli selekcjoner reprezentacji Niemiec, która sensacyjnie pokonała Kanadyjczyków w półfinale igrzysk w Pjongczangu. A to oznacza, że Sturm na własną prośbę żegna się z posadą w kadrze narodowej. Zgodnie z umową z Niemieckim Związkiem Hokeja na Lodzie poprowadzi jednak jeszcze drużynę w najbliższy weekend w turnieju Deutschland Cup w Krefeldzie.
Komentarze