NHL: "Klonowe Liście" nie zwalniają po przerwie (WIDEO)
Nie zaszkodziła drużynie Toronto Maple Leafs świąteczna przerwa w rozgrywkach NHL. "Klonowe Liście" po powrocie do gry wydłużyły swoją zwycięską serię.
Drużyna z Toronto tej nocy grała po raz pierwszy po przerwie na święta i w Columbus pokonała miejscowych Blue Jackets 4:2, odnosząc już piąte zwycięstwo z rzędu. Do wygranej gości poprowadziły dwie szczególnie dobrze dysponowane w ofensywie gwiazdy. John Tavares strzelił dwa gole, a Mitch Marner asystował przy jego obu trafieniach, by później samemu strzelić zwycięskiego gola. Czwarte trafienie dla przyjezdnych dorzucił później Frédérik Gauthier, który wykorzystał kapitalne podanie z backhandu bez patrzenia autorstwa Pära Lindholma. W ekipie gospodarzy celnymi strzałami odpowiedzieli tylko: Nick Foligno i Artiemij Panarin. Dla tego ostatniego było to setne trafienie w NHL.
Tavares strzelił gole numer 25 i 26 w tym sezonie, co pozwoliło mu zrównać się z zajmującym drugie miejsce w snajperskiej klasyfikacji NHL Jeffem Skinnerem. Częściej do siatki w tych rozgrywkach trafiał tylko Aleksandr Owieczkin (29 razy). Dla środkowego z Toronto mecz w Columbus miał być tylko wstępem do tego, co wydarzy się dziś, bo właśnie dziś Maple Leafs podejmą New York Islanders, w barwach których Tavares spędził 9 pierwszych sezonów w NHL. Z kolei Marner ma już 40 asyst. Udało mu się osiągnąć taką liczbę w każdym z pierwszych 3 sezonów w najlepszej lidze świata, czego nie dokonał przed nim żaden zawodnik klubu z Toronto. W klasyfikacji najczęściej podających przy golach zawodników ligi jest czwarty, ale żaden gracz NHL nie ma tylu asyst pierwszego stopnia. Marner zgromadził ich już 31.
Maple Leafs wczoraj nie potrzebowali do odniesienia zwycięstwa zbyt fizycznej gry. Goście wykonali zaledwie 8 ataków ciałem. Po spotkaniu John Tavares mówił, że mimo iż Blue Jackets grali mecz dzień wcześniej, to wydawało mu się, że może to być okoliczność korzystna dla rywali, którzy mogli już wrócić do meczowego rytmu po przerwie świątecznej, podczas gdy jego zespół miał o jeden dzień wolnego więcej. - Czasem po takiej przerwie można mieć poczucie braku rytmu i spóźniać się z zagraniami, ale myślę, że rozegraliśmy całkiem solidny mecz - skomentował. - Garret Sparks w naszej bramce był naprawdę dobry, pewnie broniliśmy się w osłabieniu i nie pozwoliliśmy im na zbyt wiele, co było dobrym początkiem w drodze po zwycięstwo.
W ekipie gości swój 1 613. mecz w NHL rozegrał Patrick Marleau, który tym samym awansował na 10. miejsce w klasyfikacji wszech czasów pod względem liczby rozegranych spotkań, wyprzedzając legendarnego Raya Bourque'a. Marleau ma na koncie najwięcej gier w sezonach zasadniczych ligi ze wszystkich obecnie występujących w niej zawodników.
Maple Leafs mają 54 punkty i zajmują drugie miejsce w tabeli całej ligi, tylko za przewodzącymi również ich dywizji metropolitalnej Tampa Bay Lightning. Ich seria 5 zwycięstw jest najdłuższą trwającą obecnie w NHL. Z kolei Blue Jackets stracili dystans do prowadzącej w dywizji metropolitalnej drużyny Washington Capitals. 47 punktów daje im w niej drugie miejsce. Podopieczni Johna Tortorelli nie wykorzystali wczoraj dwóch gier w przewadze, a w ostatnich 7 spotkaniach zmarnowali wszystkie 18 takich okazji. Znany z wysokich wymagań szkoleniowiec nie był jednak po meczu zbyt krytyczny w stosunku do swoich podopiecznych.
- Ich bramkarz grał bardzo dobrze, trzeba mu to oddać - skomentował Tortorella. - Byliśmy często w ich tercji, stworzyliśmy sobie trochę okazji, ale też zwłaszcza nasze strzały z dystansu za często były niecelne.
Columbus Blue Jackets - Toronto Maple Leafs 2:4 (1:2, 0:1, 1:1)
0:1 Tavares - Kadri - Marner 02:22 (w przewadze)
1:1 Foligno - Wennberg - Jones 04:47
1:2 Tavares - Marner - Kapanen 18:04
1:3 Marner - Matthews - Gardiner 29:46
1:4 Gauthier - Lindholm - Moore 53:44
2:4 Panarin - Werenski 58:32
Strzały: 29-29.
Minuty kar: 6-6.
Widzów: 18 963.
Montréal Canadiens rozpoczęli trudną serię trzech meczów wyjazdowych w cztery dni od zwycięstwa 5:3 nad Florida Panthers. Tomáš Tatar strzelił dwa gole, Jonathan Drouin zaliczył bramkę i asystę, a na listę strzelców w zwycięskim zespole wpisali się także: Nicolas Deslauriers i Artturi Lehkonen. To już trzecie z rzędu zwycięstwo drużyny z Montrealu. W jej bramce, pod nieobecność kontuzjowanego Careya Price'a stanął Antti Niemi, który w swoim poprzednim występie prawie 3 tygodnie temu wpuścił 7 goli przeciwko Minnesota Wild. Tym razem interweniował skutecznie 23 razy. Drużyna z Montrealu z 45 punktami awansowała na czwarte miejsce w dywizji atlantyckiej, ale jej zwycięska seria zostanie dziś poddana najtrudniejszemu możliwemu testowi, bo podopieczni Claude'a Juliena zagrają w Tampie z miejscowymi Lightning. Panthers mają 36 punktów i wciąż zajmują szóste miejsce w tej samej dywizji.
Wiele działo się tej nocy w Barclays Center na Brooklynie. I nie chodzi tylko o 9 goli w meczu New York Islanders z Ottawa Senators, wygranym przez "Wyspiarzy" 6:3. W ostatnich 30 sekundach spotkania doszło aż do trzech pojedynków pięściarskich. Zaczęło się od walki Matta Martina (NYI) z Markiem Borowieckim, później Ross Johnston (NYI) pobił Słowaka Christiána Jaroša, a w ostatniej akcji meczu doszło jeszcze do zespołowej przepychanki, w której najaktywniejsi byli: Scott Mayfield (NYI) i Ben Harpur. Matt Barzal strzelił dwa gole i zaliczył asystę, po bramce i asyście dla gospodarzy uzyskali: Josh Bailey i Casey Cizikas, a swoje bramki zaliczyli: Johnny Boychuk i Anders Lee. Senators prowadzili 2:0, ale gospodarzom wrócić do gry pomógł bramkarz gości Mike McKenna, który podał zza swojej bramki prosto na kij Barzala, który obsłużył podaniem Baileya, a ten strzelił gola kontaktowego. McKenna w całym meczu zaliczył aż 3 niewymuszone straty - najwięcej ze wszystkich zawodników. Islanders mają 42 punkty i zajmują czwarte miejsce w dywizji metropolitalnej. Senators z 34 "oczkami" pozostają ostatni w atlantyckiej.
Fatalne podanie Mike'a McKenny do rywala
Komentarze